linie są naprawdę błogosławieństwem dla zwiedzaczy, podróżników i ludzi którym ciężko
usiedzieć na miejscu , praktycznie za cenę biletu kolejowego z Gdańska do
Warszawy i w porównywalnym czasie podróży, możemy przyziemić na Malcie w najbardziej na
południe położonej stolica Europy która jest usytuowana bardziej na południe niż
takie miasta północnej Afryki jak Tunis czy Algier. Jest to tez najbardziej nasłonecznione
miejsce w Europie wg statystyk. Temperatura o tej porze roku wymarzona do
zwiedzania, do tego nie ma tabunów turystów, a ceny posezonowe, krótko mówiąc
pogoda letnia a ceny niższe niż nad naszym morzem w sezonie.
Jak
już nam się znudzi zwiedzanie zabytkowej Valletty , to możemy się wybrać do
Blue Lagoon położonej miedzy wyspami
Comino i Cominotto. I chociaż nie lubię
wycieczek w ‘’kupie’’ czy innych tego
rodzaju organizowanych ekskursji, to podróż statkiem z Valletty wydaje się optymalna
i warto popłynąć , można oczywiście dotrzeć tam komunikacją miejską i przeprawić
się promem, ale za stosunkowo małe pieniądze płyniemy z Valletty wzdłuż malowniczego
wybrzeża Malty,
po drodze zabierając ludzi z turystycznej stolicy Malty – Bugibby
i portowego miasteczka Mgarr na wyspie
Gozo.
W cenie wycieczki jest tez piwo, i
winko z kartonika do oporu, dodatkowo gorący
posiłek po zacumowaniu przy Błękitnej lagunie.
Powiem
Wam że w okolicznościach tak pięknej przyrody to nawet burak z kartonika
smakuje jakoś wykwintnie ?, niektórzy
koneserzy buraka to nawet nie trudzili się schodzeniem z wycieczkowca na wyspę.
Ta niewielka zatoczka ma niespotykanie
czystą wody, o charakterystycznym lazurowym kolorze,
który jest uwydatniony dzięki
śnieżnobiałemu piaskowi pokrywającemu dno pomiędzy wysepkami. Pomimo niedużej
głębokości (pomiędzy wyspami dorosła osoba może przejść nie zanurzając głowy)
woda jest stosunkowo chłodna, a to za sprawą zimnych prądów jakie się tworzą w
tej okolicy. Dookoła laguny znajduje się kilkanaście skalistych plaż ze
skrawkami z piaskiem, każda wielkości znaczka pocztowego, do tego na każdej jest
minimum po 30 leżaków, które tubylcy wynajmują turystom.
Mimo że całość szpecą budy na kołach
poustawiane na skałach
dookoła zatoki, to naprawdę warto wybrać się tu na wycieczkę,
kolor wody jest niepowtarzalny i nie odda go żadna fotka, obowiązkowo należy też zanurkować , woda jest tak krystalicznie czysta że ma się
wrażenie jak by się było w stanie nieważkości.
A poniżej fotograficzna relacja z rejsu do Camino i Błękitnej
laguny.
“Tusiek, Ale nic, ja tam najbardziej lubię ten SOK z buraka 🙂 Może być biały – chardonnay, sauvignon czy riesling, Może być czerwony np. Pinot Noir (taki szczep – najlepszy z Peru – słońce) wolę od win z Bordeaux. Do internautów czytających tego blogoa : Przepraszam , ale nikt nie pisze , a ja myślę , że trzeba go jakoś ożywić. I coś odpisywać , z nie tylko czytać.”
Pani Margusiu ( przepraszam, że takę się zwracam ),Amarone jest winem przeważnie BARDZO wytrawnym i mocnym ( myślę, że ok.14%?) Oczywiście nie neguję przyjemności, Bo i ja lubię mocne smaki.
A co do Tusia – on już tyle tyle przeżył podczas ostatnich lat, że teraz sobie pewnie zrobił małą przerwę w poznawaniu ekstremalnych sportów/przeżyć.
Ale się nie zdziwię, jak nam przyśle zdjęcia z wejścia na K2 – bo na Ewerest to już nie to co dawniej 🙂
Hej! No coz, takiemu to dobrze, tak sobie pojezdzic i poogladac, a nam co zostalo? Tylko zdjecia, ale jest ich tak duzo ze ogladajac je mozna sie poczuc jak by tez sie bylo w tych miejscach. Twoje oko obierzyswiata robi sie coraz lepsze! Tak trzymaj! P o K
P.S. Masz tez w swoim gronie znawcow wina! Ja bym dodala to tego co nizej, butelke Amarone, bo takie wina najbardziej lubie.:)