Blog Image

Podróże małe i duże - na zdj. rybak po połowach, Madagaskar, Mahajanga 2020

O Blogu

Cale nasze życie to jedna wielka podróż z punktu A do punktu B i dla wszystkich te punkty są identyczne, rożni nas tylko droga z A do B, czasem nasze podróże się łączą i podróżujemy z kimś razem, a czasem tylko przecinają.

Podróż, to też: książka, cisza , obraz, trzymanie ukochanej osoby za rękę, to spotkania i rozstania,to płacz, śmiech, radość i smutek.

Piszę o swoich ´´podróżach``,piszę jak umiem, a moje przemyślenia i wynurzenia są subiektywne. W młodości chciałem zostać pisarzem, ale byliśmy ubodzy i nie stać nas było na maszynę do pisania :) i czytając o moich podróżach pamiętajcie .... nieszczęściem ludzkości jest szczelność czaszki ludzkiej.

Nie wiem jak długo i jak często będę pisał. Wiem jedno , ja zraniłem wiele osób i mnie zraniono, popełniłem wiele błędów, niestety czasu nie cofnę , ale wiem że czeka mnie nowa podróż i w dużym stopniu zależy ode mnie jaka ona będzie.

Nie mam konkretnego celu pisząc bloga, to po prostu kolejna podróż, ale jeżeli chociaż jedna osoba poczułaby się lepiej, i zmotywowałoby ją to do pozytywnych zmian i działania,to znaczy że było warto.

Dziękuję za wszystkie komentarze:)

kontakt:

otto@podrozemaleiduze.eu

Pozdrawiam wszystkich znanych mi i nieznanych czytelników.
Have a nice life :)

I oczywiście wszystkie osoby i postacie o których pisze są fikcyjne a jakakolwiek zbieżność z kimkolwiek jest przypadkowa.

Galeria zdjęć

Galleries pictures

https://zdjecia.podrozemaleiduze.eu/#collections

Filmy short clips on Youtube

https://www.youtube.com/playlist?list=PLtI6MRVYbuM-h2VRctZ0pYsq4X6J09mDC


Wszelkie prawa zastrzeżone! Kopiowanie, powielanie i wykorzystywanie zdjęćbez zgody autora zabronione.

Distribution and copy of films and photographs without permission prohibited.
All rights reserved.


Ostatnio

takie tam Posted on niedz., 25 lutego, 2018 18:52

coraz częściej dobijają się do mnie czytelnicy
i pytają czy to już koniec mojej ‘’skrobaniny’’
? , są ciekawi czy się poddałem.

No cóż ja mogę Wam powiedzieć, są dwie
opcje do wyboru, podobnie jak z nieodebranym połączeniem, albo się nie chce, albo się nie ma możliwości ? .

Ja
po prostu nie miałem weny i tyle, a teraz nadszedł czas żeby jakoś podsumować przygodę
z Egiptem.

Przypomniały mi się słowa wygłoszone
parę lat temu przez Jarka :

„Plaże Egiptu, Tunezji są dzisiaj zaludnione przez Niemców, Francuzów,
Anglików, po części też Rosjan czy Czechów. Polaków tam niezbyt wielu.”

https://www.youtube.com/watch?v=v_NbOk3NoV4

a tak się ludzie śmiali , a tu
proszę – dobra zmiana, i na egipskich plażach królują przybysze znad Wisły , niektórzy
frustraci niemogący się pogodzić z prawdą, wzmocnieni darmową egipską berbeluchą ( tak jak opisywałem w poprzednim poście)
mówią brzydkie rzeczy na prezesa i wbijają mu ‘’szpilki’’ , to nie ludzie , to
wilki ?.

To czy duża ilość naszych w
Egipcie jest skutkiem ‘’dobrej zmiany’’ ? ,czy ucieczką przed nią ?, pozostawiam każdemu do osobistej oceny. ?

Jedna rzecz jest pewna- jak ktoś jedzie za
granicę a jednocześnie nie chce utracić kontaktu z macierzą, to na pewno królestwo
piramid jest dobrym kierunkiem, nawet niektóre wielbłądy mówiły po polsku.

Takim przykładem koneksji z
ojczyzną, była scenka której byłem świadkiem na lotnisku w trakcie powrotu. Cieszy
się oko i dusza że stare tradycje nie zanikają w narodzie, muszę przyznać iż myślałem
że już źle z nami, bo ludzie np. na drodze ustępują sobie
miejsce albo pozwalają włączyć się do ruchu innym współuczestnikom, na szczęście jeszcze jest nadzieja i zwyczaje
rodem z komuny nadal są krzewione i kultywowane.

Autokar nie zdążył się zatrzymać
a mamuśka z dzieciątkiem na ręce ‘’wystrzeliła’’ przez przednie drzwi pojazdu ,
i co sil w nogach pognała do hali odlotów. Była jedną z pierwszych w kolejce,
po chwili omijając wszystkich ‘’staczy’’ dołączył do niej mąż lub ewentualny stwórca
dziecka. Wszystko by było ok , bo wiadomo dziecko ojca mieć musi , ale po
chwili z bagażami zaczęli dokooptowywać inni tatusiowie i mamusie. W sumie tą metodą
na ‘’brzdąca’’ doszlusowało 6 osób, (poniżej fotka tej liczebnej rodzinki)


dzięki tej sprytnej
taktyce zyskali może jakieś 10 min, ale ja to rozumiem, bo przez ten zabieg
dostali się wcześniej do samolotu, no i oczywiście wylądowali wcześniej 🙂 .

Najistotniejsze w tym wszystkim jest to że ‘’ brzdąc
‘’ od małego jest uczony sprytu , da sobie radę w życiu , kto wie ? , może zostanie nawet
politykiem ?.

a jak ktoś ma ochotę pooglądać żółwie , ośmiornice lub inne skrzydlice to zapraszam

a poniżej link do fotek

https://zdjecia.podrozemaleiduze.eu/#collection/289056



Nadmorskie

takie tam Posted on czw., 01 lutego, 2018 23:08

miasteczko Port Ghalib, wydaje się z daleka naturalne,
ale jest całkowicie sztucznym tworem który powstał na pustyni w ciągu ostatnich
dekad,

takie egipskie mini Las Vegas bez kasyn ,a ludzie którzy tu pracują
podobnie jak ci z kompleksów hotelowych pochodzą z miast położonych nad Nilem.

Port Ghalib usytuowane
jest nad zatoką tworzącą naturalne schronienie dla wycieczkowców z
przezroczystym dnem wożących turystów którzy chcą na ‘’sucho’’

podziwiać życie
raf koralowych , i dla łodzi wożących tych którzy zwiedzają rafy na ‘’mokro’’.

Każdy zakup czy to towaru
czy usługi jest kwestią negocjacji , a nurkowanie nie jest wyjątkiem. Do wyboru
: nurkowanie z brzegu lub z łodzi oczywiście z pełnym wyżywieniem ( tak
przynajmniej twierdził negocjator z centrum nurkowego). Okazało się ze jeżeli chodzi
o łódź, to wszystko ok , ‘’full wypas’’ , ale jak jechaliśmy nurkować z lądu to
trzeba było się zadowolić batonikiem i buteleczką wody. ? , ale i tak na kilkanaście
nurkowań tylko jedno było z lodzi , bo wszystkie
lodzie pływały w to samo miejsce


a pod wodą tabuny turystów, ruch jak na Marszałkowskiej.

Jeżeli chodzi o nurkowanie
z lądu , to wywozili nas do różnych zatoczek gdzie byliśmy przeważnie sami, chociaż
na plaży zawsze towarzyszyły nam beduinki
z dziećmi, sprzedające bransoletki albo kawę.

Instruktor Abu, tzn. ‘’Jarek’’
bo tak się przedstawił, jak się dowiedział ze jesteśmy z Polski ,

od razu spytał czy mamy wódkę
? , opowiadał o swoim uwielbieniu do
alkoholu a w szczególności do wódki , , twierdził ze w jego żyłach płynie wódka
ale nie egipska bo tej się nie da pic, zarzekał się ze przed nurkowaniem nie
pije co było pocieszające?.

Jak go spytałem, a co na
to wszystko Allah ? , przyznał że z nim rozmawia
i prosi o wybaczenie swoich słabości , ale jest tylko człowiekiem 🙂

a

tu

filmik

a niżej link do fotek

https://zdjecia.podrozemaleiduze.eu/#collection/289059



Drogi

takie tam Posted on pt., 12 stycznia, 2018 11:19

komentatorze Rysiu , niestety Żuri wybrało zwycięzcę którego personaliów nie mogę udostępnić na
jego/ jej prośbę. Jednakże Żuri docenia Twoje zaangażowanie i to że
odpowiedz była prawie prawidłowa , w związku
z powyższym komentator Rys otrzymuje zdjęcie rybki


o ustach, których nawet polska
Barbie – Anella

mogłaby pozazdrościć.

Wyjazdy
typu all inclusive nie nalezą do tych które preferuje, ale większość odwiedzających
Egipt z nich korzysta , bo zwiedzanie królestwa piramid na własną rękę nie jest
takie proste i wskazane ze względu na bezpieczeństwo.
All Inclusive mają oczywiście
swoje dobre i złe strony , jednak niezależnie od destynacji jedną rzecz mają wspólną, mianowicie tak zwanych rezydentów , których
jedynym zadaniem jest chyba poinformowanie o wycieczkach organizowanych przez
biuro z którym przylecieliśmy ( zazwyczaj są znacznie droższe od ofert lokalnych firm ) i straszenie żeby nie kupować u innych , bo jak by się coś stało to nasz
organizator umywa ręce , poza tym rola rezydentów
sprowadza się raczej do skutecznego ukrywania się, szczególnie jeżeli jest
potrzebna ich pomoc.:)

Jeden z
uczestników organizowanego wypoczynku zaatakowany przez korala

podczas
nurkowania, próbował się skontaktować z
naszą rezydentką, ale bezskutecznie , kobitka wyłączyła telefon i pozamiatane .
Pomoc udało się uzyskać dopiero po kontakcie z ubezpieczycielem w Polsce który sprowadził
lekarza do hotelu.

Na
spotkaniu z rezydentką otrzymaliśmy również bardzo cenną i niezbędną informację o tym ze w Egipcie to mężczyźni plotkują. Słowa
rezydentki potwierdziły się podczas mojej wizyty w toalecie.
Przycisnęła mnie tzw. ‘’dwójka’’ ,
siedziałem sobie i wertowałem zawartość komórki , gdy nagle z kabiny obok dal się słyszeć
tzw . ‘’pierd latrynowy’’, a po ‘’
koncercie’’ z innej kabiny dobiegło pytanie :


Mahmut ???


habalabaalbla

-blahalala

– itd.

Rezydentka
miała rację, faceci w Egipcie to straszni plotkarze, zadziwia tez zdolność do
rozpoznania znajomego w takich okolicznościach przyrody ?.

Kompleksy hotelowe to
enklawy wybudowane na pustyni, nigdy by nie powstały jeżeli nie byłoby turystów.
Z jednej strony zielone trawniki, palmy , bary i baseny,

z drugiej wystarczy wyjść
poza teren, a dookoła rozciąga się bezkresna
pustka, piach i kamienie, całkowite przeciwieństwo romantycznych wydm pustynnych, wszystko
to jakieś surrealistyczne.

Polacy,
obok Niemców , Czechów i Włochów , stanowią zdecydowanie największą grupę- jakieś
60 do 80%, tak ze dla tych którzy chcą wyjechać za granicę ale czuć atmosferę Władysławowa albo zefirek
Mielna, to Egipt jest dobrym miejscem do spędzenia wakacji .Jedzenie i picie w
cenie wycieczki to dobrodziejstwo i przekleństwo w jednym , bo nawet jeżeli jedzonko
do najsmaczniejszych nie należało i d….
nie urywało , to i tak te śniadanka, obiady,
kolacje i desery zrobiły swoje, przytyłem 4 kg ☹.
Napoje, te alkoholowe i
te bez procentów są w cenie wycieczki, do oporu można pic tylko te lokalne
wynalazki , a za importowane trzeba płacić.

Czy to
lokalna wódka, whisky , czy tequila, wszystko smakuje tak samo , czyli jak
paliwo rakietowe, niestety spróbowałem, czego bardzo żałuję bo musiałem to odchorować
, do tego polowa ośrodka następnego dnia mówiła – ‘’ …. Ale to Twój problem ‘’ ( nie wiem kto
ich tego nauczył ? ) smiley

Wielu
osobom jednak smak ‘’paliwa’’ nie przeszkadzał, raczyli się nim od śniadanka i panowała
tu równość i braterstwo, każdy kraj miał swoich dzielnych reprezentantów.

Mój znajomy
zwykł mawiać – kto wódeczkę pije ten przygody musi mieć.
Przechodziłem przez
hol recepcji w godzinach przedpołudniowych, wtem zrobiło się jakieś poruszenie.
Jegomość z czaszki przypominający Marcinkiewicza, trzymany pod ramię przez o głowę
niższego kolegę zdecydowanym krokiem podążał w kierunku lady recepcji.

Krotki próbował
go powstrzymać – Andrzej, daj spokój , no chodź.

Andrew jednak był zdeterminowany, próbując utrzymać równowagę na swych
sztywnych, chudych nóżkach, pruł do przodu jak taran ciągnąc mniejszego
przyjaciela.

W końcu
dobrnęli do celu , Andrzej surowo zmierzył recepcjonistę swym zamglonym berbeluchą wzrokiem , Ahmed odwdzięczył mu się uśmiechem i uprzejmie zapytał:

– Can I help you Sir ?

Andrzej się spiął , wyprostował, i wykrzyczał jednym tchem swoją frustrację : Kaczyński ch…!!!

Na co , recepcjonista , z tym samym uprzejmym uśmiechem na ustach zapytał :

– Yes ???

Tego już
było dla Andrzeja za wiele, nie wytrzymał, zrobił w tył-zwrot i odmaszerował wspierany przez przyjaciela.

Cala armia ludzi pracuje nad tym aby pobyt był jak najbardziej komfortowy, niestety wychodzi im to czasami trochę lepiej lub gorzej

do rzadkości nie należała pobudka o siódmej rano w związku ze sprzątaniem pokoju, a trawniki zaczynają kosić jeszcze wcześniej, oczywiście 4 czy 5 gwiazdek w Egipcie to min. o
jedną mniej w Europie.

Tak jak
pisałem wcześniej, głównym celem przyjazdu było Morze Czerwone i rafa koralowa,
nie trzeba nawet opuszczać hotelu żeby odkryć całkiem inny piękny świat.

Zresztą
zobaczcie sami ,link poniżej

https://zdjecia.podrozemaleiduze.eu/#collection/289084


a tu parę fotek z samego hotelu

https://zdjecia.podrozemaleiduze.eu/#collection/289064



Poprawna

takie tam Posted on pt., 05 stycznia, 2018 19:28

odpowiedz to pięciu 🙂 , tylu Egipcjan jest potrzebnych do wkręcenia jednej żarówki , bardzo dziękuję za wszystkie odpowiedzi przesłane , mailem , smsowo itd.

W związku z duza ilością poprawnych odpowiedzi , zbierze się żuri i wybierze zwycięzcę

przewidziano dwie nagrody

muszelkę


albo / lub

zdjęcie żółwia smiley



Kierunek

takie tam Posted on czw., 04 stycznia, 2018 18:08

Marsa Alam – Egipt.

Każda
podróż zaczyna się od pierwszego kroku. Samolot wylatywał o 10ej z Warszawy ,
jedyne połączenie które pasowało to pociąg wyjeżdżający o 23ej z Sopotu ,a dojeżdżający
do Warszawy o 3.30, niestety dopiero po kupnie biletu okazało się ze wylot samolotu
został opóźniony o parę godzin , po
prostu super !!!. Pociąg który miał być o 23ej przyjechał prawie godzinę
spóźniony do tego napchany ludźmi tak ze bardziej przypominał konserwę z
sardynkami , rodzinki z milusińskimi i ich bagaże z kiełbachami
i prezentami , do tego nasi sąsiedzi za wschodniej granicy pracujący w Polsce, większość
bez rezerwacji miejsc.

Dotarcie
do przedziału graniczyło z niemożliwością, korytarz zaczopowany, w końcu jak się
udało przepchać do przedziału czekał kolejny szok, nie ma mojego miejsca o
numerze 67 , jest 66 i 69. ale 67 i 68
brak , nie ma , wyparowały. ☹

Dobry człowiek
doradził – niech pan idzie do pierwszego przedziału tam siedzą konduktorzy , to
może pomogą , znowu przedzieranie prze ludzi z ich bagażami. Konduktorzy pomogą
?!!! , haha ,

Dziękuję
za taką pomoc – okazało się że w wagonie miały być przedziały ośmioosobowe a są
sześcioosobowe i brakuje dwóch miejsc w każdym
przedziale , rada konduktora – niech pan pójdzie do następnego wagonu i jak 67
miejsce będzie wolne to sobie pan usiądzie ,
-a jak nie będzie ? ,
-to pan idzie do następnego
,
-no i… ? ,
-no i nic ! , a co ja mam zrobić
? dali taki wagon i już ! , może pan napisać odwołanie !

Cała ta sytuacja jak z filmu Bareji , komuna wróciła
i to w praktyce , haha.

I tak
sobie postałem wciśnięty miedzy młodych Białorusinów pracujących w Polsce i opijających
powrót do macierzy i gościa z bagażem wielkości małego kontenera do tego wypchanym
po brzegi prezentami i wonnymi przetworami, a całość razem z gościem zmierzała
w kierunku Przemyśla.

Po 10
godzinach od przyjazdu do Warszawy , wymięty ,zmacerowany i niewyspany udało się
dostać do samolotu.

Pięciogodzinny
lot również nie należał do udanych , bo przewoźnik nawet nie zaprosił na wodę
do picia i wszystko było odpłatne , ale to może najmniejszy problem bo stewardesa
poproszona o przyniesienie czegoś do picia zakomunikowała że nie do niej się trzeba
zwracać tylko do koleżanki , bo ona tylko sprząta ?!!! no k…
m… czy oni powariowali ???

Lądowanie
było z przytupem i mało podwozie nie odleciało ale oklaski były , na zewnątrz lepkie
gorące powietrze , wilgotność 97% . Na lotnisku czekało jeszcze małe
zamieszanie z wizami egipskimi, ale po niespełna 24 godzinach od wyjścia z domu
w końcu dotarliśmy do hotelu ? .

Ale nawet
jeżeli podróż by trwała 48 godzin to dla takich spotkań i widoków , to było warto
?

A na
koniec zagadka, ilu Egipcjan jest potrzebnych do wkręcenia żarówki ?

Za prawidłowe
odpowiedzi czekają nagrody ?



Wszystkim

takie tam Posted on wt., 02 stycznia, 2018 20:37

tu zaglądającym , wszystkiego naj…. w przyszłym roku i żeby nie był gorszy od poprzedniego smiley



I

takie tam Posted on pon., 25 grudnia, 2017 20:37

znów Święta.
Podróż zajęła 24 godziny ale w końcu można ponurkować .
A dlaczego trwało to tak długo i dokąd tym razem , to w następnym odcinku.

I wszystkim życzę zdrowych i spokojnych Świąt.



Dwejra

Malta Posted on niedz., 17 grudnia, 2017 11:34

leży na zachodnim brzegu Gozo, to
jedno z miejsc które obowiązkowo trzeba ‘’zaliczyć’’, przynajmniej sądząc po ilości
autobusów z turystami blokującymi dojazd.
W telefonie lub aparacie każdego odwiedzającego
znajdzie się fotka jeziorka o
krystalicznie czystej wodzie które jest połączone tunelem z otwartym morzem,

kolejną atrakcją jest Blue Hole w którym można się wykąpać lub ponurkować,


wszystko w okolicznościach
kilkudziesięciometrowych klifów.

Do
niedawna można było tez ‘’trzasnąć’’ sobie fotkę na tle Azure Window , dotychczas przynajmniej, obecne w każdym
katalogu reklamującym Maltę,

Nic nie trwa wiecznie, oczywiście zawsze
znajdą się jakieś wyjątki, ale większość rzeczy czy to stworzonych ręką
człowieka czy matki natury , zjawisk , stanów emocjonalnych itp., ma jakiś
początek i koniec , a lazurowe okno czyli most skalny na wyspie Gozo , jeden z
najbardziej rozpoznawalnych i obfotografowanych symboli Malty jest tego
przykładem

8go marca 2017 roku podczas sztormu ,
‘’okienko’’ się rozpadło na kawałki i zostało całkowicie pochłonięte przez
morze , nie ma, zniknęło , ludzie
przylecieli z aparatami porobić sobie fotki i selfie a tu d..a, nima, to se ne
vrati.

I trochę to przykre bo to jak w życiu,
cos jest a później tego nie ma – przemija, znika bezpowrotnie , na zawsze,
nieodwracalnie, i nic się nie da zrobić.smiley

Podróżowanie i zwiedzanie Malty zostało zakończone
czymś niezwykłym , a mianowicie nocnym nurkowaniem w zatoce Marsalforn.

Nurkowanie w nocy posiada zupełnie inny charakter
niż nurkowanie dzienne. Nocą, widzimy tylko to, co oświetlamy latarką, obszar
widzenia zawęża się i dostrzegamy dużo więcej szczegółów, zresztą możecie
zobaczyć sami poniżej krótki filmik

To było moje pierwsze nurkowanie po
zachodzie słońca, ale mimo posmaku niepokoju i tajemniczości okazało się nie
takim strasznym, odczucia i przemyślenia z pogranicza metafizyki, szczególnie
po wyłączeniu latarki.

