Blog Image

Podróże małe i duże - na zdj. rybak po połowach, Madagaskar, Mahajanga 2020

O Blogu

Cale nasze życie to jedna wielka podróż z punktu A do punktu B i dla wszystkich te punkty są identyczne, rożni nas tylko droga z A do B, czasem nasze podróże się łączą i podróżujemy z kimś razem, a czasem tylko przecinają.

Podróż, to też: książka, cisza , obraz, trzymanie ukochanej osoby za rękę, to spotkania i rozstania,to płacz, śmiech, radość i smutek.

Piszę o swoich ´´podróżach``,piszę jak umiem, a moje przemyślenia i wynurzenia są subiektywne. W młodości chciałem zostać pisarzem, ale byliśmy ubodzy i nie stać nas było na maszynę do pisania :) i czytając o moich podróżach pamiętajcie .... nieszczęściem ludzkości jest szczelność czaszki ludzkiej.

Nie wiem jak długo i jak często będę pisał. Wiem jedno , ja zraniłem wiele osób i mnie zraniono, popełniłem wiele błędów, niestety czasu nie cofnę , ale wiem że czeka mnie nowa podróż i w dużym stopniu zależy ode mnie jaka ona będzie.

Nie mam konkretnego celu pisząc bloga, to po prostu kolejna podróż, ale jeżeli chociaż jedna osoba poczułaby się lepiej, i zmotywowałoby ją to do pozytywnych zmian i działania,to znaczy że było warto.

Dziękuję za wszystkie komentarze:)

kontakt:

otto@podrozemaleiduze.eu

Pozdrawiam wszystkich znanych mi i nieznanych czytelników.
Have a nice life :)

I oczywiście wszystkie osoby i postacie o których pisze są fikcyjne a jakakolwiek zbieżność z kimkolwiek jest przypadkowa.

Galeria zdjęć

Galleries pictures

https://zdjecia.podrozemaleiduze.eu/#collections

Filmy short clips on Youtube

https://www.youtube.com/playlist?list=PLtI6MRVYbuM-h2VRctZ0pYsq4X6J09mDC


Wszelkie prawa zastrzeżone! Kopiowanie, powielanie i wykorzystywanie zdjęćbez zgody autora zabronione.

Distribution and copy of films and photographs without permission prohibited.
All rights reserved.


Na

takie tam Posted on pt., 06 września, 2019 00:14

wstępie chciałbym pogratulować czytelnikowi  Ryszardowi O. , tak zgadza się to jest pomnik  Jarka K. z kotem , jeszcze raz gratuluję , rozpatrzyłem również pozytywnie prośbę p. Ryszarda O. dotyczącą  sprawozdania z wycieczki rowerowej po ziemi ciechocińskiej i okolicach.

Najpierw jednak mam pytanie , ja wiem że teraz ludzie mają ważniejsze sprawy na głowie , wybory i tak dalej ,  ale odkąd zobaczyłem film ,,Edward Nożycoręki ‘’ z Johnym Deppem   w roli głównej,

nurtowało mnie zawsze … , jak on się podcierał ??? , o innych sprawach nie mówiąc,  coś  ?, ktoś ?.

Zanim zrelacjonuję wycieczkę rowerową , to muszę wam powiedzieć –  nie lubię rowerowania , ostatni raz jeździłem na rowerze parę lat temu na Mazurach , a tak to przez 40 lat nie wsiadałem na rower, jest to związane z traumą jaką przeszedłem w latach młodzieńczych.  

W tamtych czasach marzeniem każdego nastolatka był ‘’ składak ‘’, ale  nie dość że był drogi to zakup oficjalnymi kanałami graniczył z niewykonalnością.

W moim bloku na 6-ym piętrze mieszkali niejacy bracia Ślipiarscy , jeden był o rok starszy, drugi o rok młodszy ode mnie. Teraz tak sobie uzmysłowiłem że  tych par braciszkowych mieszkało więcej w tym cudzie socrealistycznej architektury : a.) Grzeszczykowie z pierwszego pietra ,b.) Sataly z 8-go , a w tym samym pionie nad Satałami  c.)Baranowscy.

Starszy Satala zginął wylatując przez przednia szybę Fiata 126p, po zderzeniu z latarnią. Parę lat później zginął młodszy Baranowski , również w ‘’maluchu’’, został zmiażdżony przez TIR-a na norweskich serpentynach.

