to jedna z atrakcji Mahajangi. Cyklon się trochę uspokoił, deszcz osłabł, postanowiliśmy odwiedzić CR, ale jak to bywa na Madagaskarze dojazd był utrudniony, nie ma żadnych znaków, drogowskazów czy czegokolwiek co by zdradziło jak dojechać do CR, i bez kogoś kto nie zna drogi dotarcie do celu jest zadaniem prawie niewykonalnym bo dodatkowo GPS ma tez swoje nastroje na Czerwonej Wyspie. W pewnym momencie pomyślałem ze kierowca się pogubił, bo droga przypominała bardziej trasę Paryż – Dakar.

Przed CR jest plaża która podobno w sezonie cieszy się powodzeniem wśród bardziej zamożnych Malagaszy.

W okolicy jest wiele pensjonatów i hoteli , przypominających bardziej twierdze lub więzienia , otoczone wysokimi murami których grzbiety obsypane są tłuczonym szkłem i zwieńczone zwojami drutu kolczastego.

Dojazdu na teren CR strzegł szlaban w postaci solidnego konaru, dołączyło do nas dwóch ( raczej samozwańczych przewodników) których musieliśmy opłacić, jeden z nich Steven okazał się bardzo symptomatyczny i nawet później zorganizował nam grilla na plaży, ale o tym w następnych odcinkach :). Było w każdym razie wesoło.

Cirque Rouge to bardzo egzotyczne i niespotykane miejsce, wszystko by było pięknie gdyby nie fakt ze powstało pośrednio w skutek dewastacyjnej działalności człowieka, wycinka i wypalanie puszczy i lasów doprowadziło do erozji, wraz ze zniknięciem puszczy zniknęły tez zwierzęta, coś co jest bardzo ładne dla oka w gruncie rzeczy jest smutnym pomnikiem działalności ludzi. Nasz przewodnik Steven jak opowiadał o tym miejscu sam był zły na swoich rodziców i pradziadów, bo pamiętał czasy jak jeszcze był las pełen zwierząt i to całkiem niedawno.

Poniżej link do fotek z CR

https://zdjecia.podrozemaleiduze.eu/#collection/e425d6a7-d0ff-423f-8c46-e63330fd4fe1