Wystarczy tylko trochę odwrócić się od pozostałych
uczestników i jesteśmy pochłonięci przez ciemności , brak jakiegokolwiek punktu
odniesienia, nie wiadomo gdzie góra gdzie dół ?, myśl że jest się gdzieś tysiące kilometrów od domu kilkanaście
metrów pod wodą i widzimy tylko ciemność powoduje że zaczyna ogarniać taka przytłaczająca samotność,
to idealne warunki w których stwierdzenie – że rodzimy się, żyjemy i umieramy sami jest w pełni
prawdziwe, chociaż świadomość tego nie musi być kojarzona z negatywnym
spojrzeniem na świat ,bo są ludzie dzięki, którym nigdy nie będziemy czuć się samotni, jeżeli
czuję się wsparcie, bliskość drugiego człowieka, to wydaje mi się, że nigdy nie
jest się osamotnionym, bo każdy z nas jest podobny i potrafi zrozumieć
drugiego, jeżeli tylko chce!

I tymi przemyśleniami kończę wędrówkę po
Malcie, warto tu przyjechać, na weekend albo na dłużej , Malta ma bardzo bogatą
ofertę mimo stosunkowo niewielkich rozmiarów , jest łatwa w zwiedzaniu ,wszędzie
można dotrzeć korzystając z komunikacji miejskiej, angielski to drugi język Maltańczyków.

Jest to również chyba jedno z bardziej
bezpiecznych miejsc, nikt nie nagabuje , nie zaczepia, nie widziałem ani
jednego żebraka czy bezdomnego.

A tu parę fotek na zakończenie.

https://zdjecia.podrozemaleiduze.eu/#collection/289054



z

takie tam Posted on sob., 09 grudnia, 2017 14:03

ostatniej chwili , wlasnie się dowiedziałem ( sugestia mojego serdecznego przyjaciela 🙂 ze chyba jestem spokrewniony z Karolem XVI Gustawem Bernadotte , ze jestem spokrewniony z Jacques-Yves Cousteau de Bardon to wiedziałem , ale z królem Szwecji ???

Pytałem mamę czy coś jej wiadomo na ten temat , ale nie otrzymałem żadnej odpowiedzi , tylko tajemniczy uśmiech smiley .



Już

takie tam Posted on czw., 07 grudnia, 2017 14:40

kiedyś się rozpisywałem o tym jak nie wiele potrzeba aby nasz życie już nigdy
nie było takie same i czasami decydują sekundy …

Komuś nie chciało się włączyć migacza , komuś się spieszyło i wyprzedzał
mimo ograniczenia prędkości , skutek – Volvo
i Bmw przeleciały przez pas zieleni , chodnik , po drodze ścinając latarnię i zatrzymały się na ogrodzeniu
.

6 grudnia godz 9.10 Sopot , , na cale szczęście nikt nie szedł akurat chodnikiem
bo w najlepszym razie wylądowałby w szpitalu, w najgorszym w Święta najbliżsi odwiedzaliby go na cmentarzu.

Kolega komentator poprosił o propozycję na
ucztę wzrokowo-przestrzenną blisko swojego miejsca zamieszkania, tak aby nie musiał
daleko jechać , to chyba zaspokoi twoje oczekiwania ?

Prooooooooszę



Jeżeli

Malta Posted on sob., 02 grudnia, 2017 12:23

ktoś lubi bezkresne piaszczyste plaże
po których można spacerować godzinami to na pewno nie znajdzie ich na Malcie, plaże są tu raczej skalistymi zatoczkami z
niewielka ilością piachu , często, żeby dostać się do wody trzeba schodzić po
drabince. Jedna z większych plaż na Gozo leży w zatoce Ramla ,

, d… nie urywa
ale przynajmniej można się czuć bezpiecznie w towarzystwie Maryjki z dzieciątkiem Jezus
, a im ciekawiej popatrzeć na plażowiczów niż tkwić przy jakimś zakurzonym rozdrożu gdzie diabeł
mówi dobranoc ?

a jak ktoś ma ‘’owsiki’’ , to zawsze może pójść zwiedzić
pobliską pieczarę albo zabytki.

Gozo jest stworzona do aktywnego urlopowania
, zaskakuje różnorodnością i bogatą ofertą uczt wzrokowo-przestrzennych na stosunkowo małej powierzchni, od cichych
zatoczek po pełne dramatyzmu klify a wszystko w objęciach morza o barwach od ciemno-grantowego
po turkusowe.
Na Gozo jest tez wiele zabytków a w szczególności w Victorii z
centralnie położonym Citadel, małego
ufortyfikowanego miasteczka z cytadelą , które
warto zwiedzić zarówno w ciągu dnia jak i po zachodzie słońca.

Xlendi – to miasteczko położone na
końcu mini-fiordu , dzięki jego umiejscowieniu można być świadkiem najbardziej efektownych i
romantycznych zachodów słońca.

Fani nurkowania tez nie będą zawiedzeni
zatoką Xlendi , jest ona połączona
podwodnym tunelem z otwartym morzem.

A tu krótka relacja z nurkowania

i parę fotek z zatoki Xlendi , Ramly i
Citadeli.

https://zdjecia.podrozemaleiduze.eu/#collection/289075



Wybór

Malta Posted on czw., 23 listopada, 2017 16:03

padł na Malsarfon , super hotel ,


do tego mieścina położona nad samym morzem

z niezliczoną liczbą ośrodków
nurkowych. To był główny cel tej wyprawy -nurkowanie , pierwsze z brzegu wybrane
centrum nurkowe prowadzili Niemcy ,i miła niespodzianka bo pracuje tu małżeństwo
Polaków mieszkających już parę lat na Gozo .

Miejsce nurkowania to zatoczka w której kręcono
sceny do filmu

– ‘’By the Sea’’ z Angeliną
i Bradem w roli głównej , oczywiście zanim się okazało że jest pijakiem, moczymordą i alkoholikiem , a jak wiadomo każdy pijak to złodziej
?

Do zatoczki dojeżdża się malowniczą i wąską
dróżką.


Gozo jest równie interesujące i oryginalne nad powierzchnią jak i pod, a
zwiedzanie podwodnej groty podniosło poziom adrenaliny i urozmaiciło nurkowanie.

Z resztą zobaczcie sami

 

a tu parę fotek z Marsalforn i Victorii

https://zdjecia.podrozemaleiduze.eu/#collection/289066



Archipelag

Malta Posted on sob., 18 listopada, 2017 15:35

maltański jest dosyć wygodny
do zwiedzania, powierzchnia wysepek ma trochę ponad 300 km2 i wszędzie można dotrzeć
komunikacją publiczną, wystarczy wsiąść w ‘’Otokara’’ i jazda.

Ale oczywiście zawsze jest jakieś ‘’ale’’ , – to punktualność. O tym że autobusy regularnej
komunikacji jeżdżą sobie jak chcą, a rozkład jazdy nie ma pokrycia w rzeczywistości
czytałem w Internecie , potwierdziła to też Polka pracująca na Malcie. Autobus który
kursuje do Cirkewwy skąd odchodzą promy na Gozo, spóźnił się niecałą godzinkę ?.

Ale na szczęście upału nie było bo padał
deszczyk i oczekiwanie minęło w przyjemnej wilgotnej atmosferze. ‘’Otokar’’
chyba był już stary bo z trudem wjeżdżał pod górkę, ale za to był czas żeby pooglądać
widoczki.

Z Cirkewwy do portu w Mgarr to jakieś półgodzinki promem.

Internet to cudowne narzędzie które pozwala
zaplanować podróże w każdym szczególe, daje tez niesamowitą wolność wyboru i
dopasowania marszruty do każdego potrzeb, oczekiwań i portfela, ale rezerwując miejsca
noclegu to jest trochę jak powiedział Forrest Gump a właściwie jego mama : ,… życie
jest jak pudełko czekoladek , nigdy nie wiesz na co trafisz ‘’

Takim zaskoczeniem był B&B w
Mgarr. Wnętrza oryginalnie urządzone ,
kuchnia,

ogród, i wszystko by było cudownie gdyby nie smród z kanalizacji w
sypialni , do tego ubikacja i prysznic nie miały drzwi, były tylko oddzielone ścianką
od pokoju – wspomnienia z pokazów typu –
,,dźwięk i zapach´´ , na długo zapiszą się w pamięci. Odory chyba nie przeszkadzały
kotkowi,

który przyszedł w odwiedziny bo wleciał do pokoju i ciężko było go wygonić,
są gusta i guściki

Gozo ma kilkanaście kilometrów długości
i parę kilometrów szerokości, tak ze
scenariuszem w ręku to wydaje mi się że to wymarzone miejsce do zwiedzania dla rowerzystów
preferujących jazdę terenową, nie przepadam za pedałowaniem, dlatego pozostał samochód
albo skuter.

W poszukiwaniu wypożyczalni i okazji zjeżdżona
cała wyspa, pól dnia turlania się ‘’Otokarami’’ najpierw do Victorii z Victorii
do Marsalfon , tylko po to żeby się okazało że najlepsza oferta jest w Mgarr ?

Port w Mgarr w dzień

I w nocy.

a poniżej reszta fotek

https://zdjecia.podrozemaleiduze.eu/#collection/289051



Przeczytałem

takie tam Posted on pon., 13 listopada, 2017 23:17

komentarze na temat wina,
i
skojarzyły mi się z rysunkiem nadesłanym przez koleżankę smiley


a tu piosenka ze specjalną dedykacją dla kolegi komentatora – konesera buraka ,
wierzę w Ciebie , dasz radę , trzymam kciuki smiley



Tanie

Malta Posted on pon., 13 listopada, 2017 00:33

linie są naprawdę błogosławieństwem dla zwiedzaczy, podróżników i ludzi którym ciężko
usiedzieć na miejscu , praktycznie za cenę biletu kolejowego z Gdańska do
Warszawy i w porównywalnym czasie podróży, możemy przyziemić na Malcie w najbardziej na
południe położonej stolica Europy która jest usytuowana bardziej na południe niż
takie miasta północnej Afryki jak Tunis czy Algier. Jest to tez najbardziej nasłonecznione
miejsce w Europie wg statystyk. Temperatura o tej porze roku wymarzona do
zwiedzania, do tego nie ma tabunów turystów, a ceny posezonowe, krótko mówiąc
pogoda letnia a ceny niższe niż nad naszym morzem w sezonie.

Jak
już nam się znudzi zwiedzanie zabytkowej Valletty , to możemy się wybrać do
Blue Lagoon położonej miedzy wyspami
Comino i Cominotto. I chociaż nie lubię

wycieczek w ‘’kupie’’ czy innych tego
rodzaju organizowanych ekskursji, to podróż statkiem z Valletty wydaje się optymalna
i warto popłynąć , można oczywiście dotrzeć tam komunikacją miejską i przeprawić
się promem, ale za stosunkowo małe pieniądze płyniemy z Valletty wzdłuż malowniczego
wybrzeża Malty,

po drodze zabierając ludzi z turystycznej stolicy Malty – Bugibby

i portowego miasteczka Mgarr na wyspie
Gozo.

W cenie wycieczki jest tez piwo, i
winko z kartonika do oporu, dodatkowo gorący
posiłek po zacumowaniu przy Błękitnej lagunie.

Powiem
Wam że w okolicznościach tak pięknej przyrody to nawet burak z kartonika
smakuje jakoś wykwintnie ?, niektórzy
koneserzy buraka to nawet nie trudzili się schodzeniem z wycieczkowca na wyspę.

Ta niewielka zatoczka ma niespotykanie
czystą wody, o charakterystycznym lazurowym kolorze,

który jest uwydatniony dzięki
śnieżnobiałemu piaskowi pokrywającemu dno pomiędzy wysepkami. Pomimo niedużej
głębokości (pomiędzy wyspami dorosła osoba może przejść nie zanurzając głowy)
woda jest stosunkowo chłodna, a to za sprawą zimnych prądów jakie się tworzą w
tej okolicy. Dookoła laguny znajduje się kilkanaście skalistych plaż ze
skrawkami z piaskiem, każda wielkości znaczka pocztowego, do tego na każdej jest
minimum po 30 leżaków, które tubylcy wynajmują turystom.

Mimo że całość szpecą budy na kołach
poustawiane na skałach

dookoła zatoki, to naprawdę warto wybrać się tu na wycieczkę,
kolor wody jest niepowtarzalny i nie odda go żadna fotka, obowiązkowo należy też zanurkować , woda jest tak krystalicznie czysta że ma się
wrażenie jak by się było w stanie nieważkości.

A poniżej fotograficzna relacja z rejsu do Camino i Błękitnej
laguny.

https://zdjecia.podrozemaleiduze.eu/#collection/289069



Malta

Malta Posted on pt., 10 listopada, 2017 21:18

grzechu
warta, szczególnie że odzyskała niepodległość w roku moich narodzin , a przemieszczać
się można po niej moimi autobusami ?

I znów
potwierdziło się porzekadło samego Jossifa Wissarionowicza – ‘’dowieriat no provierat’’ ,najlepiej samemu wyrobić sobie zdanie i sprawdzić
czy opinie innych będą się pokrywały z naszymi .

Znajoma
wiele lat temu mówiła mi ze Malta to nieciekawe miejsce, nie ma co tam robić i
nie ma sensu tam jechać , po prostu skały
i sterta kamieni. Trudno się z tym nie zgodzić , Malta kamieniem stoi , skały są
wszędzie , a piaskowiec to podstawowy budulec, ale to właśnie jest jej urokiem i fundamentem bogatej historii, to tez jej oryginalność i niepowtarzalność
i na pewno warto tu przyjechać.

Pierwsze większe budowle na Malcie zaczęto
budować około 3600 r. p.n.e. Są one najstarszymi stojącymi budowlami w Europie
i na świecie, są starsze niż piramidy
w Egipcie. Strategiczne położenie wyspy między Europą i Afryką , geologia i
ukształtowanie tworzące naturalne porty przyczyniły się do rozwoju Malty i miały
wpływ na kształtowanie jej historii ze przechodzeniem
z rąk do rąk, język maltański spokrewniony
z arabskim jest tego najlepszym przykładem,
bo oprócz arabskiego łatwo wychwycić influencje włoskiego i angielskiego.

Valletta
– stolica Malty ‘’wciśnięta’’ pomiędzy dwie
zatoki, jest skarbnicą zabytków, a pasjonaci pieszych wędrówek po muzeach, kościołach,
historycznych miejscach które są ubarwione ‘’widoczkami’’ na pewno nie będą zawiedzeni. Dosyć charakterystycznymi elementami architektury
są drewniane balkony w różnych kolorach i które kojarzą mi się trochę z drewnianymi werandami kamienic
sopockich.

Zresztą
oceńcie sami , zapraszam na zwiedzanie Valletty i Sliemy

https://zdjecia.podrozemaleiduze.eu/#collection/289055



Ten

takie tam Posted on pt., 03 listopada, 2017 07:16

bieg miał być pod wieloma względami wyjątkowy, przede wszystkim od dłuższego
czasu przygotowywałem się do pobicia (może nie bariery dźwięku) własnego
rekordu i ‘’zejścia ‘’ poniżej dwóch
godzin w półmaratonie.

Niestety
aby tradycji stało się zadość to można sobie planować i zamierzać , a i tak rzeczywistość kopie nas w krocze i
sprowadza na ziemię , tym razem to był ‘’Grzesiu’’ a oficjalnie orkan –
Grzegorz , cały bieg to wielka katorga , temperatura trochę powyżej zera , do tego deszcz i grad i ‘’Grzesiu napierający z przodu i tylko z
przodu , żeby tak chociaż trochę popchnął od tylu , ale co to, to nie ?.

Początek
był niewinny, temperatura i pogoda idealne do biegania, warunki sprzyjające , ale później rozpętało się piekło

i wiele
razy miałem ochotę przerwać bieg , ‘’
Grzegorz’’ biczował i chłostał lodowatymi podmuchami , samo oddychanie
sprawiało ból , brakowało tchu, a wspinaczka na każde wzniesienie to wysiłek wręcz niewyobrażalny.

Można
to porównać z walką dwóch żywiołów, nocy i dnia, dobrego ze złem,

to co mnie wspierało,
dodawało sil, prowadziło do przodu i pozwoliło pokonać ‘’Grzegorza’’ i dobiec do mety to piosenka o ..

zresztą
posłuchajcie sami

Alleluja
, siać, siać i do przodu ?



I po

takie tam Posted on sob., 21 października, 2017 21:32

…………



Właściwie

takie tam Posted on niedz., 15 października, 2017 13:25

to miał być
półmaraton jak każdy inny, przebiec 21095,5 m z punktu A do punktu A. To drugi z kolei bieg
w Aleksandrowie Kujawskim organizowany przez lokalne władze pod nazwą – Bieg przemytnika , mój 10 półmaraton , uczestniczyłem
w poprzednim i trasa w lesie przypadła mi do gustu dlatego zdecydowałem ze
znowu tu przyjadę

Rożnica tego biegu od pozostałych w których uczestniczyłem polegała na tym że większość uczestników to Mikołaje, brakowało im tylko
worków z prezentami.

Mikołaje i Mikołajki okazali się żołnierzami armii amerykańskiej
, młodzież którą tu wysłano z za Oceanu do
obrony naszych granic, demokracji i zachodniego stylu życia, to mieszanka
etniczna z całego świata, młodzi przyjaźni ludzie , kobiety i mężczyźni a właściwie
dziewczęta i chłopcy – przeciętna
wieku jakieś 19 lat i bardziej przypominali skautów niż żołnierzy ( moje uczestnictwo znaczenie podwyższyło przeciętną
wieku ) , i mimo dużej różnicy wiekowej to wcale nie muszę się wstydzić swojego
wyniku.

To wszystko wydaje się
jakieś nierealne, jeszcze niedawno uczono mnie w szkole że to nasi wrogowie a
teraz biegamy sobie razem po polskich lasach, a nasi dawni ‘’przyjaciele’’ stali
się wrogami – proza życia ?.

Organizatorzy trochę niechlujnie
oznaczyli trasę i zamiast 21 przebiegliśmy jakieś 25 km , z drugiej strony za tę samą cenę mogliśmy sobie dłużej pobiegać ?

Z Mikołajami, a właściwie ze Św. Mikołajem kojarzy mi się postać
jednego z bardziej okrutnych szwedzkich seryjnych zabójców. Den blodiga
Jultomten
( Krwawy Św. Mikołaj)

jak
go ochrzciły media, grasował na ternie północnej
Szwecji i Finlandii na przełomie lat 60 i 70. Umieszczał min. ogłoszenia w lokalnej prasie oferując swoje
usługi jako – ‘’Mikołaj do wynajęcia’’, w ten sposób udawało mu się w Wigilię ‘’przenikać’’
do domów nic niepodejrzewających Skandynawów
i unicestwiać cale rodziny. Działając w przebraniu i przemieszczając się miedzy
państwami pozostawał długo nieuchwytny, do tego całą sprawę próbowano zatuszować aby nie wywołać
paniki i nie odstraszać rodzin z dziećmi od odwiedzania Rovaniemi.

Mieszkając w Umeå pracowałem
w domu opieki, tam poznałem Gudrun , jej cała rodzina została zaszlachtowana
przez –Den Blodiga Jultomten, opowiedziała
mi wszystko ze szczegółami, i jak jej się udało przeżyć masakrę.

Svante Svantesson pochodził
z normalnego domu, żadna patologia, wychowywany przez kochających rodziców, niczego
mu nie brakowało, do tego wybitnie
uzdolniony i nieprzeciętnie inteligentny,
cieszący się powodzeniem u kobiet i uznaniem wśród przyjaciół. Możliwe ze północny
klimat i związki kazirodcze które jeszcze do nie dawna były czymś powszechnym wśród
społeczności z której się wywodził nie były neutralne jeżeli chodzi o wpływ na
jego psychikę, ale zapalnikiem który uruchomił jego mordercze żądze była
zdrada partnerki, mścił się na kobietach w okrutny sposób, ale o tym to już innym razem bo to dłuższa opowieść
o podróży do najbardziej mrocznych zakamarków ludzkiego umysłu.

God Jul



Centrum

takie tam Posted on pon., 09 października, 2017 08:49

Handlowe
Jantar nie mogło trafić lepiej z wyborem daty na organizację pierwszego
półmaratonu w Słupsku,

ostatni dzień września a pogoda letnia z lekką nutą jesiennej
rześkości, wynik poprawiłem o parę minut , do zejścia poniżej dwóch godzin
zabrakło zaledwie 35-u sekund , chciałbym też zdementować złośliwe komentarze kolegów że mój
rekordowy czas zawdzięczam uczestnictwu
w biegu prezydenta Słupska ,
prezydent Biedroń nie brał udziału w tym sportowym wydarzeniu ?

Po biegu był posiłek
na parkingu przed CH Jantar ,

wracając do samochodu
doznałem szoku, środek dnia a Jantar wypełniony po brzegi tabunami odwiedzających,
z czego większość to rodziny z dziećmi (
i nie byli to dopingujący biegaczy ).

Czasami mam wrażenie że czym ładniejsza
pogoda to tym więcej ludzi w tych świątyniach
komercji. I w sumie jakieś to smutne, bo mogłoby się wydawać że po tylu
latach odkąd rozpoczęła się ekspansja galerii handlowych w polskich miastach, naród
powinien się już oswoić i nasycić, a kreatywność i zdrowy rozsądek zwyciężyć jeżeli chodzi o formy spędzania wolnego czasu.

No cóż ja mogę Wam powiedzieć,
słuszną ma linię nasza władza chcąc przeforsować zakaz handlu w niedzielę, przynamniej
ludzie się trochę pogimnastykują w kościołku i poćwiczą rzut na tacę.

A’propos rzutu , przypomina mi się jak z kolegą ze szkolnej ławy,
po ‘’zaliczeniu’’ Komunii zapisaliśmy się na religię. Nasza parafia im. św. Jana Kantego w Warszawie
umiejscowiona była ( i jest w dalszym ciągu ) na ul. Krasińskiego

vis-à-vis
kultowej i nie istniejącej już kawiarni ’’ Różanka’’.

W mieszance oparów z
albańskiego koniaczku Skënderbeu i dymu z Klubowych , Sportów , Giewontów i Carmenów, grą
na pianinie dorabiał sobie nasz nauczyciel muzyki -Szatkowski, zwany ‘’Szatkiem’’,
a lokalny wiracha, Mietek Sosna wpadał z siekierą i rozluźniał atmosferę. I to właśnie w ‘’ Rózi’’ konsekwentnie wydawaliśmy pieniądze
otrzymane od rodziców ,a których przeznaczeniem była parafialna skarbona. W ‘’Rózi’’ sprzedawali włoskie lody z automatu,
pani wydawała je przez okienko a my nie potrafiliśmy
ich sobie odmówić, lekcje religii spędzaliśmy na pobliskich huśtawkach.