No ale wracajmy do Ślipiarskich i mojej traumy  ‘’rowerowej’’,  otóż byli oni właścicielami składaka z najwyższej półki ,  był to piękny ,,Sokół  – Lux’’ w  kolorze bordo- metalic z trzema przerzutkami.

 W tamtych czasach była modna guma balonówa -,,Donald Duck’’ , do której była zawsze dołączona historyjka obrazkowa, te historyjki miały dla nas ogromną wartość i były pewnego rodzaju ,,walutą’’  , udało mi się zamienić 99 ,,historyjek’’ na 99 ,,okrążeń  ‘’   

 Wyglądało to tak, że jeździłem na rowerze po chodniku ułożonym w kształcie trójkąta wokół trawnika przed blokiem, jedno okrążenie to jakieś 30 m, za każdym razem jak się spotykaliśmy to robiłem jakieś 5 do 10  ‘’okrążeń’’  , udało mi się zrobić w sumie 60 , zostało mi jeszcze 39 L., jak kiedyś spotkam Ślipiarskich to wyegzekwuje te pozostałe.

Oczywiście marzeń o własnym rowerze nie zaniechałem, rodzice się zgodzili na kupno, tylko po warunkiem że będę sam sprawdzał dostawy, do moich zadań należało wyczaić kiedy ‘’rzucą’’  składaki. Jeździłem codziennie na drugi koniec Warszawy na ulicę  Nowowiejską , mieścił się tam jedyny ze znanych mi sklepów  prowadzący sprzedaż rowerów , może było ich więcej ja pamiętam tylko ten , ‘’ Romet’’ z Bydgoszczy w każdym razie  dostarczał na Nowowiejską swoje wyroby. W końcu się udało !!!, była dostawa a ja zdążyłem poinformować tatę , i w taki oto sposób stałem się posiadaczem dwukołowca. Stał w moim pokoju koło łóżka , zasypiałem z nim i się budziłem , nie przeszkadzał mi nawet smród gumowych opon.

Rower dostałem w końcu zimy, nie mogłem się doczekać kiedy dosiądę swojego ‘’rumaka’’. Gdy na koniec marca  trochę się ociepliło i śnieg już zszedł, postanowiłem ze udam się na inauguracyjną przejażdżkę. No cóż ja mogę Wam powiedzieć ? , rodzice są od tego żeby ich nie słuchać, bo my i tak wszystko wiemy lepiej,   mimo protestów Mamy, ze to jeszcze za wcześnie,  i ze nikt normalny o tej porze roku nie jeździ na rowerze udałem się na Plac Komuny Paryskiej ( dzisiaj Plac Wilsona ) .

Z lewej strony wejścia do kina ,,Wisła ‘’

mieścił się sklep cukierniczy w którym sprzedawano  różnokolorowe ‘’trujące’’ pastylki o jednakowym smaku. Oprócz oranżady z torebek, stanowiły one jeden z ulubionych ‘’przysmaków’’. Tę pierwszą przejażdżkę postanowiłem uczcić pastylkami, postawiłem rower przed cukiernią , jak wróciłem to już go nie było, ktoś go bardziej potrzebował, wróciłem z płaczem do domu  i jeszcze musiałem wysłuchać ze sto razy powtarzane :,, … a nie mówiłam  ? !, a nie miałam racji ?! ‘’, co oczywiście bardzo mnie pocieszyło.

I te oto właśnie traumatyczne zdarzenia spowodowały że  prze wiele dekad nie wsiadałem na rower.

W Ciechocinku coś  we mnie pękło, powiedziałem sobie ze się nie poddam, wypożyczyłem hotelową damkę z koszykiem na bagietki i ustawiłem azymut na Nieszawę , miasto nad Wisłą jakieś 10 km od Ciechocinka. Trasa rowerowa prowadzi do samej Nieszawy , pedałowałem sobie ciesząc się wolnością , wiatr smagał moja czuprynę, po paru kilometrach ledwo dyszałem, byłem zlany potem , ale się zawziąłem i sobie postanowiłem ze dojadę do celu. Dobry samarytanin który mi towarzyszył zapytał z troską czy używam przerzutek ? , jak na mnie spojrzał , okazało się ze rower ma przerzutki !!! i cale szczęście, bo bym chyba nie dojechał , tylko gnił teraz w przydrożnym rowie.  

