Tak się zastanawiałem,
dlaczego niektórzy mimo sędziwego wieku próbują się czegoś nowego nauczyć, idą
na trzeci uniwersytet, są ciekawi, dociekliwi, a inni mówią, ja nie mam do tego
głowy, do języków , matematyki , komputer to córka potrafi obsługiwać etc. I poddają
się nawet nie próbując.

I przypominają mi
się czasy szkolne, kiedy nauczyciele ku uciesze gawiedzi wyśmiewali tych którzy
byli słabsi, tak samo było w podstawówce i liceum, a jak taki biedak już się odważył
podnieść rękę i coś powiedzieć to i tak został wyśmiany, i w końcu w ogóle rezygnował,
później jeszcze jak wrócił do domu to mu rodzice nawymyślali ze jest głupi i dostawał
opier… .

Podobno w każdym jest
coś z geniusza tylko trzeba to odkryć, ile takich słabszych jednostek zostało stłamszonych
i zamknęło się w sobie. Niektórych spotykałem po latach i nic się nie zmienili,
i tylko powtarzali że do tego czy owego nie mają głowy, innym się udało
wydostać ze skorupy i zmienili się nie do poznania , jednak sfrustrowani
nauczyciele, podłe bachorki i rodzice którzy nie powinni mieć dzieci nie zdołali
ich zniszczyć.

I tak jak ta
kobieta na zdjęciu, która była w takim wieku że chyba próbowała dodzwonić się do
Boga, nie poddawała się i walczyła z komórką.

I nie wiem czy się
szybciej do niego dodzwoni czy go spotka osobiście, ale na pewno by nie powiedziała
że do tego nie ma głowy, jestem za stara etc.

Nawet jak się nie
uda , to można przynajmniej powiedzieć że próbowałem, i nigdy nie jest za późno,
żeby się czegoś nowego nauczyć, czy coś zmienić.