Sielankę przerwał list z parafii informujący o mojej obecności
na lekcjach religii, a właściwie o jej braku, Mama stwierdziła tylko ze jestem diabłem.

Negatywnym skutkiem donosu było wyschnięcie
źródełka z gotówką, pozytywnym- zakończyła się moja‘’ edukacja’’ religijna.

Wszystkim życzę pięknej pogody a wolny
czas spędzajcie jak tylko chcecie , no i oczywiście wierzę w Was , dacie radę i trzymam kciuki ?

PS

A
tu specjalnie przygotowana mieszanka dla przyjaciół ze Szwecji, Niemiec,
Norwegii i USA, tęskniących za Polską.

https://zdjecia.podrozemaleiduze.eu/#collection/289046



Dostałem

Tajlandia Posted on śr., 27 września, 2017 13:41

parę zapytań dotyczących kuchni
tajskiej :… jaka ona jest ? a czy jakiś przepis mam ? i takie tam blablabla i pierdu, pierdu. Po
pierwsze, to mi smakowała , to kuchnia w której czuć wyraźne wpływy kuchni
chińskiej i indyjskiej , czyli egzotyka i ‘’pikanteria’’ ? , ale także
odrębność i oryginalność poprzez używanie charakterystycznych składników jak
mleczko kokosowe, trawa cytrynowa, liście limonki czy świeży imbir.

coś , czym raczyłem codziennie podniebienie i żołądek to tajski
klasyk – zupa ostro – kwaśna Tom Yum
Kung

To proste danie które łatwo i szybko można przygotować.

Kupujemy w Biedronce lub Żabce :

Mleczko kokosowe, pastę tom yum, łodygę świeżej
kolendry , cukier brązowy, sos rybny, sos z limonki, imbir , łodygę trawy cytrynowej, pomidora , szalotkę , cebulę
, krewetki, ( albo jak ktoś nie przepada
za owocami morza to kurczaka lub kunę ), świeżą papryczkę chili, liście limonki
kaffir, imbir galangal, grzyby słomkowe i imbir tumerik.

Wszystko mieszamy, zalewamy wodą i
gotujemy, gotujemy, gotujemy.. no i gotowe , można podawać z ryżem lub
makaronem.

Smacznego !

Ci którzy nie przepadają za gotowaniem mogą
się wybrać do tajskiej restauracji, ja znam jedną w Sopocie na ‘’monciaku’’, a dokładnie w
górnej części tego słynnego dreptaka, vis-à-vis kiosku Ruchu, tak lekko na skos
, byłem tam ponad dwa lata temu i gotowali dobrze.

Jeżeli chodzi o kulinaria i potrawy, to
jedno z najbardziej traumatycznych doznań zawsze będę łączył z ‘’Norrlandspölsa
‘’ , o tym ekskluzywnym daniu kuchni szwedzkiej raczej nikt z Was nie słyszał i
nie kosztował, i raczej nie skosztuje.

Ale po kolei , jako młody prawie 30-letni
student uniwersytetu w Uppsali, w przerwie międzysemestralnej zatrudniłem się w
rzeźni , jako siła niewykwalifikowana otrzymywałem różnorakie odpowiedzialne
zadania. Jednym z nich było zmielenie podrobów – nerek, wątróbek i serduszek
krowich które są podstawowymi składnikami Norrlandspölsa.

W
każdym z wózków z nierdzewnej stali było po kilkadziesiąt kilogramów podrobów ,
zwiozłem je windą do podziemi i wjechałem do wilgotnego i zimnego pomieszczenia
w którym był młynek do mielenia mięsa,

dokładna
kopia młynka który mieliśmy w domu jak byłem dzieckiem, tylko że w skali 100:1.
Był przeolbrzymi, miał ponad dwa metry wysokości z zamontowaną windą i
uchwytami do mocowania wózków. Podłoga pokryta bordowymi płytkami była śliska
od środka dezynfekcyjnego drażniącego nozdrza, sceneria jak z filmu ‘’Hostel’’.

Z pierwszym wózkiem z nereczkami nie miałem
problemu, niestety wózek z sercami źle zaczepiłem i zamiast w kielichu młynka,
serduszka podskakując i odbijając się od ścian ‘’rozbiegły’’ się po podłodze. Panika!!! Co robić ?!! , wywalą na
zbity pysk i jeszcze odszkodowanie będę musiał zapłacić !

Serca wołowe kolorem i kształtem przypominają
piłki do rugby,

długo się nie namyślając zamieniłem się w Gortata, latałem za
tymi serduchami i tylko się modliłem żeby mnie nikt nie nakrył , udało się, i po
chwili wszystkie wylądowały w ‘’koszu’’ gotowe
do zmielenia.

Jeszcze wiele tygodni po tym jednoosobowym ‘’meczu’’
żyłem w stresie , codziennie czytałem Västerbottens Kuriren i Västerbottens
Folkblad
w nadzieji że nie znajdę notatki o jakiejś tajemniczej
epidemii wśród koneserów Norrlands Pölsa.

Nikomu chyba nic się nie stało, co najwyżej
jakiś wielbiciel ‘’NP.’’ dostał sraczki , chociaż środek dezynfekcyjny powinien
zabić bakterie , w każdym razie sprawa już się przedawniła ?



Tak jak prawie

Tajlandia Posted on niedz., 17 września, 2017 01:30

wszystko ma swój początek i koniec , jak każde spotkanie przeobraża
się w rozstanie , tak i nadszedł czas pożegnania
z Tajlandią. Natura, kuchnia, klimat,
kultura – to rzeczy dla których warto tu
przyjechać, każdy znajdzie coś dla siebie, od pułapek turystycznych i skupisk
ludzkich z ‘’reprezentantami’’ z wszystkich zakątków świata po miejsca
odosobnienia i samotnie , od luksusowych hoteli po hostele, Tajlandię można odkrywać
w pojedynkę jak i przebierać w ofertach zorganizowanych wycieczek, a
powiedzenie ze :’’.. Tajlandia to była tania ‘’nie jest do końca aktualne (
przynajmniej poza sezonem ?) , hotele trzy- i cztero-gwiazdkowe
w cenie od 50 do 100 zł za dobę do tego czasami ze śniadaniem -da się wytrzymać.
Pora deszczowa czy monsunowa ?, hmmm- no cóż ja mogę wam powiedzieć ? , oby każde
lato było takie w Polsce ? , czasami się zachmurzyło i pokropiło
, taki prawdziwy deszcz padał właściwie tylko raz, jak ostatniego dnia przed
wylotem przemieszczałem się z Ao Nang do Bang Tao .

Na chwilę wpadniemy do Polski ,
to chyba jeden z brzydszych medali jaki wybiegałem ,

ale bieg ‘’Kamiennych Weselników’’
w Somoninie był najciekawszym jeżeli chodzi o trasę , Szwajcaria Kaszubska, pagórki
, lasy , jeziora , nawet lekki deszczyk nie przeszkadzał , po co do jakiejś Tajlandii
latać ???

Hotel w Bang Tao , Cassia Phuket
zrobił na mnie wrażenie , pomijam ciekawe usytuowanie nad laguną,

budynek jest
tak skonstruowany że wewnątrz czuć orzeźwiający
powiew bez żadnego wspomagania urządzeń wentylacyjnych i klimatyzacyjnych.

Nie wiem czy to wymysł Tajski, czy
wywodzi się z innego państwa, ale praktycznie wszędzie można było zanurzyć nogi
w akwarium i pozwolić małym rybkom aby je poobgryzały , taki dodatek do biznesu,
biuro podroży, fryzjer czy salon masażu.
Zamoczyłem tylko jedną nogę bo druga się jeszcze nie zagoiła po wypadku ( zniżki
nie dostałem ?) , rybki nieśmiało zaczęły oblepiać
kończynę , początkowe łaskotanie przerodziło się w coraz to bardziej
zdecydowane szczypanie , wcinały moja nogę na żywca , chociaż może nie na żywca,
w każdym razie martwy i rozmiękczony naskórek z nogi chyba im smakował.

Uczucia miałem mieszane po tym ‘’zabiegu’’
, każdy powinien spróbować na własnej skórze, jakiegoś widocznego efektu nie było
, ale do moich podeszew to raczej rekin albo ryba piła bardziej by pasowały?.

Tak siedząc i karmiąc rybki
swoim kulasem, kontemplowałem nad tym : co by się stało jak by to zobaczyli działacze
Greenpeace ? . , nie wiem oczywiście ile w tym jest prawdy, ale znajomy mi opowiadał
historię jak sobie zasnął na plaży i obudził się jak grupka ‘’zielonych’’ wtaczała
go do wody, w związku z tym ze jest słusznej postury podobno pomylili go z jakimś
chronionym ssakiem morskim.

Greenpeace się nie pojawił i się
nie dowiedziałem co by było gdyby było ?

Czas wracać do rzeczywistości ,
bohaterowie są zmęczeni.

No i parę fotek

https://zdjecia.podrozemaleiduze.eu/#collection/289017

P.S.

Po poście
w którym pisałem o internacjonalizacji ‘’Januszków’’ i ‘’Grażynek’’ , dostałem parę
wiadomości : …..mój teść to Janusz, i to na prawdę bardzo fajny facet , …. moja
ciotka ma na imię Grażyna i to mądra kobieta.

Mogę
powiedzieć tylko tyle – ja tego nie wymyśliłem !

Poniższy
tekst powinien trochę przybliżyć ‘’J. i
G.’’

Kim
są „Janusze”, „Seby” i „Grażyny”?

Jak czytamy
na stronie internetowej PWN, „Janusz, Grażyna i Sebastian, to imiona,
które w ostatnich latach skupiły na sobie liczne stereotypy. Janusz to
mężczyzna w średnim wieku, otyły, z wąsami, którego ulubioną rozrywką jest
oglądanie telewizji i picie piwa. Grażyna to nie grzesząca inteligencją,
lubująca się w zakupach i plotkach życiowa partnerka Janusza. Ich syn Sebastian
kiedyś byłby nazwany dresem, a dziś jest po prostu Sebą lub Sebixem. Ogolony na
łyso lub z bardzo krótkimi włosami jest osiedlowym cwaniakiem, który czasem
zagra w piłkę. Rodzina taka skupia na sobie główne negatywne cechy Polaków,
które sami zauważamy i których najbardziej się wstydzimy”.
Pojawia się też porównanie do telewizyjnej
rodziny Kiepskich.

Internetowy
słownik slangu i mowy potocznej (miejski.pl) przedstawia kilka definicji
określenia „Janusz”, które najczęściej odnoszą się do osoby słabo
znającej się na danej dziedzinie czy zagadnieniu. Janusz odznacza się
prymitywnym zachowaniem, najczęściej „wyobrażany jest jako mężczyzna w
średnim wieku, z wąsem, ubranym w biały podkoszulek, czarną, skórzaną kurtkę
oraz koniecznie białe skarpetki i sandały, trzymający reklamówkę z dyskontu –
jednakże każdy tym Januszem może być; ukazuje małomiasteczkowość, ignorancję
oraz święte przekonanie, że „ja wiem lepiej”.

Eksperci PWN
dodają, że definicja taka „pasuje częściowo i do „cebuli”.
Janusz to także „ignorant” w szerszym znaczeniu, np. „janusze
biznesu”. Nie wiemy, dlaczego akurat to imię zyskało takie znaczenie
wtórne”.

RadioZET.pl/PWN/Miejski.pl/SA



Po ostatniej

Tajlandia Posted on czw., 07 września, 2017 00:59

‘’ wrzutce’’ otrzymałem wiele zapytań : …
czy wróciłem do Tajlandii po zdobyciu poniższego ‘’medalionu’’ ?

Tak , wróciłem , było to konieczne abym mógł dokończyć
relację , co niniejszym czynię.

Ao Nang gdzie zakotwiczyłem , jest dobrą bazą wypadową na
pobliskie wyspy,


do zwiedzania prowincji Krabi z jej wieloma plażami , czy świątyni
buddyjskiej – Tiger
Cave Temple (Wat Tham Suea).

Ośmielony moim wcześniejszym doświadczeniem
w użytkowaniu tajskich dróg wynająłem skuter i wybrałem się na zwiedzanie
okolic , powoli tez zacząłem panować nad skręcaniem w prawo ,najważniejsze to obserwować
co robią inni i jak najczęściej trąbić, wolność i niezależność jaką daje jazda skuterem
wygrała nad lękami.

Może nie odkryłem Ameryki, ale
jest pewna zależność miedzy przychylnością, uczciwością, chęcią pomocy i ogólnie
pozytywnego nastawienia a odległością od centrów turystycznych , czym dalej tym
ludzie mniej nachalni i szczerze przyjaźni bez korelacji z grubością portfela,
ale podobnie jest wszędzie na świecie.

W każdym razie slogan : ‘’Tajlandia
– kraj uśmiechniętych ludzi’’ , jest jak
najbardziej aktualny a na prowincji na pewno nie przereklamowany.

Czym dalej od Ao Nang tym bardziej
wyludnione plaże , które w czasie odpływu zawstydziły by pasy startowe , każdy może
znaleźć swoją samotnię żeby zastanowić się nad sensem życia lub zresetować.

Wycieczka byłaby udana gdyby
nie mały wypadek któremu uległem. Podjeżdżając do parkingu coś mi się poplątało
i zamiast wyhamować dodałem gazu, mój ‘’rumak wystrzelił , ja wylądowałem na
drodze, a skuter wbił się w tylne koło innego skuterka aktywując lawinę, w
wyniku której, kilkanaście skuterów przewróciło się jak kostki domina. Większych
zniszczeń nie było , nie licząc mojej łydki która została obdarta ze skóry, ale i tak miałem szczęście, w każdym
razie odkryłem jak ważne jest mieć ze sobą środek dezynfekcyjny , rany w tym ciepłym
i wilgotnym klimacie goja się bardzo wolno.

No cóż w d.. nóź ( albo łydkę) , jak to mawiają ? , już teraz zawsze będę miał środek
dezynfekcyjny na takich wyprawach.

Na razie noga mi nie odpadła, chociaż
nigdy nie wiadomo, może będę kolejnym bohaterem programu Discovery – ‘’Obcy w moim ciele’’. ?

A tu parę fotek.

https://zdjecia.podrozemaleiduze.eu/#collection/289030



Żeby

Tajlandia Posted on śr., 30 sierpnia, 2017 16:07

zwiedzić większość państw, potrzeba
tygodni a nawet miesięcy. Tajlandia nie jest wyjątkiem i parę tygodni to
stanowczo za mało , szczególnie jak chce się odwiedzać wyspy. Lokalne biura podróży są bardzo pomocne w załatwianiu
biletów , wystarczy powiedzieć dokąd chcemy dotrzeć a dopasują nam optymalne połączenia
, busowo-promowo-lotniczo-kolejowe . Transport jest dosyć sprawnie
zorganizowany w każdym razie rano odbierają z hotelu i zawożą na jakąś stacje
przesiadkową, odbiór jest zawsze punktualny ale do godziny przyjazdu na miejsce
można spokojnie doliczyć parę godzin.

Z
Phi Phi , wiatry poniosły do Railay

która ukryta jest pomiędzy wysokimi klifami i gęstą
dżunglą. Można się na nią tylko dostać jedną z tradycyjnych łódek jakich pełno
jest na tajskich plażach

i do Ao Nang -miasteczka nadmorskiego które jest bazą wypadowa
na okoliczne wyspy.

Info z ostatniej chwili !
Ciechocinek ‘’zaliczony’’ przed

i po smiley

Przemieszczając się z miejsca na miejsca wręcz niemożliwym
jest uniknięcie większych skupisk ludzkich i kontaktu z innymi ludźmi. ‘’Ocierając’’
się o przedstawicieli innych narodowości doszedłem do wniosku że zjawisko tzw. ‘’Januszów’’ i ‘’Grażyn’’ jest
zjawiskiem globalnym nieznającym żadnych granic.


I tak np. niemieckie Januszki
( Hansy) , uwielbiają siedzieć w restauracjach bez koszulek, prezentując ‘’wyrzeźbiony
‘’ piwkiem tors , może po prostu im gorąco dzięki fryzurce ‘’ziober’’ , ‘’ łopata
‘’ cos w stylu futbolisty rodem prosto z
DDR. Chińskie odpowiedniki J. i G. , poruszają się w grupkach od pięciu osobników
w górę i wyróżniają się , odcharkiwaniem , chrząkaniem i pluciem , w
restauracji wszystko co nie potrzebne na talerzu , ląduje obok, takie chińskie tajfuny.
Poniżej dwóch chińskich ‘’Januszkow’’ (
Changi ) – to nie ‘’waleczka’’ ,po prostu głośna dysputa połączona z
przepychanką na temat kto ma uregulować rachunek.

W znanej sieci japońskiej Seven-eleven ( w Tajlandii otwarte 24h na dobę ) , widziałem
dwóch Januszków rosyjskojęzycznych ( Sergieje ) z permanentnym rumieniem
podczas zakupów napitków wysokoprocentowych , ekspedient wydał resztę wysokości
20 bahtów ( ca 2 zł
), na co jeden z jegomości zwrócił mu banknot jak by to był napiwek mówiąc :
naaa ! guljaj !

Ale nikt nie jest doskonały i kto nie był chociaż raz w życiu
‘’Januszkeim’’ albo ‘’Grażynką’’ ? ?

a poniżej parę fotek z Ao Nang i Railay.

https://zdjecia.podrozemaleiduze.eu/#collection/289018



Podróżując

Tajlandia Posted on pt., 25 sierpnia, 2017 16:33

czy odkrywając nowe zakątki zawsze jest jakieś
miejsce o którym wszyscy mówią, i które ‘’koniecznie’’ trzeba zobaczyć, jestem raczej
sceptyczny do takich propozycji , bo przerażają mnie tłumy pielgrzymów które
degradują cały blask i czar.

Zdecydowałem
się jednak odwiedzić Phi Phi , i nie wiem czy to zdjęcia ? , ustne przekazy ?
czy nazwa ? pomogła mi w decyzji, w każdym razie nie żałuję decyzji. Dwie
godziny statkiem

z Phuket Town i jest się w ‘’Raju’’ ? ,
no może nie w Raju ale w przedsionku, chociaż już sam nie wiem, bo jak wygląda
Raj ? ,

w każdym razie miejsce cudowne, dwie wysepki
pokryte zielenią lasów rozdzierają błękit morza, łączy je wąski przesmyk z
plażami po obu stronach które w ochronnym ‘’objęciu’’ trzymają wzniesienia otaczających wysp i nawet jeżeli morze szaleje
dookoła wysepek to w zatokach się tego nie odczuwa.

Jedna
część tego cudu natury jest mało dostępna i dzika , druga ma mnóstwo zatoczek z
przyklejonymi do plaż kompleksami bungalowów
i hoteli.

Goście
przybyli z lądu przedostają się do swoich miejsc pobytu lokalnymi taksówkami.

Zdziwiły
mnie hordy farangi (jak określają lokalsi jasnoskórych przybyszów)

i mimo
niskiego sezonu co chwila podpływały promy wypełnione turystami, nie wyobrażam sobie
jak tutaj wygląda w sezonie.

Phi
Phi warto nanieść na mapę miejsc godnych
polecenia.

Zresztą
możecie ocenić sami.

https://zdjecia.podrozemaleiduze.eu/#collection/289042



Tajlandia

Tajlandia Posted on niedz., 20 sierpnia, 2017 19:26

to nie tylko bardzo fascynujące i egzotyczne miejsce nad , ale również pod wodą
, możliwość nurkowania było jednym z powodów dla których wybrałem królestwo Syjamu.
Oferta zwiedzania podwodnej Tajlandii jest
naprawdę bogata, a oferentów jeszcze więcej.

All4Diving
– z którymi nurkowałem spełnili moje oczekiwania , oprócz tego że mają ośrodek szkoleniowy z basenem, własną łódź
,

to naprawdę byli super zorganizowani, a wszyscy pracownicy profesjonalni i
pomocni. W ciągu paru dni nurkowaliśmy wiele razy wokół 4 różnych wysp ,

każde nurkowanie
było niepowtarzalne ze względu na faunę
, ukształtowanie terenu czy prądy, ale to które chyba najbardziej utkwiło mi w pamięci
to nurkowanie w grocie.

Rano
odbierali z hotelu i zawozili na molo w Chalong, skąd odchodzą chyba wszystkie wycieczkowce
i łodzie z nurkami. Na łodzi :śniadanie
, obiad , świeże owoce i napoje, niestety niektórzy bardziej wrażliwi nie
posilili się za bardzo bo częściej wymiotowali ?

A
tu relacje z tego jak takie ‘’wypady’’ wyglądały nad

https://zdjecia.podrozemaleiduze.eu/#collection/289033

I

pod
wodą



Phra Puttamingmongkol Akenakkiri Buddha

Tajlandia Posted on śr., 16 sierpnia, 2017 13:37

albo Big Buddha siedzi na wierzchołku góry Nakkared Hills 370 m n.p.m. Miejsce
, rozmiary ( 45 m) i biały birmański marmur po którym prześlizgują się promienie
słońca sprawiają że jest doskonale
widoczny czy to z Kata czy z zatoki Chalong,

wygląda jakby lewitował nad wierzchołkami
drzew dżungli którą pokryte jest cale wzniesienie. Posąg i klasztor są miejscem
kultu religijnego, pielgrzymek wyznawców buddyzmu, jak i jedną z większych atrakcji
turystycznych na Phuket. Cieszę się że zdecydowałem
się na jazdę skuterem, bo sama jazda jest już przeżyciem, droga wspina się i wije w dżungli na sam szczyt , wilgotne powietrze jest nasycone
zapachami i odgłosami otaczającego lasu, wiele ciekawych miejsc, punktów widokowych
, knajpek i dwie wypożyczalnie słoni dla chętnych.