Na miejscu udałem się do Kościoła św. Jadwigi ,

żeby podziękować ze szczęśliwe dotarcie i pomodlić się za Nieszawę bo mnie zasmuciła.

Cd.  W następnym poście.       



”Ptaki”

takie tam Posted on sob., 27 maja, 2017 20:18

Hitchcocka to przy tym to pestka , to jest prawdziwy atak , a przy okazji wydal się sekret ‘’ Utylizatora’’ ?

… szybki ,szybszy , najszybszy

…. a ta znowu na ” fejsie ”


… i po co ja przyjechałam z tym nudziarzem ?


… are you talking to me ?

a tu jeszcze parę fotek z życia stonki i trójmastowych

https://zdjecia.podrozemaleiduze.eu/#collection/289016



Marzec ,

takie tam Posted on wt., 09 maja, 2017 20:17

no jeszcze kwiecień , ale żeby w maju !?
takie widoki ?, 10-go maja ?, i to ma być ta dobra zmiana ?, ja się pytam ?smiley

Pogoda nie rozpieszcza, pamiętam jak już w maju rozpoczynałem sezon kąpieli
w morzu , a teraz nawet jak słońce wyjdzie na chwilę, to jest zimno, no i jak
to jest z tym globalnym ociepleniem ???

Podobno nie ma zlej
pogody, tylko są ‘’złe ubrania’’ , ale jak mógłbym wybrać, to wole
dobrą pogodę i ‘’ złe ubrania’’.

Człowiek to taka
istota które nigdy nie jest zadowolona , a to za ciepło, a to za zimno , a to
za mokro albo za sucho , wieje albo duszno bo nie wieje ? ., ale nie tylko ludzie mają dość tych zawirowań pogodowych

Udało mi się wstrzelić
w lukę pomiędzy niepogodami i trochę poobserwować w Parku Oliwskim jak natura z opóźnieniem budzi
się do życia


a tu ciąg dalszy obserwacji 🙂

https://zdjecia.podrozemaleiduze.eu/#collection/289036



Bursztynobranie

takie tam Posted on pon., 20 marca, 2017 21:36

Ostatnie sztormy zachęciły do odwiedzin wyspy
Sobieszewskiej ,

znajomy polecił to miejsce jak się chce znaleźć bursztyn,
dał mi tez parę wskazówek jak go zbierać , w nocy trzeba być zaopatrzonym w latarkę
UV , okularki ochronne no i kalosze , a zbierać należy jak już nie ma wysokiego
falowania .

W ciągu dnia najlepiej zbierać na bosaka , bo jak
staniemy na bursztyn to poczujemy ciepło.

Jak się dowiedziałem , wśród poszukiwaczy bursztynu jest
tradycja proszenia o wsparcie u prałata na jego skwerze

I nie chodzi tu o zapewnienie obfitych zbiorów , ale o ochronę samochodów podczas nocnych łowów
, bo zdarza się że jak poszukiwacze do
nich wracają to mają powybijane szyby i pociętą tapicerkę ?

Bursztynów najlepiej szukać w skupiskach drewna
, gałęzi wyrzuconych na brzeg.

Ja jakoś żadnych bursztynów nie znalazłem smiley

tylko mi stopy zmarzły, i nie wiem czy to dlatego ze nie byłem
prosić o wstawiennictwo , czy mam podeszwy za grube, może czas iść do kowala smiley

ale to co widziałem i znalazłem, możecie zobaczyć sami , a link do zdjęć

poniżej.

https://zdjecia.podrozemaleiduze.eu/#collection/289023



Kolega

takie tam Posted on pon., 06 marca, 2017 20:19

domagał się nowych obrazków , wiec będąc w
Warszawie, gdzie ja miałem aparat Zorki
5 , zrobiłem kilka zdjęć

Stalin to się chyba w grobie przewraca


Bylem prawie rok temu w Warszawie i … , a właściwie
to nikomu niepotrzebna ta moja narracja …
możecie sobie pooglądać sami

tu link proszę

https://zdjecia.podrozemaleiduze.eu/#collection/289013



With love

takie tam Posted on niedz., 29 stycznia, 2017 23:45

from Hel

Dzisiaj był taki dzień ze można było
trochę podładować baterie na zewnątrz ,
na chwilę zniknęła ta przytłaczająca szarość ,

słyszałem że 17 stycznia jest najpopularniejszym dniem
wśród samobójców na tej szerokości geograficznej, czyli już tylko może być lepiej
, do tego Mann mówi codziennie w radiu że każdy dzień jest dłuższy o 2 min , a jak Mann
to mówi to, to musi być prawda.smiley

