‘’ wrzutce’’ otrzymałem wiele zapytań : …
czy wróciłem do Tajlandii po zdobyciu poniższego ‘’medalionu’’ ?
Tak , wróciłem , było to konieczne abym mógł dokończyć
relację , co niniejszym czynię.
Ao Nang gdzie zakotwiczyłem , jest dobrą bazą wypadową na
pobliskie wyspy,
do zwiedzania prowincji Krabi z jej wieloma plażami , czy świątyni
buddyjskiej – Tiger
Cave Temple (Wat Tham Suea).
Ośmielony moim wcześniejszym doświadczeniem
w użytkowaniu tajskich dróg wynająłem skuter i wybrałem się na zwiedzanie
okolic , powoli tez zacząłem panować nad skręcaniem w prawo ,najważniejsze to obserwować
co robią inni i jak najczęściej trąbić, wolność i niezależność jaką daje jazda skuterem
wygrała nad lękami.
Może nie odkryłem Ameryki, ale
jest pewna zależność miedzy przychylnością, uczciwością, chęcią pomocy i ogólnie
pozytywnego nastawienia a odległością od centrów turystycznych , czym dalej tym
ludzie mniej nachalni i szczerze przyjaźni bez korelacji z grubością portfela,
ale podobnie jest wszędzie na świecie.
W każdym razie slogan : ‘’Tajlandia
– kraj uśmiechniętych ludzi’’ , jest jak
najbardziej aktualny a na prowincji na pewno nie przereklamowany.
Czym dalej od Ao Nang tym bardziej
wyludnione plaże , które w czasie odpływu zawstydziły by pasy startowe , każdy może
znaleźć swoją samotnię żeby zastanowić się nad sensem życia lub zresetować.
Wycieczka byłaby udana gdyby
nie mały wypadek któremu uległem. Podjeżdżając do parkingu coś mi się poplątało
i zamiast wyhamować dodałem gazu, mój ‘’rumak wystrzelił , ja wylądowałem na
drodze, a skuter wbił się w tylne koło innego skuterka aktywując lawinę, w
wyniku której, kilkanaście skuterów przewróciło się jak kostki domina. Większych
zniszczeń nie było , nie licząc mojej łydki która została obdarta ze skóry, ale i tak miałem szczęście, w każdym
razie odkryłem jak ważne jest mieć ze sobą środek dezynfekcyjny , rany w tym ciepłym
i wilgotnym klimacie goja się bardzo wolno.
No cóż w d.. nóź ( albo łydkę) , jak to mawiają ? , już teraz zawsze będę miał środek
dezynfekcyjny na takich wyprawach.
Na razie noga mi nie odpadła, chociaż
nigdy nie wiadomo, może będę kolejnym bohaterem programu Discovery – ‘’Obcy w moim ciele’’. ?
A tu parę fotek.