Na górze panorama 360 stopni z widokiem
na Phuket , zatokę Chalong i Może Andamańskie.

Jest to nowa budowla w trakcie wykańczania,
ale nie ma żadnych opłat, można cos kupić w sklepikach i część kwoty jest przekazywana
na dofinansowanie prac budowlanych albo zostawić
datek.

Nie wiem czy to za sprawą miejsca,

ale
wszystkie zwierzęta które tam ‘’ mieszkają’’ żyją w zgodzie, cale mnóstwo kotów
, psów i kogutów które pilnują parkingu , maszerują, leżą, i śpią, korzystają ze wspólnej przestrzeni nie zwracając na siebie uwagi.

Oczywiście są wyjątki, to lokalna ‘’ grupirowka ‘’
małpiastych, którą strażnik trzyma na dystans strzelając z procy.

Hm, może małpy nie mogą się dogadać z
resztą ,…. bo im bliżej do ludzi ??? ?

a poniżej wszystkie
foty

https://zdjecia.podrozemaleiduze.eu/#collection/289019



W końcu

Tajlandia Posted on niedz., 13 sierpnia, 2017 15:05

podjąłem decyzję – wynajmuję skuter !
Decyzja naprawdę była trudna i musiałem do
niej dojrzeć , z jednej strony wszystkie
mrożące krew w żyłach relacje i opowieści znajomych i blogerów o wypadkach, o policji
która zawsze trzyma stronę miejscowych a
nie ‘’farangi’’ i to bez względu na to kto
zawinił, ruch lewostronny i fantazja połączona ze spontanicznością i
improwizacją użytkowników dróg ?.

Do
tego wszystkiego sam byłem świadkiem jak Tajka potrąciła turystę, handlarze z
pobliskich straganów rzucili się na pomoc Tajce przy okazji wykrzykując pretensje
do zszokowanego gościa który poobijany w podartym ubraniu siedział na ulicy i
nie mógł wstać, nikt z miejscowych nie zainteresował się facetem na ulicy, został
totalnie zignorowany, gdyby nie inni turyści i rodzina to by tak chyba siedział
do dzisiaj, no normalnie powiało Bareją : …. co tak obywatelu na kamieniu siedzicie ,
wilka chcecie dostać ? . Wniosek – w razie wypadku na obiektywizm miejscowych świadków
nie ma co liczyć.

Z
drugiej strony wolność , możliwość dotarcia wszędzie, najlepsza i najbardziej
naturalna forma zwiedzania, wolność i niezależność a nie ciągle negocjacje z kierowcami
tuk-tuków , taksówek i tym podobnych wraz z ryzykiem ‘’wysadzenia’’ w nieumówionym
miejscu.

Wypożyczalnie
są dosłownie wszędzie , ale najprościej jest zapytać w recepcji hotelu, albo
sami wynajmują albo zadzwonią i wypożyczalnia dostarczy skuter do hotelu , można
negocjować ceny wynajmu jak i wartość pojazdu która jest zawyżana ( skuter nie
jest ubezpieczony ) a kwotę wpisaną do umowy musimy zwrócić w razie kradzieży.
Jeszcze tylko oględziny , fotki uszkodzeń , kaski , sprawdzenie znaczka po wewnętrznej
stronie siedziska, zostawiamy paszport ( chociaż mi się udało zostawić kopię paszportu
) i możemy jechać. Nikt nie pyta o prawo jazdy,
ale oczywiście najlepiej mieć wyrobione międzynarodowe, można tez wyrobić
na miejscu ale to dodatkowy koszt no i strata paru godzin. Brak prawka podczas
kontroli to dobry powód dla policji żeby nam wlepić ‘’mandat’’. Międzynarodowe
prawko albo wyrobione na miejscu może się okazać bardzo przydatne w razie
wypadku, bo ubezpieczyciel może nie chcieć pokryć kosztów ewentualnego leczenia.

Chociaż
mam prawko już parę lat, to ruch lewostronny trochę mnie przerósł, dlatego doszedłem
do wniosku ze najlepszym rozwiązaniem aby zmniejszyć ryzyko kolizji i stresu, będzie
skręcanie wyłącznie w lewo przez co trasa podróży się wydłużyła i mogłem więcej
zwiedzić ?

I
tak podczas mojej dziewiczej jazdy postanowiłem pozwiedzać okolice Karon i Kata
Beach.

I
miedzy innymi , udało mi się odwiedzić ‘’wypożyczalnię’’
słoni

Dotarłem
na punkt widokowy – Karon , gdzie można sobie trzasnąć fotkę z ptaszkiem za małą
opłatą

a dzięki
temu że skręcałem wyłącznie w lewo trafiłem
na zawody motocyklowe ?

Dostałem
pytanie od czytelnika : czy ten kask to
ochrona na wszelki wypadek, jakby słoń usiadł mi na głowę ? Tak ?

Kontrole
drogowe są dosyć częste i z moich obserwacji wynika: policji chodzi wyłącznie o
‘’bezpieczeństwo farangi’’ , bo wśród zastopowanych przeważają obcokrajowcy.
Taka rozmowa z policjantami przypomina trochę rozmowę z niektórymi rodzimymi stróżami
prawa : .. apteczka ?, gaśnica ? , trójkąt ? kamizelka odblaskowa ? hmm…..a zdjęcie babci ?

Najważniejsze
to zachować spokój, w żadnym wypadku nie protestować !, bo akurat obok na
skuterku przejeżdża wielodzietna rodzina z małymi dziećmi i niemowlakiem i nikt
nie ma kasku, a my jechaliśmy bez kasku tylko dlatego bo cierpimy na
klaustrofobię , zasada jest prosta – dajcie człowieka a paragraf się zawsze
znajdzie.

Mamy
dwie opcje : albo oplata na miejscu bez
pokwitowania , albo wyższa oplata na
komisariacie ale za to z pokwitowaniem ( i stratą paru godzin ). Ja nikogo nie
namawiam do łamania prawa , trzeba się po prostu zastanowić co jest dla nas ważniejsze : spokój ? czy racja ? ?

A tu
relacja fotograficzna z całej wycieczki.

https://zdjecia.podrozemaleiduze.eu/#collection/289027



Karon

Tajlandia Posted on pt., 11 sierpnia, 2017 09:04

w porównaniu
z Patong to super spokojne i ciche miejsce , parokilometrowa plaża,

wzdłuż niej
droga która łączy Karon Beach z Patong,i
z Kata, za nią rząd hoteli , restauracji , sklepów , taki przyczółek dla rodzin z dziećmi, po
23ej ulice pustoszeją.

Hotele
mają dobry standard , a ceny są przystępne i nie ma problemu ze znalezieniem
miejsca bo sezon dopiero rozpoczyna się jesienią, obsługa pomocna i skora do
negocjacji cen.

Dobry
punkt żeby się zrelaksować przed następną eskapadą albo jako baza wypadowa do eksploracji
pobliskich atrakcji.

Po południu
większość restauracji na specjalnie przygotowanych stoiskach pokrytych lodem,
eksponuje świeże owoce morza i ryby , wystarczy tylko wybrać to na co mamy ochotę
a przyrządzą tak jak będziemy tego sobie życzyli.

Na
Phuket ma się wrażenie że to jakieś terytoria zamorskie Rosji i Chin, są to najliczniej
reprezentowani turyści na wyspie. Po prostu Phuket został anektowany bez
jednego strzału ?, w tajskiej kablówce

parę rosyjskich i chińskich kanałów
telewizyjnych, we wszystkich restauracjach jest menu po rosyjsku , chińsku i
angielsku, to samo dotyczy sklepów , bazarów , czy zwykłych informacji
administracyjnych , oprócz tajskiego na pewno będzie info przynajmniej po
rosyjsku , czasami łatwiej było mi się dogadać z Tajami po rosyjsku niż po
angielsku , nawet do baru ‘’ Otto’’ zapraszają w języku rosyjskim ?

no to czas żeby skosztować kulinarnych atrakcji

a tu parę fotek

https://zdjecia.podrozemaleiduze.eu/#collection/289039



Pierwsze

Tajlandia Posted on śr., 09 sierpnia, 2017 01:13

skojarzenie jakie miałem po tym jak wjechaliśmy do Patong, to – Władysławowo !!!,
tylko do ośmiościanu ? , oczywiście
to dwa różne światy ale kiczowatość ta sama. Bangla Road w ciągu dnia jest
normalną ulicą która

wieczorem
po zamknięciu zamienia się w centrum rozrywki-deptak , gdzie stłoczone bary
go-go, dyskoteki , salony masażu, puby i sklepy z pierdołami, wspomagane przez
naganiaczy

walczą o klientów. Poziom hałasu jest niewyobrażalny, a tłumy
turystów ze wszystkich zakątków świata ‘’płyną’’ w górę i w dół Bangla Road.

Chińczycy,
Japończycy, przybysze z Bliskiego
Wschodu wraz z żonami ( z
ciekowością podglądającymi roznegliżowane tancerki , ale nie wiem czy z
wypiekami ) w hidżabach i grupki
podchmielonych Europejczyków w tym całych rodziny z kilkuletnimi dziećmi, zgodnie ramię w ramię przemieszczają
się i korzystają z uroków życia nocnego
w Patong.

Jeżeli
ktoś chce zaszaleć, to Patong jest największym zagłębiem różnorakich uciech na
całej Phuket, oprócz Bangla Road warto odwiedzić targ Banzaan , spróbować
surfingu

albo obejrzeć tajski box na Patong Boxing Stadium ,

a po całonocnych
eskapadach można złożyć zwłoki na Patong Beach,

miejsca pod dostatkiem ?

Osobiście
uważam że jeden wieczór w takim miejscu
wystarcza i chyba lepiej zatrzymać się w pobliskich mieścinach a do Patong
zrobić wypad.

Jak
to powiadają: podróże kształcą , ja po wizycie w Patong wzbogaciłem się o wiedzę ze piłeczki do
ping-ponga nie koniecznie muszą służyć wyłącznie do gry w tenisa stołowego ?

Byłem , widziałem , spadam – pojechałem
mototaxi ( tym razem bez walizy ) na rekonesans do pobliskiego Karon Beach ,
niestety mój driver zrzucił mnie przed miasteczkiem bo była policyjna kontrola
,

a tylko on miał kask , ale za to zrobiłem
sobie spacerek ?



Jedną

Tajlandia Posted on niedz., 06 sierpnia, 2017 19:13

z pierwszych rzeczy która daje się we
znaki natychmiastowo , to ruch lewostronny, a proces przestawienia się trochę jednak
trwa, dodając styl prowadzenia i
przestrzeganie przepisów , a właściwie brak
ich przestrzegania to mamy tragedię gotową-
po pierwsze należy pamiętać ! : pasy nie są dla pieszych, nie wiem po co one są
?, i dla kogo ? ale na pewno nie dla pieszych, pasy są skutecznie ukrywane przez kierowców , najchętniej
na nich parkują , albo stają tuż przed i
zaraz za , tak żeby wypłoszony pieszy mógł
się skutecznie ukryć między samochodami , jak staniemy przy przejściu to na pewno nikt się
nie zatrzyma , no chyba ze jakiś pomylony
obcokrajowiec , tak jak ja to zrobiłem i o mało nie doprowadziłem do katastrofy
w ruchu lądowym , Tajowie hamowali z piskiem opon , wyzywając i klnąc, po tym
zdarzeniu już nie przepuszczałem pieszych tylko trąbiłem , w Tajlandii nawet
psy się zatrzymują i patrzą wielokrotnie w prawo i w lewo

zanim pokuśtykają przez ulicę , migacze i światła są dla ozdoby ,
włączony migacz wcale nie sygnalizuje ze ktoś chce skręcić czy zmienić pas, wyłączone
światła w nocy i jazda pod prąd ( i tu mam na myśli miejscowych , a nie jakiegoś
zagubionego obcokrajowca, tak jak mi się to zdarzyło i jeszcze się dziwiłem dlaczego
wszyscy pod prąd jadą ? ) też
nie należą do rzadkości.

Jedynym
sposobem żeby nie popsuć sobie pobytu to nie walczyć z tym, tylko zaakceptować (
tak po prostu jest i taki urok tego miejsca ) no i mieć oczy ‘’ dookoła głowy ‘’
?

Coś
, co jest wszechobecne w Tajlandii, a właściwie
ktoś , to Bhumibol Adulyadej, król Rama IX


którego Imię ceremonialne to : „Jego
Wspaniałość, Wielki Pan, Siła Ziemi, Nieporównywalna Moc, Syn Mahidola, Potomek
Boga Wisznu, Wielki Król Syjamu, Jego Królewskość, Wspaniała Ochrona” – Phrabat Somdej Phra Paramindra
Maha Bhumibol Adulyadej Mahitaladhibet Ramadhibodi Chakrinarubodindara
Sayamindaradhiraj Boromanatbophit
. ( źródło Wikipedia )

Bhumibol
jest na każdym banknocie i monecie, niezależnie od nominału,

tak
samo każdy państwowy budynek , szkoła , policja itd. , przyozdobione są zdjęciem i małym ołtarzykiem zmarłego prawie
rok temu króla , oficjalnie ogłoszona roczna żałoba zakończy się pochówkiem Bhumibola jesienią tego roku.

. że
są globalne marki czy produkty , takie jak Coca-cola czy McDonalds i wszędzie je można kupić to już nikogo
nie dziwi , ale globalne zjawiska ??? Tajlandia ma swojego wróża Macieja ??? !!!

i
tez na pewno przewiduje ze dzisiaj w
nocy będzie ciemno ?,
byle nie gadał głupot tak jak pewna wróżbitka którą oglądał w Polsce znajomy. wróżbitka
przewidziała dzwoniącej kobitce ze będzie chodzić , na co ona : …. ale ja nie
mam nóg ! , hm , a może chodziło o to ze dostanie protezy
?

Na środek
transportu do Patong , (chyba
najbardziej znanego z nocnych atrakcji miasteczka na wyspie) wybrałem mototaxi
, może to nie było najmądrzejsze, szczególnie ze względu na walizkę którą mój ‘’driver’’ wcisnął między siebie a
kierownicę, co skutecznie utrudniało mu
skręcanie. Oczywiście dla mnie kasku już nie było, ale za to co za jazda ! i jakie przeżycie ?

https://zdjecia.podrozemaleiduze.eu/#collection/289020



Tak

Tajlandia Posted on czw., 03 sierpnia, 2017 06:01

po prostu wyszło nie było żadnych przygotowań , czy przemyślanych decyzji ,
bilet kupiony w dniu wylotu no i padło na Tajlandię , ze szczątkową wiedzą i bez rezerwacji hoteli to lekkie wariactwo ,
ale czasami tak trzeba, , bo by człowiek eksplodował ?

Moja
znajomość Tajlandii ogranicza się raczej do przekazów i informacji które są
pospolite i raczej subiektywne, a obraz natury, to widoczki z Jamesa Bonda – ‘’Człowieka
ze złotym pistoletem’’.

Phuket-
bo akurat niska cena i czas przelotu
najkrótszy, raptem kilkanaście godzin z jedną przesiadką w Moskwie, zakładamy i spodziewamy się jednego a życie nam to
rewiduje i prostuje, i zamiast przesiadki na Szeremietewie ( Aeoroflot gdzieś zgubił
samolot) zaliczyłem ‘’sitibrejka’’ w
Hong-Kongu , co było milą niespodzianką ?.

W
Tajlandii przywitała ściana wilgotnego gorąca co tylko utrudniło orientację i pogłębiło
desperację w poszukiwaniu środku transportu, wszyscy chętnie zawiozą tym czym
tam dysponują : taxi ,

motorowerem, tuk-tukiem , taczką ,

ale dowiedzieć się gdzie
stoi regularny autobus to już nie są tacy chętni do rozmowy, jak
przyjedzie się do nowego miejsca a nic nie jest zorganizowane i nie ma się
nikogo lokalnego za przewodnika , to proste rzeczy stają się bardzo zawile i
skomplikowane , taki zwykły transport z lotniska do hotelu to wielka przygoda (
lub gehenna ) i podróż w jednym.

Po
zlokalizowaniu regularnego mikrobusa, który odchodził tylko z krajowego
lotniska, nastąpił szybki załadunek bagażu przez człowieczka wielkości mojej
walizki, niestety dla mnie nie było miejsca wśród innych pasażerów i zostałem wciśnięty pomiędzy bagażowego (który
pełnił również funkcję kierowcy), a bileterkę
i tak pomknęliśmy w kierunku Phuket Town ,

możemy zaczynać 🙂

https://zdjecia.podrozemaleiduze.eu/#collection/289037



Dla

takie tam Posted on pon., 24 lipca, 2017 09:05

zainteresowanych, to Okonek leży w województwie wielkopolskim, gdzieś pomiędzy Wałczem,
Człuchowem a Szczecinkiem, a po niemiecku Okonek nazywają – Raztebuhr in Pommern. Kraków to bratnie miasto Okonka, hm chociaż może
nie tak do końca ale, Pod Baranami
też w Okonku mają, z tą różnicą że bez piwnicy.

Jak pisałem wcześniej organizatorem zawodów był
MLKS Włókniarz Okonek , tzn. Międzyzakładowy Ludowy Klub Sportowy. Cały bieg to 4 okrążenia
wokół Okonka po 5 km , miejscowi mieszkańcy byli raczej nastawieni przychylnie
, mimo że impreza sparaliżowała cale
miasteczko. Nie obyło się oczywiście bez małych incydentów , jak mijaliśmy jedno
z domostw, na schodkach siedziała grupka zapalonych ‘’ kibiców ‘’ dopingująca
siebie ‘’pifkiem’’ a nas okrzykami : …. eeee, k…a ! biegacze ! ,
nastąpiła szybka riposta od współbiegacza :…. eeeee k….a ! dostaliście 500+ , a teraz mordy drzecie ! ,
no i takie to były urozmaicenia.

Całą trasę przebiegłem w trochę ponad dwie godziny i zająłem chwalebne
8e miejsce w kategorii M 50-54. ,

no i cóż ze ostatnie ? to nie moja wina że tylko ośmiu nas było w mojej kategorii.
Dlatego zabolał mnie komentarz do mojego ostatniego postu od ‘’ znajomej’’ , to jakieś kalumnie i pomówienia że miedzy
innymi przyczyną mojego słabego wyniku miało
być to – że pozbawiłem dziecka batonika ?!! , o różne rzeczy mnie oskarżano , o to ze
jestem alkoholikiem , narkomanem , gejem ??? , ale żeby dziecku zjeść Prince
Polo ???!!! Ja ???!!! – powiem tylko
jedno : ze Ci którzy wbijają takie
szpilki , to nie ludzie to wilki
?

Oczywiście że zjadłem, ale to
tylko z poczucia troski , słodycze wpływają niekorzystnie na cerę, a szczególnie u młodzieży i mogą pryszcze wyskakiwać.

Chyba mimo wszystko nastał czas żeby zmienić klimat , jak mnie tu tak atakują
?

Wy….m !

A tu specjalnie ‘’orzełek’’ dla koleżanki która obchodzi rocznicę 3ej dekady
poza Polską

No i pamietajcie wierze w Was , dacie rade , trzymam kciuki smiley



Okonek !!!

takie tam Posted on pt., 21 lipca, 2017 14:07

Gdzie
kurka wódka leży Okonek ???!!! , tak
wiele osób reagowało jak mówiłem ze wybieram się do Okonka , może to nie najważniejsze
gdzie leży , ale że zdobyty ?

W swojej
grupie wiekowej zająłem ostatnie miejsce , na 138 startujących z całej Polski dobiegłem
na 128 miejscu , ciekawostka jest to że 1e miejsce zajął młodzianin z mojej grupy
wiekowej wyprzedzając mnie o jakieś 50 min , hm czyli muszę jeszcze trochę potrenować.
Start i meta mieściły się między , remizą strażacką a MLKS Włókniarz Okonek. Korzystając z
uprzejmości osoby towarzyszącej mam możliwość udostępnienia zdjęć z fascynujących
przygotowań


A byłbym zapomniał , w podróży do Okonka mijałem wiele ptasich siedlisk
, a tu fotka specjalnie dla wielbicielki ptaszków , bo tak ostatnio mnie prosiła o to żebym
znowu coś o nich wrzucił ?

to zdjęcie takiego naszego polskiego , Narodowego !!! orzełka

ok , muszę na razie przerwać opis tej wspanialej przygody , gdyż ADM do mnie dzwoni



Miałem

takie tam Posted on niedz., 02 lipca, 2017 20:24

mieszane uczucia idąc na koncert Guns & Roses , bo jednak minęło 30 lat od
ich ‘’narodzin’’ , zawsze ich chciałem zobaczyć na żywo, ale albo ja nie mogłem
albo oni mieli jakieś problemy , i tak przeleciały trzy dekady a panowie po 20
latach przerwy występują znowu w prawie kompletnym składzie bo Izzy w dalszym
ciągu bawi się w chowanego.

Arena
powoli się wypełniała w trakcie występów ‘’rozgrzewaczy’’ , a ja nie czułem żadnych kompleksów wiekowych
bo mimo że było wielu młodych ludzi , to
znakomitą większość stanowiła młodzież w
moim wieku, czyli pań i panów już po pierwszym rozwodzie

i w trakcie albo przed
drugim, ale przybyli tłumnie w nadziei ze Axl zabierze ich do Paradise City , haha.

Wokalista
mnie najbardziej zaskoczył bo wyglądem przypominał
skrzyżowanie Baba-Jagi z Jokerem z
Batmana.

Początek był dosyć słaby ale z
każdym utworem spektakl nabierał tempa, tak jakby panowie a szczególnie Axl
łyknął viagrę , śpiewał coraz lepiej i biegał w tych swoich sztybletach coraz
szybciej a widoczny brzuszek wcale mu w tym nie przeszkadzał , myślałem ze się
w końcu wywali i pogubi licówki,

ale dojrzewał z każdym kolejnym numerem, i tak
przez 3 godziny, a Slash po prostu rewelacyjny.