A dla tych którzy nie mogli dzisiaj opuścić
swoich domostw , bo np. mieli grypę żołądkową

a ponizej link do fotek z wypadu na Hel.

https://zdjecia.podrozemaleiduze.eu/#collection/289000



Kontynuując

takie tam Posted on wt., 24 stycznia, 2017 16:16

spacerek po Rynku Starego miasta na
pewno nie umknie naszej uwadze kamienica
na rogu ulic Szkolnej i Paderewskiego a właściwie jej ‘’widmo’’. Przed wojną mieścił
się tu dom mody kupca Stefana
Schaetera -‘’ The Gentelmen
‘’

W latach powojennych działała tu ‘’
Moda Polska’’ ,

odkąd firma biznesmena Mariusza Świtalskiego
przejęła budynek zaczął on podupadać i
jak zamieszkałem w Poznaniu w 2000 roku to już ‘’straszył ‘’ , dzisiaj są już
nowi właściciele a kamienica wygląda jak wygląda .

Pośrednio z ul. Szkolną przy której
stoi kamienica ‘’widmo’’ związane jest moje doświadczenie kontaktów ze służbą
zdrowia , a mianowicie umieszczono mnie
w szpitalu im. J.Strusia gdyż wtargnąłem przed samochód i auto wygrało.

Samego wypadku i co się stało później
nie pamiętam , obudziłem się w łóżku szpitalnym . ubrany w piżamkę , a właściwie
letnim wariancie bo rękawy kończyły się na łokciach a nogawki na kolanach ale
nie była za mała ?, na pewno była czysta bo guzików nie dało się zapiać w związku
z tym że uległy stopieniu i były zdeformowane ,
powodowało to pewne utrudnienie podczas poruszania bo musiałem cały czas
trzymać gacie aby mi nie spadły.

Mówiąc o obudzeniu miałem na myśli wybudzenie
, operatorka wózka ze śniadaniem doprowadziła
do zderzenia z moim łóżkiem i już byłem wybudzony
, godzina była jakaś 5-a rano , chyba operatorka miała takie połączenia z mleczarni.
Dostałem śniadanko w tym jakąś papkę , zapytałem
czy mogę dostać łyżkę ? a operatorka :

– to pan nie ma łyżki ?!!! ,

– no nie mam , potrącił mnie samochód i nie wiedziałem
że mnie do was zawiozą , bo tak na pewno
bym nosił przy sobie

– hmm, no dobrze , zaraz przyniosę ,
ale musi pan poprosić żeby panu z domu przynieśli

Zjadłem to co się dało bez
dodatkowego sprzętu, bo operatorka wózka nie pojawiła się z obiecaną łyżką ,
dopiero koło południa wparowała z wózkiem obiadowym , krzycząc od progu : – a
pan dlaczego śniadania nie zjadł ?!!!

– no bo czekam w dalszym ciągu na tę
łyżkę co pani obiecała

– aha, no to ja nie wiem , to ja
muszę sprawdzić , ale pan musi poprosić … itd.

W końcu dostałem łyżkę , ale musiałem
obiecać że ją oddam jak tylko mi przyniosą z domu. Po spożyciu obiadku pognało
mnie do ubikacji i trzymając gacie do kolan poszurałem w szpitalnych klapeczka
w wiadomym celu.

Już miałem puścić wodze fantazji, kiedy w ostatnim momencie odkryłem brak
papieru toaletowego , nie tylko nie było papieru ale nawet ‘’ kołowrotka’’ ??? , trzymając
piżamkę wyskoczyłem na korytarz i na cale szczęście napatoczyła się pielęgniarka
:

– proszę panią , w ubikacji nie ma
papieru !

– a to pan nie ma własnego ??? , to
musi pan poprosić .. itd.