Warto
było przemóc strach przed tym tłumem bo dla mnie to o wiele trudniejsze niż bungy
czy skok na spadochronie, ale najbardziej się cieszę z tego że Slash i Axl mogli mnie zobaczyć bo więcej
okazji może już nie będą mieli ? ,
teoretycznie to ich powinno nie być, a nie Georgea Michaela , Whitney Huston ,
Princea , Michaela Jacksona , Wodeckiego i wielu innych.

Tak
często odkładamy pewne rzeczy wynajdując powody dla których czegoś mamy nie
zrobić , aż w końcu jest za późno i wszystko bezpowrotnie i nieodwracalnie wymyka
nam się z rąk.
Tu parę fotek

https://zdjecia.podrozemaleiduze.eu/#collection/289022

I kompilacja
z koncertu



Twarz

takie tam Posted on czw., 15 czerwca, 2017 11:43

ludzka to wyjątkowe narzędzie komunikacyjne , dzięki
ruchowi kilkudziesięciu mięśni twarzy, wyrażamy myśli, emocje, przeżycia, nastroje, a także postawy wobec innych ludzi
oraz bieżące komentarze do toczącej się komunikacji.

Twarz to najdelikatniejsza i najbardziej podatna na
zmiany część naszego ciała. Często mówi się, że twarz nigdy nie kłamie. A to
dlatego, że zdradza nasze myśli i uczucia, czy chcemy tego, czy nie. Zwykle
wiernie oddaje takie stany jak smutek czy zadowolenie,

znudzenie lub
zaciekawienie, choroba bądź zdrowie.

Podstawowe grupy
emocji które jesteśmy w stanie wyrazić to

·
strach, cierpienie,

·
szczęście, miłość, radość,

·
zdziwienie,

·
gniew, wściekłość, zdecydowanie,

·
niesmak, wstręt, pogarda,
lekceważenie,

·
smutek,

Twarz sama w sobie już
jest takim bilbordem naszej inteligencji i głupoty, charyzmy i kompleksów,
uczciwości i jej braku – wszystko to można wyczytać, przyglądając się twarzy
drugiego człowieka.

Na
podstawie badań związków
pomiędzy budową ciała, a charakterem można stworzyć konkretne portrety osób,
jak np. przywódcy, samobójcy, czy
też przestępcy. Zgodnie z teoriami typowy okrutnik, to człowiek, który
ma wysokie i płaskie czoło, głęboko
osadzone oczy, wąskie usta i niewielki
podbródek.

Jednym
z najczęściej badanych fragmentów twarzy jest czoło, które najlepiej świadczy o inteligencji człowieka i jego
zdolnościach. Politycy doskonale z
tego sobie zdają sprawę, dlatego by dodać sobie „optycznie”
inteligencji, zaczesują włosy do góry.

Hm,
ale idąc tym tropem można by dojść do wniosku że ludzie z niekończącym się czołem
to super inteligenci ??? ?

Twarz
i jej mimika jest takim niewerbalnym komunikatorem , są oczywiście inne formy
komunikacji np. bezpośrednia :

Ostatnio
w znanym polskim kurorcie spotkałem koleżankę :

-słuchaj
! co ty wypisujesz ? ciągle te ptaki i ptaki !, co zaglądam na bloga to piszesz
o ptaszkach , to jest k.. nudne , napisz w końcu coś nowego

Z
komunikacji za pomocą mediów skorzystał np. . kolega ‘’Rys’’ :

“Czekam i
czekam a tu ciagle tylko „111”. A myslalem ze po „Ptakach”
ukaza sie „Sssaki-112”, a potem „Plazy-113” no i na koncu
„Gady-114”. Jakbys pisal o gadach to prosze o kontakt bo mam pare
propozycji ktore pasowalyby do tytulu.PozdroRYS”

Rozumiem
kolega starszy to jeszcze pamięta te czasy – podrzućcie mi temat a człowieka to
ja sam wam znajdę smiley

Smsów
tez było parę – co Ty k… ciągle o tych ptakach ??!!!

Nie
rozumiem jakaś nienawiść w narodzie jest …. do ptaszków ?

I
tak sobie myślę że dobrze są takie reakcje , bo jak ktoś powiedział , nieważne co
będą mówili , ważne żeby mówili ?

Najważniejsze
ze jest komunikacja , jest komunikacja – jest nadzieja , bo jak jej nie ma to
klamka zapadła , pociąg odjechał , cisza.

A
tu parę przykładów komunikacji niewerbalnej.

https://zdjecia.podrozemaleiduze.eu/#collection/289034

A byłbym
zapomniał, medalik z Nocnego Biegu Świętojańskiego.


a tu krótka relacja

I pamietajcie, wierze w Was , dacie rade , trzymam kciuki smiley



”Ptaki”

takie tam Posted on sob., 27 maja, 2017 20:18

Hitchcocka to przy tym to pestka , to jest prawdziwy atak , a przy okazji wydal się sekret ‘’ Utylizatora’’ ?

… szybki ,szybszy , najszybszy

…. a ta znowu na ” fejsie ”


… i po co ja przyjechałam z tym nudziarzem ?


… are you talking to me ?

a tu jeszcze parę fotek z życia stonki i trójmastowych

https://zdjecia.podrozemaleiduze.eu/#collection/289016



Wystarczyło

takie tam Posted on pon., 22 maja, 2017 22:34

parę dni ciepła, aby szarość
i ołowiany odcień codzienności który już od dłuższego czasu przygniatał swoją obecnością , po
prostu ‘‘ wyparowały ’’ ,a zastąpiły je
eksplozja kolorów i aktywność w świecie ludzi i przyrodzie.

Przestrzeń miejska zapełniła się ludzikami
którzy chcą odrobić czas spędzony na ‘’kiszeniu’’ w domostwach.

Kręcioły ….

Wspinacze ….

Pływacy …

Tancerze …

Każdy te ciepłe i słoneczne chwile zaplanował
na swój sposób , jedni w swoim towarzystwie rozmyślając o podrasowaniu balkonika i sensie życia

wietrząc …. się w pojedynkę

Lub w towarzystwie

No i oby ten zastrzyk słonecznych
witamin i endorfin trwał jak najdłużej czego i Wam i sobie życzę ?

a poniżej relacja

https://zdjecia.podrozemaleiduze.eu/#collection/289029



Marzec ,

takie tam Posted on wt., 09 maja, 2017 20:17

no jeszcze kwiecień , ale żeby w maju !?
takie widoki ?, 10-go maja ?, i to ma być ta dobra zmiana ?, ja się pytam ?smiley

Pogoda nie rozpieszcza, pamiętam jak już w maju rozpoczynałem sezon kąpieli
w morzu , a teraz nawet jak słońce wyjdzie na chwilę, to jest zimno, no i jak
to jest z tym globalnym ociepleniem ???

Podobno nie ma zlej
pogody, tylko są ‘’złe ubrania’’ , ale jak mógłbym wybrać, to wole
dobrą pogodę i ‘’ złe ubrania’’.

Człowiek to taka
istota które nigdy nie jest zadowolona , a to za ciepło, a to za zimno , a to
za mokro albo za sucho , wieje albo duszno bo nie wieje ? ., ale nie tylko ludzie mają dość tych zawirowań pogodowych

Udało mi się wstrzelić
w lukę pomiędzy niepogodami i trochę poobserwować w Parku Oliwskim jak natura z opóźnieniem budzi
się do życia


a tu ciąg dalszy obserwacji 🙂

https://zdjecia.podrozemaleiduze.eu/#collection/289036



Małe

takie tam Posted on czw., 04 maja, 2017 17:13

a cieszy , właśnie
się dowiedziałem ze poniższe zdjęcie które zrobiłem w Barcelonie zostało wybrane
przez redakcje serwisu Podroze.pl

http://podroze.se.pl/wasze-wyprawy/konkursy/zdjecie_tygodnia/#-2

na zdjęcie tygodnia

i nie wiem czy tylko dlatego że nikt więcej nie nadesłał
?

, ale’’ wiśnia
jest wiśnia’’, a wyróżnienie jest wyróżnienie ?

Chciałbym również zdementować, że : medal w
Budapeszcie

tylko pożyczyłem do zdjęcia ( jak niektóre jednostki
twierdzą) ,
własnonożnie go wybiegałem !!!

a tu dowód , o proszę

https://www.youtube.com/watch?v=4ZvEmkqJzUo



Pamięć

takie tam Posted on niedz., 30 kwietnia, 2017 14:16

mamy krótszą lub dłuższą, lepszą lub gorszą , jesteśmy pamiętliwi albo zapamiętani
.

Często słyszy się zwrot – nie ma cię na Fb to nie ‘’istniejesz’’ , to znaczy że jak nie było Fb
to nie istnieliśmy ???

Mam wrażenie że nasze istnienie jest ściśle połączone z pamięcią
, po pierwsze z naszą pamięcią , to co zostało zapisane w umyśle w ciągu życia
, to czego się nauczyliśmy, nasze przeżycia , doświadczenia , to wszystko z nas
uchodzi z ulatnianiem się pamięci , wszystko wymazane ,zostaje tylko pusta
skorupka i fragment naszego istnienia znika na zawsze.

Nasze istnienie definiuje również pamięć innych o nas, i
to długo po tym jak ‘’skorupka’’ zmieni się
w popiół.

Wczoraj zmarła piąta ofiara zamachu w Sztokholmie :

Marie Kide , 66 lat , nauczycielka , polityk partii
zielonych.

Wcześniej w zamachu zginęli

Ebba Åkerlund , 11 lat , wracała ze szkoły, w centrum przesiadała
się z autobusu do metra.

Lena Wahlberg , 69 lat , przewodnicząca lokalnego oddziału
Amnesty w Ljungskile, zajmowała się miedzy innymi sprawą amnestią dla uchodźców.

Chris Bevington , 41-letni Brytyjczyk od pięciu lat pracujący
w Szwecji dla Spotify.

Mailys Dereymaeker , 31-letnia turystka z Belgii, mieszkała sama z synem i pracowała jako
psycholog z azylantami.

Prawie dokładnie 24 godziny przed tym jak ciężarówka wjechała
w witrynę Åhlensa na Drottninggatn, byłem w tym miejscu.

Po tym całym zdarzeniu odezwało się do mnie parę osób i pytało
czy wszystko ok ?

Tak
sobie o tym myślałem, ludzie składają sobie życzenia na urodziny, imieniny, i
dla wielu jest to fundamentalny proceder , tak samo obrażają się śmiertelnie jak
ktoś zapomni im złożyć życzenia, oczywiście jest to miłe że ktoś
o nas pamięta, taka reminiscencja o naszym istnieniu( bo ktoś w telefonie ustawił
sobie przypomnienie ?)) .

To oczywiście
duże uproszczenie, ale pamięć w takiej sytuacji jest o wiele bardziej wartościowa
i szczera niż jak ktoś pamięta co roku o naszych urodzinach czy imieninach, na pewno o wiele więcej warta niż 1000 lajków lub znajomych na Fb.



Lądowanie

Barcelona Posted on niedz., 23 kwietnia, 2017 21:10

w Polsce może nie było twarde ale za to zimne , El Prat pożegnał
temperaturą ponad dwudziestostopniową ,
a Gdańsk przywitał temperaturą poniżej zera.

Wrażenia czy odczucia jakie nas łączą z rożnymi miejscami , czasami się pokrywają z
odczuciami innych osób, czasami zachwycamy się czym innym , tak samo jak niektórzy
zostaną okradzeni w jakimś mieście to automatycznie stają się uprzedzeni, Barcelona
jest takim miejscem które większość ludzi oczarowuje i przyciąga , z tymi z którymi rozmawiałem odwiedziło Barcelonę
więcej niż jeden raz i chętnie tam wraca.

Miasto ma jakiś specyficzny klimat , architektura, położenie
, uliczki po których można chodzić godzinami , na zwiedzenie wszystkiego nie
wystarczy nawet tydzień.

To co na mnie zrobiło wrażenie , to przede wszystkim
atmosfera Barcelony i ludzie , nawet nie
znając hiszpańskiego poczułem się jak w domu.
Te wszystkie restauracyjki, tapasy , kawiarnie w których zawsze są
ludzie , ludzie otwarci, przyjaźni i bez
uprzedzeń, ludzie z którymi łatwo nawiązać kontakt.

Jest to oczywiście moja subiektywna opinia turysty który spędził
w Barcelonie tylko tydzień czasu. Poznałem wiele osób które wyjechały z Polski do
Barcelony, i tak jak ludzie wyjeżdżający do innych państw najczęściej tęsknią
za Polską i mówią o powrocie , to jeżeli chodzi o stolicę Katalonii czy Hiszpanię
to ludzie się tu dobrze aklimatyzują i nawet jak odwiedzają Polskę to chętnie wracają
do swojego drugiego domu.

Ja na pewno chciałbym jeszcze odwiedzić Barcelonę.

a poniżej link do reszty fotek

https://zdjecia.podrozemaleiduze.eu/#collection/289040



Zawsze

Barcelona Posted on wt., 18 kwietnia, 2017 14:00

chciałem obejrzeć mecz na
żywo.


Nie jestem żadnym entuzjastą piłki
nożnej i nie wiem czy kiedykolwiek
obejrzałem cały mecz , czasami jak się spotykamy u kolegi na oglądanie , to nie
wiem kto z kim gra i nie do końca są jasne dla mnie zasady.

Ale rozumiem ze to może
wciągnąć , nie dość ze obejrzałem cały
mecz

to atmosfera jest wspaniała , te kilkadziesiąt tysięcy gardeł robi swoje i
człowiek nie pozostaje obojętny , a radości było co nie miara , bo padło aż 5
bramek , no i przeliczając na ilość bramek to i bilet wyszedł nie aż tak drogo.smiley

Kibice Barcy śpiewali przez cały
mecz , a w repertuarze mieli tez taką samą przyśpiewkę jak kibice Legii : … ta ! , ta! , tatata !, tatata ! .ta ! … i Barca
! … na końcu a nie Legia .

Ciekawe kto pierwszy ją stworzył ?

Zdziwił mnie fakt ze nikt się nie tłukł
, nie było rac , a publiczność nawet klaskała przeciwnikom. Nie było żadnych zasieków , odgrodzonych sektorów , a całości pilnowało
paru policjantów którzy zmieściliby się do jednej ‘’suki’’ .

Tym wszystkim którzy podobnie jak ja
nie interesują się futbolem , gorąco polecam – idźcie zobaczyć mecz na żywo , nie
pożałujecie.

Barca wygrała 3 do 2

Barca ! Barca ! Barca !

A tu parę fotek

https://zdjecia.podrozemaleiduze.eu/#collection/289032

no i relacja z meczu smiley



Każdy

Barcelona Posted on pon., 17 kwietnia, 2017 13:43

ma swój sposób na zwiedzanie ,
jedni idą wg planu zaliczenia wszystkich najważniejszych atrakcji i
przemieszczają się w zawrotnym tempie bo to czy tamto trzeba zobaczyć , czy tu
czy tam trzeba być .

Stolice Katalonii można zwiedzać na
pieszo bo cale miasto jest jedną wielką atrakcją , można jeździć odkrytym busem
i odhaczać kolejne miejsca , można tez metrem albo innym pojazdem typu rower
napędzany elektrycznie lub mięśniami , można na skateboardzie czy rolkach.

Jest cale mnóstwo placów skwerów, które
są wprost wymarzone dla rolkarzy, a promenada nadmorska ciągnie się kilometrami
i wyłożona jest gładziutkimi płytami,

nawet w porach szczytu , rolkarze,
skejciarze , rowerzyści , biegacze, riksze i piechurzy jakoś się mieszczą.

La Rambla


– wszyscy tu są i chodzą a
dla mnie to taki ‘’ Monciak ‘’ w sezonie, chociaż dłuższy , mnóstwo restauracji ,
podziwiam ludzi którzy tu jedzą w ogródkach , rzeka wędrowców z całego świata łazi
po talerzach i drinkach.

Może jedyną ciekawą rzeczą którą można tu zaobserwować to
jak Policja ‘’Urbana’’ bawi się w kotka i myszkę z imigrantami sprzedającymi podróbki
torebek i okulary.

Chłopaki rozkładają swoje kramy na
olbrzymich płachtach , jak pojawiają się ‘’Urbanowcy’’ wszystkie kramy znikają
, płachty jak za dotknięciem różdżki zamieniają
się w worki olbrzymich rozmiarów a handlarze ruszają w poszukiwaniu nowych miejsc.

Oprócz takich stałych punktów jak
Sagrada czy park Guell , to chyba najciekawsze jest chodzenie po mieście i
odkrywanie go na własną rękę , Barcelona jest wprost stworzona do takich wędrówek.

Cos co jest wszechobecne w Barcelonie, i to niezależnie od pory dnia, to słodkawy zapach , trawkę palą tu wszędzie,
a jak przejdziemy obok Tapasu to prawie
pewne ze ktoś będzie ‘’jarał ‘’ , ale jakbyście
szukali mocniejszych wrażeń to nie kupujcie bo może będziecie mieli takie szczęście
jak mój kolega który kupił trociny zmieszane z herbatą smiley

Wystarczy się przejść na ‘’Playa
Barcelonetta’’, położyć, i się tak
nawdychacie , ze nawet handlarze którzy co sekundę oferują moujito

( kubki napełniają
kruszonym lodem paluchami , ale alkohol zabija bakteriesmiley) , cerveze , masaż , ‘’płachty’’
do leżenia , plecenie warkoczyków nie
wyprowadzą Was z równowagi smiley


a tu parę fotek

https://zdjecia.podrozemaleiduze.eu/#collection/289028



No

Budapeszt Posted on pt., 14 kwietnia, 2017 17:00

mam wyniki półmaratonu , na 55-u Polaków
biorących udział zająłem zaszczytne 54 miejsce, a w kwalifikacji ogólnej na
ponad 6000 uczestników uplasowałem się na 4097-ej pozycji, czyli całkiem niezły
wynik jak na bieg z kontuzją. Organizacja dobra , pogoda super , a widoki
jeszcze lepsze.

I mimo że po dosyć długiej przerwie miałem
zakwasy i człapałem jak stary dziadyga to Budapeszt ‘’by night ‘’ zaliczyłem.

Ciekawym miejscem okazał się tzw. ‘’ruin
pub ‘’ – FOGASHAZ .

To prawdziwy labirynt połączonych dziedzińców paru kamienic w których już nikt nie mieszka, z
mnóstwem barów i muzyką na każdy gust , coś dla wytrwałych.

Na pewno Budapeszt jest godny
polecenia , cenowo tez jest bardzo korzystnie chociaż wszechobecne kebaby i hamburgerownie
zastąpiły węgierską kuchnię.

Niestety pomimo że czas nie pozwolił
na odwiedzenie wyspy Świętej Małgorzaty , czy kąpielisk termalnych to i tak
raczej wrażenia mam pozytywne z małym wyjątkiem
bo jak poszedłem do restauracji ‘’Rakoczy’’
na ulicy Rakoczego to pani nie pozwoliła mi usiąść tam gdzie chce, bo niby wszystko
zarezerwowane ( cala sala pustych stolików
), jak zapytałem czy wszyscy przyjdą za chwile i w tym samym czasie ? otrzymałem
przytakującą odpowiedz, no chciałbym to zobaczyć!!! , na szczęście znalazł się młody
człowiek który znalazł stolik , do tego jedzenie w formie węgierskiego ,
szwedzkiego stołu było wyśmienite i niesmak został zniwelowany, ale powiało starymi
czasami , takie cofniecie się w czasie.

Czas kończyć bo królestwo Barcy
czeka , bagaże już spakowane

A tu hazardzik w cieniu Świętej Rodziny,
Hola !

I wszystkim życzę spokojnych Świąt i
żeby nie musieli ich spędzać samotnie , no chyba że tego chcą.


https://zdjecia.podrozemaleiduze.eu/#collection/289021



Budapeszt

Budapeszt Posted on niedz., 09 kwietnia, 2017 18:55

na pewno ma swój urok , nikt nie pozostanie obojętny , influencje austriacko- ,
węgiersko-, rumuńsko- tureckie są widoczne wszędzie . Multi-kulti było tu już dawno temu, a potęgę , bogactwo tego miasta i znaczenie w historii widać wszędzie , to ze
się mówi o Budapeszcie jako małym Paryżu jest jak najbardziej na miejscu , jest
romantyczny a szczególnie o tej porze roku czuć to w powietrzu.

Jak pójdziemy od Hősök tere

główną ulicą Andrassy
Ut w kierunku centrum to dojdziemy do ulicy Wacianej a po węgiersku :

Tak ogólnie, to węgierski nie jest podobny do żadnego innego języka , chociaż są wyjątki
i wtedy od razu wiadomo o co chodzi

Ulica Waciana jest ulicą a właściwie deptakiem ze ekskluzywnymi sklepami, ciągnie się parę kilometrów, za komuny kupowało się tu markowe rzeczy o których
w innych demoludach można było tylko pomarzyć.

Jak dojdziemy do końca Wacianej to przechodzimy mostem Szabadsag hid i jesteśmy
u podnóża góry Gellerta ,

wchodząc na górę możemy odwiedzić klasztor Paulinów.

Ja niestety na sama górę nie wszedłem , osłabiły mnie …. widoki ,

kondycja już
nie ta , ale tez milo spędziłem czas.smiley

Będę kończył gdyż …..
Budapeszt na mnie czeka

No to już wróciłem , półmaraton zaliczyłem
,

a w nagrodę takie coś dostałem ,

Jak tu będziecie to polecam.

Idę się wykąpać, a jak ktoś chce połazić
po Budapeszcie

to zapraszam

https://zdjecia.podrozemaleiduze.eu/#collection/289044



Myślałem

Budapeszt Posted on niedz., 09 kwietnia, 2017 08:26

ze dokończę setnego ‘’ posta’’ , ale jednak
sobie daruję , miało być o pracy którą miałem ponad rok temu i zasuwałem po dwanaście
godzin dziennie , ale nie chce mi się w tym babrać , trzeba iść dalej .

W Budapeszcie byłem ponad 40 lat temu, inny czas , inny świat
, inna epoka . Większość Polaków którzy pamiętają komunę , ma jakieś
wspomnienia związane z Węgrami , pośrednie albo bezpośrednie , handlowe i
wypoczynkowe .

Na pewno jak ktoś nie wysiadał na Keleti to o nim słyszał.
W każdym razie przetoczyła się przez niego większość polskich, prężnych –
dzisiaj byśmy ich nazwali biznesmenów ,
no ale wtedy to byli handlarze.

I nie zdziwiło by mnie jeżeliby wiele dzisiejszych fortun powstało na gruncie i
doświadczeniu zdobytym na tych wyjazdach. To tylko Karwowski albo dyrektor firmy Pim-Pom
latali samolotem do Madziarów.

Ja mam tylko mile wspomnienia związane z Węgrami i Budapesztem , wracając z Bułgarii , po sprzedaży
, namiotów , krzesełek , ręczników , butli gazowych , kremów Nivea i mnóstwa innych
rzeczy których pragnęli Bulgarzy , zatrzymywaliśmy się w stolicy Węgier żeby nabyć
to czego nam z kolei brakowało w Polsce , pamiętam ze zawsze była kupowana kawa,
i miód w plastikowych opakowaniach w kształcie misia.

Z punktu widzenia dzieciaka , wszystko wydawało mi się lepsze
i bardziej kolorowe niż w Polsce , do tego kosmopolityczne bo przyjeżdżało tu dużo
turystów z zachodu.

Wrażenie robiło wesołe miasteczko i Margit.Sziget z
basenami z wodami termalnymi i sztucznymi falami.

Teraz co rzuca się w oczy to mnóstwo zaniedbanych
kamienic , których fasady się rozsypują , często wydaje się ze są
niezamieszkane , czasami ludzie mieszkają tylko na niższych piętrach a wyższe są
zabite dechami, cale multum firm czy sklepów zamkniętych na dziesięć spustów,

często
się spotyka tez ludzi żebrzących i grzebiących w śmietnikach

Nie wiem czy ludzie się wyprowadzili do nowych domów , a właścicieli
nie stać na remonty albo po prostu ich nie ma , bardzo to wszystko dziwne i oczywiście
jest to moje subiektywne wrażenie ale to tak jak by to miasto powoli się wyludniało
, albo po prostu chodzę tam gdzie nie
trzeba .

cdn.



100

takie tam Posted on pt., 07 kwietnia, 2017 14:53

setnego postu nie będzie gdyż zarabiony jestem


hm, albo może będzie , ale o pracy już pisałem tak ze się zastanowię
bo żadna praca nie hańbi smiley Hej !



Bursztynobranie

takie tam Posted on pon., 20 marca, 2017 21:36

Ostatnie sztormy zachęciły do odwiedzin wyspy
Sobieszewskiej ,

znajomy polecił to miejsce jak się chce znaleźć bursztyn,
dał mi tez parę wskazówek jak go zbierać , w nocy trzeba być zaopatrzonym w latarkę
UV , okularki ochronne no i kalosze , a zbierać należy jak już nie ma wysokiego
falowania .

W ciągu dnia najlepiej zbierać na bosaka , bo jak
staniemy na bursztyn to poczujemy ciepło.

Jak się dowiedziałem , wśród poszukiwaczy bursztynu jest
tradycja proszenia o wsparcie u prałata na jego skwerze

I nie chodzi tu o zapewnienie obfitych zbiorów , ale o ochronę samochodów podczas nocnych łowów
, bo zdarza się że jak poszukiwacze do
nich wracają to mają powybijane szyby i pociętą tapicerkę ?

Bursztynów najlepiej szukać w skupiskach drewna
, gałęzi wyrzuconych na brzeg.

Ja jakoś żadnych bursztynów nie znalazłem smiley

tylko mi stopy zmarzły, i nie wiem czy to dlatego ze nie byłem
prosić o wstawiennictwo , czy mam podeszwy za grube, może czas iść do kowala smiley

ale to co widziałem i znalazłem, możecie zobaczyć sami , a link do zdjęć

poniżej.

https://zdjecia.podrozemaleiduze.eu/#collection/289023



Gonimy za iluzją,

takie tam Posted on niedz., 19 marca, 2017 09:51

szukamy
tego, co nieosiągalne, zamiast zmierzyć się z prawdą – czyli walki ze zmywarką ciąg
dalszy.

Wszystkie próby własnoręcznego uruchomienia zmywarki spełzły na niczym , przeczytałem
instrukcje wiele razy , włączałem i wyłączałem , resetowałem i nic ,punkt 12
instrukcji o rozwiązywaniu problemów znam na pamięć , zadzwoniłem na infolinię
Electroluxa w nadziei że ktoś mi pomoże , niestety
po rozmowie poczułem się jeszcze bardziej sfrustrowany, konsultant stwierdził tylko
– cos jest nie tak !!!??? , no EUREKA
!!! – powiedziałem facetowi że właśnie dlatego dzwonię bo
cos jest nie tak !!! , a jak bym wiedział co jest nie tak to bym mu d… nie zawracał
,

– hm, no to ja panu nie pomogę , to musi pan zadzwonić do serwisu ( tu podał
mi numer) oni przyjadą i panu pomogą ( to po co ta infolinia ???) , ale jak to nie jest wina zmywarki to będzie musiał
pan zapłacić za wizytę serwisantów.

Niestety , chyba serwisanci mieli wolne bo nikt nie odbierał i to był znak
od niebios , nie poddam się , będę walczył !!!

Wcisnąłem się pod zlewozmywak i zacząłem sprawdzać czy woda dopływa do
zmywarki , no i chyba trochę przesadziłem bo kurek mi został w palcach.

Policzyłem na głos do dziesięciu , super, to teraz będę musiał wymienić całe ustrojstwo, a do wymiany będę potrzebował specjalnego klucza . Zrobiłem fotkę
‘’ ustrojstwu’’

i zacząłem szukać sklepu , w końcu dotarłem do Gdyni, i na Władysława IV nabyłem ‘’ ustrojstwo’’ to znaczy zawór kątowy

jak mi pani wytłumaczyła kiedy pokazałem jej fotkę i zapytałem
czy mają takie kraniki , pouczony i
zaopatrzony w zawór kątowy wraz z taśmą do uszczelniania, ruszyłem w dalszą wyprawę za kluczem do demontażu , i tak trafiłem do sklepu w Sopocie , ku swojemu
zdziwieniu okazało się że oprócz kluczy ,


mają również w swojej ofercie identyczne
zawory kątowe jaki nabyłem w Gdyni ,

Raz !…, Dwa! .. ,
Trzy! ….. , ……. Dziesięć smiley

W domu, po zakręceniu głównego zaworu wody , ‘’ochoczo’’ wśliznąłem
się się w szafkę pod zlewozmywakiem , zaworka
nie dało się wykręcić bez demontażu rury odprowadzającej wodę ze zlewozmywaka
. Zablokowany i na klęczka siłowałem się
z rurą , jak w końcu puściła, to chlusnęła na mnie cuchnąca, oleisto-maziowata ‘’ściekówa’’
brunatnego koloru , zebrało mi się na
wymioty , te bakterie z reklamy Domestosa to nie wymysł grafika , one na prawdę
tak wyglądają !!!smiley

Wstając po opanowaniu sytuacji i wkręceniu zaworu , nadziałem
się na róg drzwiczek od szafki , które dziwnym trafem były akurat uchylone, na szczęście
drzwiczki całe, a ja mam tylko guza , strupa i głowa mnie jeszcze boli.

Jak by tego wszystkiego było za mało, to musiałem znowu pojechać
do sklepu, bo do zaworka potrzebny był reduktorek, k…. m… !!! smiley

Ale jak w końcu wszystko połączyłem, zamontowałem i uruchomiłem
zmywarkę a ta zaczęła sobie chodzić , to wam powiem ze takie skoki spadochronowe , maratony , bungee
, przy dźwięku szumiącej zmywarki to pryszcz, to najpiękniejsza muzyka jakąkolwiek
w życiu słyszałem.smileysmiley smiley

I nie wiem czy montażyści
złośliwie zakręcili zawór po próbnym uruchomieniu , czy po prostu się zatkał , ale nic dziwnego ze zmywareczka sobie nie chodziła
bez wody.

Nigdy bym nie pomyślał że zakup jakiejś cholernej
zmywarki ( tak jak by nie można w rękach pozmywać ? ) i wymiana jakiegoś durnego zaworka kątowego ,
okaże się większą eskapadą niż podróż na
koniec świata, ale to jest samo życie, bo
czasami te z pozoru najprostsze rzeczy bywają najtrudniejsze.

I pamiętajcie !!! najważniejsze
jest to : że czego byście nie robili na kolanach, podłóżcie sobie coś miękkiego i
zamykajcie drzwiczki od szafek, bo nie tylko kolana będą Was bolały ale jeszcze
łeb sobie rozwalicie , bo jak to starzy górale powiadają : biednemu to nie
tylko wiatr w oczy ale jeszcze kij w d.. Heej !smiley



Zmywareczka sobie chodzi.

takie tam Posted on sob., 11 marca, 2017 12:35

Każdy z nas wcześniej czy później stanie przed dylematem
zakupu sprzętu który będzie wymagał asysty tzw. fachowców, czasami nawet jest to wymuszone bo jak sobie
sami coś zamontujemy to wtedy jest ryzyko że gwarancja może nie obejmować
ewentualnej naprawy.

Zmywarka o której chciałem napisać przestała prawidłowo
funkcjonować już jakiś czas temu, po prostu zaczęła olewać robotę , zalewając
podłogę podczas zmywania. Wezwany naprawiacz stwierdził że to wina pompy która
przerdzewiała , wg. fachowca zmywarka była
za rzadko używana i to doprowadziło do jej inkontynencji. Serwisant chyba był uczciwy , bo nie proponował
kupna nowej pompy, jej wymiana nie byłaby
raczej dobrym biznesem bo za taką kasę to mogę kupić nową zmywarkę.

Po paru latach dojrzałem psychicznie i ekonomicznie do
zakupu nowej , zadzwoniłem do znanej sieci i zamówiłem nówkę nie śmiganą z dostawą
i montażem , i chociaż montaż to dwie stówki , to pomyślałem: przywiozą
, zamontują , zabiorą starą. Zapłaciłem telefonicznie no i jak zacząłem ustalać warunki dostawy
pojawiły się pierwsze problemy , okazało się że panowie którzy przywożą
sprzęt nie są monterami , na
montaż muszę się umawiać osobno , do tego dostawa jest na dzień a nie na
konkretną godzinę , no chyba że zrobię dopłatę
?!! bo jak nie to muszę siedzieć cały dzień w domu , zrobiłem dopłatę i panowie
przyjechali o umówionej godzinie i wszystko by było Ok , ale w związku z tym że
zepsuta zmywarka nie była wymontowana nie mogli jej zabrać bo oni tego nie
robią , jak mi montażysta wymontuje to
mogę się z nimi umówić po odbiór – super !!! to będę miał trzecią wizytę,
zamiast ruszyć d.. i samemu sobie przywieźć i zamontować.

Po ponad tygodniu zadzwonił do mnie facet z firmy która
montuje i ustaliliśmy termin operacji.

W wyznaczonym dniu i o wyznaczonej godzinie pojawiły się
dwa karki , podwykonawcy firmy która dostaje zlecenia od sieci ( jak się później
dowiedziałem ), jeden zdjął buty drugiemu już się nie chciało albo mu śmierdziały
‘’syry’’ .

Panowie pokazali co to jest ´´teamwork’’ , jeden siedział i bawił się komórką a drugi ‘’dłubał’’ i tak na zmianę, w końcu doszli
do wniosku że zmywarki nie da się podłączyć bo wąż jest za krótki , brakowało jakieś
2 cm !!! , jak nieśmiało zwróciłem im uwagę
że wystarczy zrobić dziurę w i innym miejscu bo wtedy przewód nie będzie pod podłogą szafki co
spowoduje jego ‘’ wydłużenie’’ , zaczęli się licytować w argumentach niemożności
wykonania usługi :

– że to na pewno
nic nie da !!!

– że mam kupić dłuższy

-że klienci myślą że
za takie małe pieniądze które oni otrzymują to oni będą przebudowywać całą kuchnię
( panowie prowadzili własną działalność !!!) itd.

Jak spytałem czy maja wyrzynarkę do drewna ? , to usłyszałem
w odpowiedzi: jak by mieli wozić wszystko
ze sobą to musieli by jeździć ciężarówką .

Po długim wykładzie na temat dlaczego oni nie są w stanie mi pomóc
, dałem im do zrozumienia że im to zrekompensuje , niech nawiercą sklejkę w
paru miejscach i zrobią dziurę, to wszystko !!!,

Jak w końcu jeden z dużą dezaprobatą zaczął wiercić , to się
okazało że akumulatorek we wkrętarce jest nie naładowany co oczywiście opóźniło
cały zabieg i doprowadziło do żywej dyskusji między wspólnikami na temat tego że
akumulatorki powinno się podłączyć do ładowarki dzień wcześniej – jest nadzieja !!!, chłopaki nieźle kombinują.

Na koniec panowie włączyli sprzęcik doszli do wniosku że
wszystko oki , a jak bym chciał wiedzieć jak to działa to jest instrukcja , oczywiście
nie posprzątali po sobie i tyle ich widziałem .

Ta cala historia przypomniała mi pewne zdarzenie z mojego dzieciństwa , ojciec poprosił ciecia Żurawskiego
o to żeby zrobił trzy dziury w ścianie nad moim łóżkiem bo chciał zamontować półkę
, Żurawski się zjawił w towarzystwie dwóch
pomagierów ( każdy do jednej dziury ) , byli już pod wpływem , wszyscy jarali pety
, po dwóch godzinach , pól litra wódki i paczce fajek , półeczka
wisiała smiley. Po
roku spadła mijając moją głowę o parę
cm.

To miało miejsce jakieś 40 lat temu , ale pewne rzeczy się
nie zmieniają .

P.S.

Parę dni po spektaklu montażystów chciałem dokonać dziewiczego
zmywania ,

i co ? i d… , zmywareczka sobie nie chodzi !

I jaki jest wniosek z tej opowieści ? , hm , no cóż ja mogę
Wam powiedzieć , używajcie sprzętów !, bo tak jak organ nieużywany zanika , tak
nieużywane sprzęty mogą zardzewieć.



Kolega

takie tam Posted on pon., 06 marca, 2017 20:19

domagał się nowych obrazków , wiec będąc w
Warszawie, gdzie ja miałem aparat Zorki
5 , zrobiłem kilka zdjęć

Stalin to się chyba w grobie przewraca


Bylem prawie rok temu w Warszawie i … , a właściwie
to nikomu niepotrzebna ta moja narracja …
możecie sobie pooglądać sami

tu link proszę

https://zdjecia.podrozemaleiduze.eu/#collection/289013



Dziękuję

takie tam Posted on niedz., 05 marca, 2017 20:04

za wszystkie życzenie
powrotu do zdrowia i propozycje opieki, informuję że wyzdrowiałem, przynajmniej
fizycznie.smiley
W trakcie mojego uziemienia zadzwonił do mnie kolega i współczuł mi mojego położenia. Ciekawe jest to że jak nam
coś dolega to nasi rozmówcy zawsze znajdą jakąś dolegliwość u siebie, swoich
bliskich lub znajomych która jest oczywiście sto razy bardziej dolegliwa.

W ramach współczucia musiałem wysłuchać
kazania na temat problemów kolegi związanych z … wypróżnianiem, słuchając szczegółowo-opisowych
opowieści pomyślałem sobie że chodzenie
do toalety to jedna z tych podróży którą każdy z nas odbywa codziennie bez względu na płeć
, wiek ,wykształcenie , zawód , wyznanie czy kolor skóry.

Wypróżnianie , oddawanie stolca ,
defekacja czy stawianie dymiącej jarzyny to jedna z najważniejszych czynności fizjologicznych
, bo jak słusznie stwierdził mój przyjaciel inżynier , człowiek by pękł jak by się
nie załatwiał , a inżynier wie co mówi.smiley

Naukowcy z Wielkiej Brytanii
wyliczyli że spędzamy średnio 3 miesiące na kibelku w ciągu naszego życia, a toalety doczekały się swojego święta i 19go listopada jest obchodzony dzień toalet, czyli sprawa jest poważna i warto się
jej bliżej przyjrzeć. Ciekawe jak obchodzony jest dzień toalet ? , wspólnym radosnym
wypróżnianiem ???

Tematem zainteresowały się też firmy
produkujące różne prochy , reklamy
kobiet żyjących na ‘’petardzie’’ albo ‘’kamieniu’’ są puszczane na
przemian,

bo jak kobieta nie ma problemu
z zaparciem to na pewno z biegunką ,
dziwi mnie tylko dyskryminacja bo nie widziałem reklam z mężczyznami ??? , z
jednej strony kobiety są stygmatyzowane jakoby tylko one miały takie problemy a
z drugiej strony mężczyźni pomijani. Nie widziałem reklamy gdzie mężczyzna biegałby
z torba na brzuchu i stękał że mu ciężko ???

To nie takie odlegle czasy kiedy w
polskich toaletach królowały pisułardesy zwane również babciami klozetowymi,

papier był porcjowany a kasa w postaci
talerzyka umieszczona na krześle przy wejściu,
pod tym względem nastąpił wielki postęp.
W sferze postępu w umilaniu i usprawnianiu
pobytu w miejscu kontemplacji można wiele zrobić , i jak zwykle Japończycy są
tutaj w czołówce , znajoma kilkanaście lat temu była wraz ze swoim przyjacielem
w Japonii, siedzisko w toalecie pokoju
hotelowego przypominało bardziej fotel pilota jumbo-jeta , obok był umieszczony
panel z przyciskami którymi sterowało się : dmuchawy , natryski , ogrzewanie , muzykę , koleżanka
skwitowała – ‘’ jakbym miała taki sprzęt w domu to właściwie
facet mi nie potrzebnysmiley


To lata świetlne od tzw. zestawu
syberyjskiego składającego się z dwóch kijów
, o jeden się opieramy a drugim
odganiamy wilki.

Jest zasadnicza różnica miedzy mężczyznami
a kobietami jeżeli chodzi o odwiedziny miejsca dokąd król piechotą chodzi , nie
wiem dlaczego, ale faceci muszą mieć coś
do czytania jak siedzą na tronie ,

książka, gazeta , instrukcja montażu szafki ‘’Julia’’
, a jak nic innego nie ma pod ręką to skład chemiczny płynu do płukania tkanin
jest nader interesujący, to chyba taki wrodzony męski pęd do ciągłego poszerzania
wiedzy na wszystkie tematy.Dla przeciwwagi, kobiety uwielbiają robić
to razem , jak jedna idzie do ubikacji to psiapsiółka nie chce być gorsza i od
razu mówi : ‘’ … poczekaj, to ja idę z tobą ‘’ no i
wtedy nic do czytania nie jest potrzebne .

Po prostu kobiety są z Wenus a mężczyźni
z Marsa, może tymi różnicami w zachowaniach powinni się zająć Brytyjscy naukowcy.

Jednym z dziwniejszych zdarzeń związanych
z załatwianiem potrzeb , które mi się przytrafiło miało miejsce w szalecie
dworca kolejowego w Odessie .


Przyjechałem
porannym pociągiem z Dniepropietrowska ,
przyciśnięty 1-ą wleciałem do WC , na ścianie zamontowany był niekończący się sznur
pisuarów, podbiegłem do pierwszego z brzegu i już miałem poczuć ulgę gdy coś mnie zaniepokoiło
, odwróciłem się , a tam facet w
garniturze ze spodniami spuszczonymi do kolan i rączce na uchwycie walizki i pozycji jakby siedział na niewidzialnym siedzisku
oddawał się 2-ce , no szok !!! kabiny
nie miały drzwi , tylko ścianki ?.

Na szczęście pisuarów było multum i udało
mi się znaleźć miejsce w którym nie czułem się obserwowanysmiley. Co kraj to
obyczaj , chociaż w Stanach też mają specyficzne
toalety , nie brakuje drzwi ale za to ścianki zaczynają się pół metra nad podłogą i intymność jest w pewien sposób ograniczona
bo widać nogi do kolan współtowarzysza w potrzebie.

Jak widzicie wróciłem do zdrowia ,
haha,

A jak ktoś ma problemy związane z powyżej
poruszonym tematem , to polecam siemię lniane i ruchsmiley

I oczywiście wierzę w Was , dacie
radę i trzymam kciuki smiley



Każdego

takie tam Posted on sob., 18 lutego, 2017 21:44

Z nas kiedyś dopadnie choroba , grypa i przeziębienie dokuczają nam
regularnie. nawet jak wiemy jak przebiegają i czego możemy się spodziewać i chociaż
nie jest to wyrok śmierci to objawy są zawsze tak samo upierdliwe .

No i mnie też dopadło ,

zaczęło się niewinnie
od katarku w ciągu dnia , ale wieczorem to dostałem takich dreszczy że się trząsłem jak Krzychu P. na głodzie , no
normalnie delirka i nie pomogło podwójne ubranie i piec pięć koców , a jak w końcu trzęsiawa przeszła to już
zatoki były zatkane , a głowa jak w imadełku ,
w nocy zaczopowany nos nie dawał spać, rano się obudziłem z jęzorem przylepionym do
podniebienia , kulfon cały czerwony i obolały od smarkania i wycierania , ale
chyba najgorsza to ta nijakość emocjonalna, melancholia i brak energii , a to
tylko przeziębieniesmiley

Jedno przeziębienie / grypę
wspominam szczególnie źle. Praktycznie
zawsze jak jechałem gdzieś na targi to łapałem grypę albo przeziębienie , stres
a potem kontakt z tysiącami ludzi na lotniskach i targach zawsze zrobiły swoje , w czasie targów choroba fajnie się rozwijała
a do domku wracałem w stanie agonalnym , ale powrót z targów w Bukareszcie to była
gehenna, miałem zapalenie zatok, nie byłem w stanie wyrównać ciśnienia w uchu, proporcjonalnie
z każdym metrem jak wznosił się samolot narastało ciśnienie w zatokach, myślałem
ze mi eksploduje głowa , bol był nie do opisania , do tego zacząłem się obficie pocić i wyglądałem
jak bym wyszedł z pod prysznica , jak mnie zobaczyła obsługa to zaczęli się zastanawiać
czy nie wylądować , koleżanka z która leciałem co chwila pytała czy nie zemdlałem
, doleciałem i po tym przeżyciu każda grypa i przeziębienie to pryszcz.