– no nie mam , potrącił mnie samochód i nie wiedziałem
że mnie do was zawiozą , bo tak na pewno
bym nosił przy sobie i sztućce i papier toaletowy

– hm, no to ja nie wiem , dam panu
ligniny , ale musi pan poprosić …

W każdym razie podleczyli mnie i po
tygodniu wypuścili.smiley

W Poznaniu jest wiele miejsc o
ciekawej historii , jak chociażby bóżnica , którą hitlerowscy wielbiciele sportu przerobili na
basen , a powojenne władze urządziły tam pływalnię miejską która działała do 2012 roku , ale o tym i innych ciekawostkach Poznania
innym razem.

A tu parę fotek, link poniżej

https://zdjecia.podrozemaleiduze.eu/#collection/288991



No i

takie tam Posted on sob., 07 stycznia, 2017 13:53

Przykryło nas białą pierzynką, a mrozik pozabijał bakcyle ,


jedni się cieszą, a innym już te parę dni zimy to za dużo
no ale tak
mamy, zawsze się znajdzie persona która ma
odmienne zdanie i nie da ‘’lajka’’ i to jej święte prawo, życie by było nudne jak by wszyscy mieli takie
samo zdanie, poglądy, a tak mamy
urozmaicenia, chociaż zima bez śniegu i
mrozu to nie zima.

Z taką różnicą
w postrzeganiu , spotkałem się osobiście jak znajoma wysłała mi życzenia z
okazji Świąt wraz z pochwałami jak i krytyką moich postów na blogu, a zakończyła cytatem z wypowiedzi ks. Piotra
Glasa , ( nigdy zresztą nie ukrywała ze nie jest fanką tatuaży).

a oto i fragment wypowiedzi księdza :

Ludzie, którzy mieli tatuaże
przechodzili straszne męki.
Działa za tym uzależnienie zrobienia sobie następnego. To jest
psychologiczne? Wątpię. W Stanach dowiedziałem się, że ludzie mają straszne
doświadczenia z tatuażami i akupunkturą. To dramat. Nie róbcie sobie tatuaży.
Te farby, których się używa są demonicznie przetwarzane. Najgorszy kontrakt z
szatanem to kontrakt krwi.
Teraz robi się to okultystycznie przerobioną farbą, miesza się to z
krwią.
Są pytania, czy można sobie strzelić
Matkę Boską na plecach. Ja osobiście mówię: Błagam, nie idźcie w to. To nie
jest wszystko czyste.

Pismo Święte zakazuje ludziom robienia
sobie tatuaży.
O tatuażach piszą w Starym Testamencie.
Na Internecie jest pełno cytatów. Kościół nie wypowie się, bo się tym nie
interesuje. Może ja jestem samotnym wilkiem, bo mówię. Lepiej dmuchać na zimne,
niż ludzie dostają problemów.
Modlę się za tych, co mają tatuaże, widzę wtedy, jak twarz się zmienia, są uwalniani od kontraktu z szatanem.

Właściwie nie ma potrzeby
komentowania w/w wypowiedzi, każdy ma prawo do swojego zdania i poglądów , ale uważam
ze tak łatwo nam przychodzi stygmatyzowanie i przypinanie ludziom etykietek ,
czy ocenianie kogoś tylko na podstawie opinii innych nie zastanawiając czy to kogoś krzywdzi czy nie. Wiele razy mi się to przydarzyło i pewnych rzeczy już nie naprawie, ale może nad tym

popracuję w bieżącym roku.smiley

Z Nowym
Rokiem nowym krokiem, coś się kończy coś się zaczyna , znowu możemy sobie coś postanowić
i dążyć do celu, a za rok sprawdzić co nam się udało zrealizować.smileysmileysmiley

W każdym razie
nie ma co się martwić bo zostało niecałe 360 dni do nowego roku. Hej !!!

A jeżeli ktoś chciałby się przespacerować zimowym Gdańskiem ,
to zapraszam.

https://zdjecia.podrozemaleiduze.eu/#collection/288995



Ora et labora

takie tam Posted on wt., 14 czerwca, 2016 13:07

Czyli w
tłumaczeniu na polski , każdy orze jak może. Większość codziennie zasuwa do
pracy żeby mieć na chleb i inne strawy, co sprytniejsi ustawiają się tak, że
inni zasuwają na ich chlebek, tak jak jedna znajoma zwykła mówić a po ca ja mam
pracować ? : „ mam od tego ludzi „.

A jak radzą sobie
zwierzątka ? a oto i dwa przykłady jak to funkcjonuje w świecie zwierząt.smiley