Podobno jak faceci są przeziębieni to
marudzą jak dzieci ,

i nawet taki pogląd
w reklamach wykorzystują , no ale to zdanie kobiet , ja tam nie wiem, z żadnym przeziębionym
facetem nie byłem. smileyMilo jest jak ktoś się nami opiekuje i robi to od serca, ale
jeżeli to wymuszone to lepiej cierpieć w samotności.

Ciekawe jak to wygląda jag para w
tym samym czasie zachoruje na grypę, i czy wtedy faceci się bardziej
partnerkami opiekują czy na odwrót ? a co
jest jak np. on przeziębiony a ona na coś innego podupadnie , czy wtedy jest jakaś
licytacja ?

,- moja choroba jest gorsza od
twojej i to ty biegniesz po herbatkę

– no ale ja nie mogę gdyż nóżka mnie
boli , a ty chodzić możesz .

Takie to mam mądre przemyślenia ,
chyba jeszcze mam temperaturę, hehe

Tym którzy chorują życzę żeby jak
najszybciej wyzdrowieli , a tym którzy są zdrowi żeby nie chorowali , bo nic
nie cieszy jak nas rozłoży choroba i wtedy dopiero możemy docenić zdrowie , ale to jak
w życiu , doceniamy często coś jak to stracimy, a w przypadku zdrowia to w 100% się
sprawdza.



Broda Palikota a

takie tam Posted on śr., 08 lutego, 2017 17:03

a sprawa polska.

Nawet jak my się nie angażujemy czy
nie interesujemy jak ktoś to określił – największą prostytutką świata,
to i tak polityka się interesuje nami, i nawet jak staramy się być poza , to jest tam
i ma wpływ na nasze życie w sensie globalnym, jak również jest obecna w naszym życiu
codziennym i naszych mikrokosmosach . Donald
w USA i Donald w Unii, no normalnie Disneyland.

Podczas większości rozmów wcześniej czy
później zahaczamy o politykę, najczęściej słyszę narzekania na obecny rząd , każdy
twierdzi że na nich nie głosował , no to kto ?

Możliwe że jedną z przyczyn obecnego stanu rzeczy , czyli większości
pisowskiej w sejmie należy się doszukiwać w zmianie wizerunkowej Palikota ?

Bliska znajoma opowiedziała mi jak
polityka wpłynęła na jej rodzinne relacje ,
podczas ostatnich wyborów głosowała na partię Palikota , Palikut – ( jak mawia Ferdek), i jego partia
do sejmu się nie dostali , podobnie jak Miller czy partia Razem , jakież było zdziwienie
mojej znajomej kiedy jej kuzynka stwierdziła że to wina brody !!!???


, ciotka poparła kuzynkę – ludzie nie chcieli głosować
na jego brodę !!! i nic nie pomogły tłumaczenia
znajomej że naród się nie zna , że broda jest ’’ trendy ‘’ tylko Polacy o tym
jeszcze nie wiedzą, ale widać lud nie taki ciemny jak K. powiedział, i na brodę się nie dał nabrać. Chociaż Zandberg tez brodacz i jego broda odciągnęła
glosy brodzie Palikota ??? a Korwin i
Miller bez brody i też dupa. Jak by na
to nie patrzeć to zawirowania polityczne z brodą poróżniły rodzinę mojej znajomej , teraz już wszystko
przycichło i ciotka nawet przyznała rację że to
nie wina brody że Palikot nie dostał się do sejmu.

I jeżeli teraz ktoś narzeka ze musi słuchać
codziennie o Miśku – politycznym
celebrycie ,

i o ciągnionym haku jak to określił
Giertych ( a Giertych zna się na ‘’ciągnieniu’’
!!! , przecież JK mu zaufał )

:

Dlaczego
Misiewicz jest niezatapialny? Bo może zatopić AM. A czemu AM jest
niezatapialny?
Bo może zatopić JK. To się nazywa hak ciągniony.

to może
podziękować brodzie Palikota .

Nie
zgodzę się do końca z koleżanką jakoby u nas był ciemnogród i ludzie nie znają się na trendach , w przypadku mody na ‘’drwala’’
czy ‘’terrorystę’’ to nawet chyba jesteśmy prekursorami, bo taką modę zapoczątkował nasz !, nawet jak się witał
to podkreślał :

A ja
to Lach , a ja to Lach !

a teraz
to nawet Indianie z San Escobar chcą być trendy

i
jak tu się dziwić że opozycja nie może się
dogadać , jeżeli rodzinę poróżni broda.



With love

takie tam Posted on niedz., 29 stycznia, 2017 23:45

from Hel

Dzisiaj był taki dzień ze można było
trochę podładować baterie na zewnątrz ,
na chwilę zniknęła ta przytłaczająca szarość ,

słyszałem że 17 stycznia jest najpopularniejszym dniem
wśród samobójców na tej szerokości geograficznej, czyli już tylko może być lepiej
, do tego Mann mówi codziennie w radiu że każdy dzień jest dłuższy o 2 min , a jak Mann
to mówi to, to musi być prawda.smiley

A dla tych którzy nie mogli dzisiaj opuścić
swoich domostw , bo np. mieli grypę żołądkową

a ponizej link do fotek z wypadu na Hel.

https://zdjecia.podrozemaleiduze.eu/#collection/289000



Kontynuując

takie tam Posted on wt., 24 stycznia, 2017 16:16

spacerek po Rynku Starego miasta na
pewno nie umknie naszej uwadze kamienica
na rogu ulic Szkolnej i Paderewskiego a właściwie jej ‘’widmo’’. Przed wojną mieścił
się tu dom mody kupca Stefana
Schaetera -‘’ The Gentelmen
‘’

W latach powojennych działała tu ‘’
Moda Polska’’ ,

odkąd firma biznesmena Mariusza Świtalskiego
przejęła budynek zaczął on podupadać i
jak zamieszkałem w Poznaniu w 2000 roku to już ‘’straszył ‘’ , dzisiaj są już
nowi właściciele a kamienica wygląda jak wygląda .

Pośrednio z ul. Szkolną przy której
stoi kamienica ‘’widmo’’ związane jest moje doświadczenie kontaktów ze służbą
zdrowia , a mianowicie umieszczono mnie
w szpitalu im. J.Strusia gdyż wtargnąłem przed samochód i auto wygrało.

Samego wypadku i co się stało później
nie pamiętam , obudziłem się w łóżku szpitalnym . ubrany w piżamkę , a właściwie
letnim wariancie bo rękawy kończyły się na łokciach a nogawki na kolanach ale
nie była za mała ?, na pewno była czysta bo guzików nie dało się zapiać w związku
z tym że uległy stopieniu i były zdeformowane ,
powodowało to pewne utrudnienie podczas poruszania bo musiałem cały czas
trzymać gacie aby mi nie spadły.

Mówiąc o obudzeniu miałem na myśli wybudzenie
, operatorka wózka ze śniadaniem doprowadziła
do zderzenia z moim łóżkiem i już byłem wybudzony
, godzina była jakaś 5-a rano , chyba operatorka miała takie połączenia z mleczarni.
Dostałem śniadanko w tym jakąś papkę , zapytałem
czy mogę dostać łyżkę ? a operatorka :

– to pan nie ma łyżki ?!!! ,

– no nie mam , potrącił mnie samochód i nie wiedziałem
że mnie do was zawiozą , bo tak na pewno
bym nosił przy sobie

– hmm, no dobrze , zaraz przyniosę ,
ale musi pan poprosić żeby panu z domu przynieśli

Zjadłem to co się dało bez
dodatkowego sprzętu, bo operatorka wózka nie pojawiła się z obiecaną łyżką ,
dopiero koło południa wparowała z wózkiem obiadowym , krzycząc od progu : – a
pan dlaczego śniadania nie zjadł ?!!!

– no bo czekam w dalszym ciągu na tę
łyżkę co pani obiecała

– aha, no to ja nie wiem , to ja
muszę sprawdzić , ale pan musi poprosić … itd.

W końcu dostałem łyżkę , ale musiałem
obiecać że ją oddam jak tylko mi przyniosą z domu. Po spożyciu obiadku pognało
mnie do ubikacji i trzymając gacie do kolan poszurałem w szpitalnych klapeczka
w wiadomym celu.

Już miałem puścić wodze fantazji, kiedy w ostatnim momencie odkryłem brak
papieru toaletowego , nie tylko nie było papieru ale nawet ‘’ kołowrotka’’ ??? , trzymając
piżamkę wyskoczyłem na korytarz i na cale szczęście napatoczyła się pielęgniarka
:

– proszę panią , w ubikacji nie ma
papieru !

– a to pan nie ma własnego ??? , to
musi pan poprosić .. itd.

– no nie mam , potrącił mnie samochód i nie wiedziałem
że mnie do was zawiozą , bo tak na pewno
bym nosił przy sobie i sztućce i papier toaletowy

– hm, no to ja nie wiem , dam panu
ligniny , ale musi pan poprosić …

W każdym razie podleczyli mnie i po
tygodniu wypuścili.smiley

W Poznaniu jest wiele miejsc o
ciekawej historii , jak chociażby bóżnica , którą hitlerowscy wielbiciele sportu przerobili na
basen , a powojenne władze urządziły tam pływalnię miejską która działała do 2012 roku , ale o tym i innych ciekawostkach Poznania
innym razem.

A tu parę fotek, link poniżej

https://zdjecia.podrozemaleiduze.eu/#collection/288991



Poznań -cd.

takie tam Posted on niedz., 22 stycznia, 2017 23:19

Poznań może się podobać albo i nie, często się spotkałem z opinią o Poznaniu : że to wiocha z tramwajami, i zwolenników i przeciwników
tej opinii nie brakuje , ale większość jest zgodna ze Starówka jest ciekawa

i tętniąca
życiem szczególnie latem , moim
ulubionym miejscem jest Rynek Starego Miasta , tu tez jest położona ciekawostka
architektoniczna.

To budynki którym kontrowersje
towarzyszyły od samego powstania.
Poznańskie Stare Miasto w czasie wojny zostało zniszczone niemal w połowie, odbudowa
okazała się jednak tak naprawdę budową. Stary Rynek i przylegające do niego
uliczki zostały sklejone z wiedzy historycznej, dobrych chęci, i własnej
wyobraźni. Problemem pozostawała wyrwa w samym środku Starego Rynku. Nikt nie
wiedział, jak wyglądały znajdujące się tam niegdyś Sukiennice i Arsenał.

Skutkiem konkursu
architektonicznego było ustawienie dwóch pawilonów

na fundamentach
historycznych obiektów, wzdłuż niewielkiej uliczki, co do istnienia której
wszyscy mieli akurat pewność. Uliczka między nimi dość często służy za
bezpłatną toaletę dla piątkowych imprezowiczów.smiley

a ciąg dalszy w następnym odcinku .



Jak

takie tam Posted on sob., 21 stycznia, 2017 14:54

wracam do miejsc z którymi jakoś byłem związany , a nie odwiedzałem
ich przez wiele lat to mam wrażenie że się
zmniejszyły , skurczyły.

Ostatnio miałem okazję odwiedzić Poznań w którym mieszkałem
wiele lat ,


odżyły stare wspomnienia i te dobre i te złe. Mieszkałem koło mostu św. Rocha o którym
często ostatnio mówiono w związku z tragiczna śmiercią Ewy Tylman. Z przęseł
mostu spadło też już parę osób,

niektóre tylko się połamały, inne nie miały tyle szczęścia i wróciły do
domu w ‘’ drewnianym ubranku’’ . W Uppsali jest też most który jest mniejszą kopią
tego z Poznania i jak wracaliśmy do domu z imprez studenckich to tradycją było przejście po przęśle , hm dziwne bo nigdy
w drodze na imprezę.smiley

Warta na terenie Poznania płynie w niecce która ma chronić
przed powodziami ,

szczególnie latem
jest to miejsce w którym wypoczywa wielu poznaniaków i widać po tabliczce

że miasto myśli o swoich mieszkańcach , na pewno będzie wielu spontanicznych ochotników do wędrówek po przęśle jak i orzeźwiających kąpieli w Warcie.smiley

Pamiętam jak ówczesny prezydent Poznania ( ten sam który sprzedał park , a
potem tam wybudowali galerie i hotel) oficjalnie otwierał most , to nawet słonie
załatwili , a parę dni później zamknęli bo musieli zrywać asfalt , niby
zapomnieli jakichś instalacji.

Ciekawostką Poznania jest to, że jest
to chyba jedyne miasto w Polsce, jak nie na świecie które może się pochwalić budynkiem
bez ‘’kantów ‘’.

Jak budowano galerię Kupiec Poznański to właściciel działki nie był w
stanie się dogadać z inwestorem i w ten sposób budynek nie ma rogu , tylko
fajne nieotynkowane ściany, a na działce
jest estetyczna buda z kurakami z rożna.

ciąg dalszy podróży i wspomnień z Poznania nastąpi a jak kto woli

to be continued …



25-y finał WOŚP

takie tam Posted on niedz., 15 stycznia, 2017 12:13

I jak co rok pojawią się zwolennicy i przeciwnicy zbiórki , a nawet tacy co są za a nawet przeciw , bo
tam gdzie dwóch Polaków tam trzy zdaniasmiley

Ci co wspierają akcje Owsiaka , mogą np. wrzucić pieniążek
do puszki

Albo wziąć udział w aukcji

Lub zrobić przelew

http://www.wosp.org.pl


A przeciwnicy mogą po prostu nic nie wrzucać, nie przelewać
nic Owsiakowi ,

niczego nie muszą wystawiać na licytacji ani licytować .

I jedni i drudzy mają prawo do tego aby wspierać albo nie,
i każdy powinien zrobić to co uważa za słuszne i nie być oceniany czy stygmatyzowany
bo jest za lub przeciw ,

ale bez względu na to czy wspierasz , czy nie, pomagasz lub
nie , przynajmniej nie przeszkadzaj .

Sie ma . smiley



Słaba płeć

takie tam Posted on śr., 11 stycznia, 2017 19:01

Jak nurkowałem latem to często widziałem tę oto rybkę

to Thalassoma bifasciatum , po naszemu Thalassoma sinogłowa.

Oglądając program przyrodniczy dowiedziałem się że samica Thalassomy zmienia płeć jak samiec gdzieś
‘’zniknie’’, i przejmuje harem jak i obowiązki zaginionego ,
nie jest to też wyjątek w świecie ryb .

W świecie homo sapiens też znane są takie przypadkismiley

Wydaje mi się ze nazywanie kobiet słabą płcią , hm , nie jest chyba dobrym określeniem, tak samo jak się nie mówi ze mężczyźni to silna pleć , rożne rzeczy można powiedzieć o kobietach ale słaba płeć ???

Słaba płeć , a jednak najsilniejszasmiley

a tu koleżanki sinogłowej

https://youtu.be/ZkpGU9wjlG0



No i

takie tam Posted on sob., 07 stycznia, 2017 13:53

Przykryło nas białą pierzynką, a mrozik pozabijał bakcyle ,


jedni się cieszą, a innym już te parę dni zimy to za dużo
no ale tak
mamy, zawsze się znajdzie persona która ma
odmienne zdanie i nie da ‘’lajka’’ i to jej święte prawo, życie by było nudne jak by wszyscy mieli takie
samo zdanie, poglądy, a tak mamy
urozmaicenia, chociaż zima bez śniegu i
mrozu to nie zima.

Z taką różnicą
w postrzeganiu , spotkałem się osobiście jak znajoma wysłała mi życzenia z
okazji Świąt wraz z pochwałami jak i krytyką moich postów na blogu, a zakończyła cytatem z wypowiedzi ks. Piotra
Glasa , ( nigdy zresztą nie ukrywała ze nie jest fanką tatuaży).

a oto i fragment wypowiedzi księdza :

Ludzie, którzy mieli tatuaże
przechodzili straszne męki.
Działa za tym uzależnienie zrobienia sobie następnego. To jest
psychologiczne? Wątpię. W Stanach dowiedziałem się, że ludzie mają straszne
doświadczenia z tatuażami i akupunkturą. To dramat. Nie róbcie sobie tatuaży.
Te farby, których się używa są demonicznie przetwarzane. Najgorszy kontrakt z
szatanem to kontrakt krwi.
Teraz robi się to okultystycznie przerobioną farbą, miesza się to z
krwią.
Są pytania, czy można sobie strzelić
Matkę Boską na plecach. Ja osobiście mówię: Błagam, nie idźcie w to. To nie
jest wszystko czyste.

Pismo Święte zakazuje ludziom robienia
sobie tatuaży.
O tatuażach piszą w Starym Testamencie.
Na Internecie jest pełno cytatów. Kościół nie wypowie się, bo się tym nie
interesuje. Może ja jestem samotnym wilkiem, bo mówię. Lepiej dmuchać na zimne,
niż ludzie dostają problemów.
Modlę się za tych, co mają tatuaże, widzę wtedy, jak twarz się zmienia, są uwalniani od kontraktu z szatanem.

Właściwie nie ma potrzeby
komentowania w/w wypowiedzi, każdy ma prawo do swojego zdania i poglądów , ale uważam
ze tak łatwo nam przychodzi stygmatyzowanie i przypinanie ludziom etykietek ,
czy ocenianie kogoś tylko na podstawie opinii innych nie zastanawiając czy to kogoś krzywdzi czy nie. Wiele razy mi się to przydarzyło i pewnych rzeczy już nie naprawie, ale może nad tym

popracuję w bieżącym roku.smiley

Z Nowym
Rokiem nowym krokiem, coś się kończy coś się zaczyna , znowu możemy sobie coś postanowić
i dążyć do celu, a za rok sprawdzić co nam się udało zrealizować.smileysmileysmiley

W każdym razie
nie ma co się martwić bo zostało niecałe 360 dni do nowego roku. Hej !!!

A jeżeli ktoś chciałby się przespacerować zimowym Gdańskiem ,
to zapraszam.

https://zdjecia.podrozemaleiduze.eu/#collection/288995



Nowy Rok

takie tam Posted on sob., 31 grudnia, 2016 19:35

i wypadało
by jakoś przynajmniej podsumować ten stary ,

który dla mnie obfitował w duże zmiany
zarówno zawodowe jak i osobiste , czuje się jak by mi przybyło 10 lat , ale tez
straciłem 10 kg smileya do licznika podróży mogę dodać kilkadziesiąt tysięcy kilometrów.

Spotkało
mnie wiele przykrych rzeczy ale też fajnych i jedną z nich jest to, że tyle osób czyta te
moje posty , i Wam wszystkim chcę podziękować za mile słowa szczególnie kiedy
wiem że nie są one wymuszone ale szczere, to chyba najlepszy prezent, tak jak
dzisiaj usłyszałem od koleżanki że mam pisać, i że komuś sprawia przyjemność jak
przeczyta to co tam naskrobię.

Jak pisałem pierwszego posta to nigdy bym się nie
spodziewał że ten mój pewnego rodzaju ekshibicjonizm wciągnie tyle osób, i tak
jak pisałem na początku nie wiem jak długo jeszcze będę pisał , bo nigdy nie
wiemy co jest za zakrętem.

Jeszcze raz DZIENX za mejle , słowa i
komentarze.

Wiem że to
zabrzmi powszednio jak kromka chleba , ale życzę wszystkim zdrowia , bo bez
niego ciężko się cieszyć z czegokolwiek , a w tym okresie składania obietnic i postanowień
życzę Wam również wytrwałości, nawet najdłuższa
podróż zaczyna się od pierwszego kroku,

i nikt nie mówi ze będzie łatwo , bo
jak powiedziała do mnie pewna metresa w Hotelu Gdynia , kiedy zrezygnowałem z
jej oferty :

LIFE IS
BRUTAL AND FULL OF ZASADZKAS smiley

Ale jak powiedziała
inna : Wierzę w Was , dacie radę , I trzymam kciuki,

A to niech
Was prowadzi w Waszych ‘’ podróżach’’



Życzenia Świąteczne

takie tam Posted on sob., 24 grudnia, 2016 23:41

Chciałem
wszystkim złożyć życzenia w związku ze Świętami,
ale czego bym nie napisał , jak bym się nie starał, to wszystko by było jakieś wypłowiałe i nieszczere
w porównaniu z życzeniami od Romka ,dlatego
kochani czytelnicy, pozwólcie ze podpisze
się pod jego, bo są tak doskonale ze właściwie już nic nie można dodać ani ująć smiley



Coś dla spóźnialskich

takie tam Posted on pt., 23 grudnia, 2016 23:20

W tej pogoni za prezentami
książka zawsze jest na miejscu , oczywiście można trafić lepiej albo gorzej , mogę
polecić bardzo ciekawą książkę którą pożyczył
mi kolega i która skróciła mi lot na Florydę.

‘’Biała gorączka’’ Jacka
Hugo-Badera – to dla mnie esencja podróżnictwa ,

facet kupuje łazika i jedzie z Moskwy do Władywostoku no zaj…. , szcun , to wypady
Cejrowskiego i Martynki przy tym są jakieś wyblakłe i bezpłciowe, wiem ze wielu
ich lubi i uważa za podróżników i się ze mną nie zgodzi, ale to moje subiektywne zdanie.

Ta podróż w postsowiecką Rosję
i mentalność narodów ją zamieszkujących,
dla mnie osobiście jest bardzo ekscytująca bo tam mieszkałem prawie rok i czuję ten puls,
zapachy i niepewność co będzie za następnym
zakrętem.

Jadąc do Anglii , Niemiec
czy Francji , raczej wiemy czego się spodziewać , jest jakaś powtarzalność i
monotonia, wszystko działa i funkcjonuje
wg jakichś zasad, a w Rosji nigdy nie wiadomo co Cię spotka lub co się wydarzy
, ta nieprzewidywalność jest fascynująca.

Mariusz Wilk bardzo
trafnie ujął o czym jest ta książka :

‘’ Biała gorączka
( obłęd opilczy) jest efektem długiego ciągu alkoholowego nazywanego po
rosyjsku zapojem. Jej objawy to bezprzedmiotowy strach, halucynacje i agresja.
Postsowiecki świat opisany przez Hugo-Badera to rzeczywistość w delirium
tremens … W takie obszary turyści się nie zapuszczają, nie rekomendują ich też biura
podróży. To przestrzeń włóczęgów wszech maści.
‘’

Miłego czytania i
przy okazji spokojnych i zdrowych Świąt w gronie najbliższych.



What The F…

Floryda Posted on niedz., 18 grudnia, 2016 21:02

albo Welcome
To Florida jak kto wolismiley

Takie różne myśli
mi się nasuwają na koniec tej odysei florydzkiej, której ziarno zasiałem ponad pól
roku temu i nawet jak kupiłem bilet to nie byłem do końca pewien czy wszystko się
uda i jak to się skończy.

Ogólne wrażenia
pozytywne , mimo incydentu w Miami.

To wcale nie musi być drogi wyjazd który wydrenuje
nam kieszeń, jeżeli wcześniej się przygotujemy. Ja kupiłem bilet ponad pól roku
przed wylotem za jakieś 1200 zl , dobrze
tez jest sobie zarezerwować hotele wcześniej szczególnie w tych popularnych
miejscach, bo ceny mogą się zwiększyć parokrotnie.

Tydzień to
stanowczo za mało , ale to zależy od tego co chcemy zobaczyć i czy będziemy tylko
w jednym miejscu.

Jak tak
sobie jeździłem to dręczyła mnie jedna myśl , skąd ja znam te ‘’ torty’’ ???
!!!!

No tak ,
Dniepropietrowsk , Moskwa , Kijów , to tam je widziałem !!!, cale osiedla
takich wysokościowców, które są kopią tych z Miami , haha . Osobiście to one mi
się tak średnio podobają , szczególnie te, gdzie balkony mają betonowe
balustrady.

Ogólnie to dużo
takich wschodnio- europejskich klimatów , zabarwionych językiem hiszpańskim.

Jadę sobie jadę
, aż tu nagle poczułem się jak w Polsce na drodze do granicy z Niemcami, tylko krasnali brakowałosmiley

Jednym z
takich miejsc o których często się mówi i pisze i które podobno trzeba odwiedzić
to South Miami i Ocean drive,

jest oczywiście tez mała Hawana , czy małe Haiti,

ale South Miami
wszędzie reklamują , byłem, widziałem i może trochę przereklamowane ale to każdy
powinien sobie sprawdzić sam.

A jak by ktoś
chciał się powłóczyć po klubach

to polecam zacząć
wieczór od The Corner na 1035 N Miami Ave .

Jak by ktoś tam się wybrał to może pozdrowić Georga
, który przesiedział 35 lat w kiciu za narkotyki, i grał z Denzelem
Washingtonem w American Gangster , albo Heidi która mówiła ze jest z branży ‘’Enterteiment’’ i może zrobić występ za 500 baksów , nie wiem
dokładnie o jaki występ chodzi ale mówiła ze’’ full option ‘’ ?

Widziałem taki program w amerykańskiej TV , gdzie prowadzący
namawiali potomków Włochów żeby nie odwiedzali ziem swoich pradziadów , po co pakować
bagaże ?, lecieć wiele godzin , płacić
za hotele , jeżeli wszystko mogą dostać na płycie i sobie bezpiecznie obejrzeć z
fotela nie ruszając się z domu.

Tak sobie myślę ze może czytelnicy by mi tez wpłacali
pieniążki na konto , a ja bym jeździł , robił
fotki , kręcił filmiki i przeprowadzał wywiady z miejscowymi . Takie wyjazdy
nie maja sensu i lepiej sobie wszystko zobaczyć spokojnie w domowym zaciszu. To
bardzo dobra koncepcja .smiley

a poniżej link do fotek

https://zdjecia.podrozemaleiduze.eu/#collection/289005



Nie ma

Floryda Posted on pt., 16 grudnia, 2016 09:29

zwiedzania Everglades bez przejażdżki łodzią
, ofert jest wiele a jakość tez zróżnicowana , ja trafiłem na kapitana
Willa,

który akurat był ok i pokazał ciekawe miejsca, parę krokodyli ,

ptaszków itd.
,

opowiadał interesująco i z zaangażowaniem , polecam kapitana Willa – facet z ” jajami” smiley.
Jedyna rzecz która denerwuje to ryk silnika, no ale od czego są ”słuchawki” .

Każdy kto ma
prawo jazdy może prowadzić taką łódź , montują silniki samochodowe i sobie pływają smiley

No to jazda.

A poniżej link do fotek z Everglades
fotek.

https://zdjecia.podrozemaleiduze.eu/#collection/289011



Dla wielu

Floryda Posted on pon., 12 grudnia, 2016 21:53

Floryda to Seaworld
, Disneyland czy Seaquarium w Miami ale to tez
Park Everglades, system wolno płynących
rzek który nawadnia obszar paru tysięcy km2 , mokradła , bagna, kanały , lasy
namorzynowe . Wjazd
kosztuje 25 dolców i przez cały tydzień można sobie wjeżdżać i wyjeżdżać
samochodem, ale nawet tydzień by nie wystarczył. Od granicy
parku do wybrzeża jedzie się jakieś kilkadziesiąt km, nie ma hoteli , czy pól namiotowych etc , są
tylko przygotowane miejsca gdzie się można zatrzymać ,

udać na pieszą wędrówkę
, czy popływać kajakiem , jeżeli oczywiście mamy.Dopiero na
samym końcu jest centrum gdzie można się wybrać na wycieczkę łodzią ,

albo wynająć
kajak , lub zwodować własną łódź. To co chyba
najcenniejsze przy takim zwiedzaniu, to możliwość zobaczenia , krokodyli , aligatorów sępa w drodze na śniadanie

czy rodzinek
amerykańskich w ich
naturalnym środowisku, żadna ferma aligatorów
czy akwarium tego nie zastąpi.Wszystko to oczywiście
sprawa gustu , bo w takich zwierzyńcach to mamy pewność , ze zobaczymy jakieś
stworki skumulowane w jednym miejscu, i na pewno są to miejsca godne polecenia szczególnie
jak się jest z dziećmi , nawet sam miałem plany żeby pojechać do Seaquarium i
Disneyworld ale się plany pokrzyżowały , może innym razem smiley

Zresztą oceńcie
sami link do fotek z Everglades poniżej.

https://zdjecia.podrozemaleiduze.eu/#collection/289007



Key West

Floryda Posted on sob., 10 grudnia, 2016 23:30

To mieścina
na samym końcu archipelagu Florida Keys ,
żeby tam się dostać to z Miami trzeba jechać ze dwie godzinki ,


wszystko połączone
wieloma mostami z których najdłuższy to Seven Miles Bridge ma ponad 10 km i
zbudowano go obok starego zbudowanego na początku zeszłego wieku. Z jednej
strony Atlantyk,

a z drugiej Zatoka Meksykańska.

A jak
chcecie, to się możecie ze mną przejechać smiley po moście, będziemy mijać the Pigeon Island, małą wysepkę nad którą biegnie stary most. Wyspa gołębia albo ”Cayo Paloma”  bo taka była jej pierwotna nazwa, ma ok. 2ha powierzchni, na początku zeszłego wieku mieszkało na niej do 400 robotników budujących most, byla tez przez jakiś czas miejscem odosobnienia dla przestępców

Samo Key
West hmmm, jak to turystyczne miasteczko , na głównej uliczce Duval street , tłoczą
się knajpy, bary i restauracje, a w każdej jakiś nieodkryty jeszcze grajek , przypominało
mi to trochę Władysławowo, tylko lepszy standard, parę godzin zwiedzania
wystarczy w zupełności.

W hotelu można
było się dogadać po polsku bo pracowali ludzie z Czech , Rosji , Ukrainy i
Polski, hotelik polecam z zewnątrz zwykły domek , ale za to 3 baseny, i co najważniejsze, nie przyjmują rodzin z milusińskimi bachorkami , goście to rodzice którzy chcą raczej odpocząć od swoich pociech 🙂

Jeżeli chodzi
o oznaczenia ulic to tez maja swój system , nazwy większych ulic są zawieszone na
tablicach nad skrzyżowaniami , i na slupach betonowych na skrzyżowaniach , a na
domach tylko numerki.

Jeżeli ktoś gustuje
w polskiej wódeczce ‘’Chopin’’ albo ” Belveder” to niech
raczej przywiezie ze sobą, bo tu to górna półkasmiley

No i jeżeli był
we Władysławowie to tak jak by był w Key West,

ale oceńcie sami

https://zdjecia.podrozemaleiduze.eu/#collection/289010



Takiej

Floryda Posted on sob., 10 grudnia, 2016 01:55

Okazji nie
mogłem przepuścić , zobaczyć pogrzeb El
Komendante , to się zdarza tylko raz, dlatego pojechałem do Key West, najbardziej na południe położonego zakątka USA , jest to też miejsce położone najbliżej Kuby .

Jedyna szansa żeby zobaczyć pogrzeb Castro. to
skoczyć na spadochronie , no i skoczyłem,

ooo tam widać jego trumnę i
płaczących Kubańczyków, serce wielkiego wodza przestało bić

Archipelag
Florida Keys , to taki nasz półwysep Helski . tylko że trochę dłuższy bo z Key
Largo do Key West to jakieś 160 km, jak
przekopią mierzeje Wiślaną to też będzie
jak Florida Keys , tak że właściwie nie ma sensu żeby tu przyjeżdżać.

Jedna rzecz
o której trzeba pamiętać w Stanach to napiwki , praktycznie wszędzie trzeba
dawać napiwki, i dobrze wziąć to pod uwagę w budżecie jak się jedzie do
USA, ale zaskoczyło mnie trochę że

pilotowi i
instruktorowi też musiałem dać napiwki , tzn. nie musiałem, ale to dziwna
sytuacja , bo jak bym nie dał, to co
??? , może by mnie wywalili z samolotu bez spadochronu , dlatego dałem przed
skokiem i jeszcze głośno mówiłem że

wrzucam do
puszki na napiwki żeby wszyscy słyszeli.

To z tym napiwkiem
to mi przypomniało sytuację z Rosji z początku lat 90-tych, jak mieszkałem w
Petersburgu to znajomy który leciał samolotem z Pulkova do Moskwy opowiadał ,
jak to z kabiny pilotów wyszedł gościu z czapką
i zbierał kasę, niby na wachę , z tym że to był samolot rejsowy ???
w którym siedziało kilkudziesięciu
pasażerów ???

Cały ten
biznes prowadzi Will ( to ten do którego jestem przypięty ) i jego żona która jest
też pilotem,

Tu biuro

To lotnisko

A to
pyrkawka z której się skacze

Anyway, skoczyłem , na pekińczyka smiley

Pogrzeb el Comendante zobaczyłem , bo akurat odbywal sie na Kubie i to by było na tyle.

A tu
fotki

https://zdjecia.podrozemaleiduze.eu/#collection/289003

i

filmik



Pisałem

Floryda Posted on śr., 07 grudnia, 2016 20:50

Wcześniej o
tym jak nasze życie może się nagle odmienić , bo np. się spóźnimy , coś nas
zatrzyma , jak każde spotkanie i rozstanie może być już ostatnim.

I właśnie miałem
taką przygodę która się mogła rożnie skończyć a tego tekstu bym nie napisał.

Ale po kolei
, jadąc do Miami

odwiedziłem Fort Lauderdale

i mam bardzo mieszane odczucia , z jednej
strony wille jak pałace i parkujące obok jachty, a z drugiej strony taka pustka
, prawie nie było ludzi , takie wymarłe miasto , tylko czasami jacyś serwisanci
i ochrona.

To oczywiście
w tej części bardziej zamożnej , bo w innych był większy ruch. Wszystko to jakieś
nierealne jak z fantastycznego filmu gdzie wszyscy mieszkańcy znikają w
tajemniczy sposób.

Już wiem o
co chodzi z tą kawą i dlaczego często jej nie mają w restauracjach , po prostu żeby ludzie za długo
nie siedzieli, od kawy to są Starbucksy !!! , bo nawet jak mają kawę to mówią żeby
iść do Starbucksa , haha , jeżeli powiemy ze chcemy się tylko napić kawy. Chodzi po prostu o kasiorę , często nie zdążą przynieść dania ale już serwują rachunek
– to się nazywa serwis !!!

Ciekawe jest
tez płacenie kartą , nie podchodzą do stołu z terminalem , zabierają kartę i już
, a kasę ściągają bez pinu, dlatego lepiej płacić gotówką.

Wieczorem dotarłem
do Miami ,


a że hotel był przy głównej
ulicy no to sobie poszedłem na spacerek ,

no i chwilę po zrobieniu tego zdjęcia

zaatakował mnie jakiś narkoman , podjechał
na rowerze i się rzucił na mnie , facet miał ze dwa metry wzrostu , wrzeszczał Respect
!!! , przywalił mi z pięści w głowę , byłem
w takim szoku że nawet nie zdążyłem zareagować , no k….. szok. Tak samo szybko
jak się pojawił tak i wskoczył na rower i zwiał.

No cóż ja mogę
Wam powiedzieć , niestety będziecie się jeszcze musieli ponękać tymi moimi
wpisami , dopiero w hotelu do mnie doszło ze świr mógł mieć
gnata albo kosę i trochę delirkę miałem.

See you
later albo raczej na miejscu by było hasta la vista , bo tu szybciej się można dogadać
po hiszpańsku.

a tu parę zdjęć

https://zdjecia.podrozemaleiduze.eu/#collection/288996



Dokonało się

Floryda Posted on wt., 06 grudnia, 2016 19:59

Ponad pól
roku przygotowań, i udało się 5 godzin 17
minut i 43 sekundy , myślałem że się uda poniżej pięciu godzin , ale po 30-u kilometrach
zaczęły mnie łapać skurcze i musiałem
zwolnic bo bym się nawet nie doczołgał .
1069-e miejsce na ponad 2500-set startujących.

Bieg rozpoczął
się o 6-ej rano bo wielu by nie dobiegło ze względu na temperaturę , tak wyglądałem przed

Super
atmosfera, mnóstwo ludzi którzy wspierali , i wolontariuszy
którzy rozdawali wodę i napoje do uzupełnienia elektrolitów, a trasa wzdłuż Indian
River przepiękna.

Zaczepiły
mnie amerykanki które rozpoznały że mam polską flagę na plecach i namawiały żebym wziął udział
w matronach we wszystkich stanach , to
by mi zajęło jakieś 25 lat jak bym zaliczał dwa rocznie , no albo ponad 4 jak
bym biegał raz w miesiącu , one już ponad połowę zaliczyły.

Oprócz skurczy , dopadła mnie tez tak zwana ‘’ ściana’’
nie byłem pewien czy dobiegnę , ale człowiek może wiele wytrzymać i zrobić a wszystko
siedzi w psychice.

A to już po

Taką blachę dostałem ,

waży kilogram i można nią zabić , może to nie najpiękniejszy
medal ale dla mnie jest więcej wart niż jak by był ze złota.

A wszystko to
dzięki tym stópkom, butkom i skarpetkomsmileysmileysmiley

I muszę Wam się przyznać, wzruszyłem się smiley

A tu krótki
filmik z biegu

I parę fotek

https://zdjecia.podrozemaleiduze.eu/#collection/288973



I

Floryda Posted on niedz., 04 grudnia, 2016 19:57

Teraz będę musiał przeprosić kolegę bo mu nie wierzyłem że
angielski to bardzo prosty język i wystarczy wstawić ‘’ Is’’ i się wszędzie
dogadasz , no rzeczywiście wystarczy , smiley,

tylko on chyba miał na myśli
amerykański , ale tak na serio to uważam że
łatwiej się dogadać z miejscowymi niż z angolami ale to może że dla wielu z którymi ma się kontakt angielski nie jest językiem ojczystym.

Gratuluję czytelniczce która napisała
że przyjechałem tu po to żeby mnie wysłano w kosmos , tak !!! razem z
Ferdkiem Kiepskim i Boczkiem zostanę
wystrzelony w kosmos, albo chciałaby żeby mnie wystrzelono bo się nie podpisała
haha

Motele to rzeczywiście wyglądają tak jak na filmach z obowiązkowym basenem , niestety drzwi są
z jakiejś dykty i praktycznie można je otworzyć lekkim kopniakiem.

Prysznice są trochę inne niż u nas , bo są zabudowane w
ścianach , wyszli z założenia że wszyscy
są poniżej pewnego wzrostu, do tego ustawienie temperatury wody może na
początku sprawiać trochę kłopotu , no ale tu mają taki system.

Kibelki są
też trochę inaczej skonstruowane , bo muszla jest wypełnioną
dużą ilością wody, tak że po
spuszczeniu, można obserwować jak woda sobie wiruje z zawartością przez dobrych
parę minut i to dlatego bo trzeba trzymać przycisk aby nie przerwać procesu opróżniania.

A tu info o tym że
w związku z
wielką popularnością którą
się cieszą sprzęty ,
pościel , ręczniki et. , wśród gości , można je sobie kupić , haha

Jedynie wynajęcie samochodu daje szanse na zwiedzenie ,
czy załatwienie czegokolwiek , duży wybór wypożyczalni , przystępne ceny i
dobre samochody , do tego niskie ceny benzyny.

Bez GPS to nie ma sensu wybieranie się na drogę, często
się zdarza ze drogi mają 6 do 10 pasm ,
a skrzyżowanie po 3 -4 poziomy .

Hotele rezerwować należy z dużym wyprzedzeniem , bo cos
co kosztowało 200 zl za dobę może kosztować 1000 albo i więcej.

No to byłoby na tyle .

See ya

A tu parę
fotek z drogi , Cocoa Village i JFK Space Center.

https://zdjecia.podrozemaleiduze.eu/#collection/288967



No

Floryda Posted on sob., 03 grudnia, 2016 15:59

Cóż ja mogę
Wam powiedzieć , zacząłem chyba największą
I może najtrudniejszą podróż w życiu ,
hm , przynajmniej w tym rokusmileysmileysmiley

A wszystko zaczęło
się jak podjąłem decyzję że wezmę udział
w zawodach w Pustkach Cisowskich na początku kwietnia, wtedy już miałem plan co
i kiedy zrobię, nie byłem pewien czy to się uda , bo czas był ograniczony , od
tej decyzji dużo się zmieniło, ale sam cel to znaczy gdzie ? i kiedy ?
nie.

Lot nad Atlantykiem
minął bez problemów, szczególnie ze kolega pożyczył mi książkę ‘’Biała Gorączka’’ Hugo Badera ( ale o niej
innym razem).

Pierwszy
szok, to lotnisko JFK w NY, ogólny chaos
, kontrola – szczególnie z myślą o wszystkich zdarzeniach terrorystycznych, to jakaś
kpina , cala obsługa to dzieciaki po liceum albo zawodówkach do tego chyba po
paru skrętach .

To nasze
lotniska są o sto razy lepsze , czystsze i nowocześniejsze , do tego kontrola i
obsługa u nas wydaje się profesjonalna w porównaniu z tym co tu serwują , co
bardzo dziwne, w barach czy
restauracjach nie sprzedają kawy ???

Największym przeżyciem
był lot do Orlando , no totalna porażka , trochę w życiu latałem ale lot z
American Airlines zapamiętam na długo. Samolot chyba nie był sprzątany od dawna
, wszystko się lepiło, siedzenia poplamione , do tego ten smród starych skarpet , no i oczywiście jak zwykle z
moim szczęściem do milusińskich , jakiś hiszpańskojęzyczny bachorek-stuporek
kopał w tył mojego siedzenia przez trzy godziny lotu.

Tak wyglądałem
po wyjściu z samolotu.

No ale jakoś
doszedłem do siebiesmiley

A dalszy ciąg
w następnych odcinkach

See ya !



Jezusek

takie tam Posted on śr., 23 listopada, 2016 20:31

komercyjny już
się narodził smiley

i cieszą się
handlowcy i cieszą się dzieci , adwent jeszcze się nie zaczął ale już jest ruch
w interesie na całego i może dobrze ze te Święta się nazywają jak się nazywają bo
wielu by nie wiedziało o co w tym wszystkim tak naprawdę chodzi.

Święta Bożego Narodzenia są na stałe zakorzenione w
naszej kulturze i w naszych obyczajach. Wszyscy pamiętamy o dwunastu potrawach,
pasterce, kolędach, opłatku, życzeniach, choince oraz o prezentach pod nią. Nie
każdy jednak wie, skąd wziął się ostatni z wymienionych obyczajów.

Tradycja obdarowywania się
prezentami jest najmłodszym ze świątecznych zwyczajów. W zależności od źródeł,
początek tradycji datowany jest na koniec XVIII wieku lub początek XIX. Zwyczaj
powstał wśród bogatej arystokracji, którą było stać na tego typu rozrzutność w
trakcie zaborów. Z czasem bogate mieszczaństwo również mogło pozwolić sobie na
coroczne prezenty. Zwyczaj dawania prezentów na wsiach został wprowadzony dużo
później.

Wracając do radości związanej
ze Świętami Bożego Narodzenia .

Cieszą się tez
purpuraci , bo dom Boży znów się wypełni i to nie tylko wierzącymi, ale tez wierzącymi – niepraktykującymi
jak i niewierzącymi.

Zastanawiałem
się często co to właściwie znaczy wierzący, ale niepraktykujący ??? ,

Bo czy można
być np. kochającym, ale niepraktykującym?

Weźmy
takiego kochającego męża (żonę) lub partnera (partnerkę ) który kocha drugą połowę
ale nie praktykuje, nie wierzę że nie praktykuje,
na pewno praktykuje tylko z kochanką , nałożnicą
lub inną metresą , a praktyka z kimś do kogo się nic nie czuje
to przecież nic złego, i taki kochający ale
‘’ niepraktykujący’’ w Wigilię coś musi załatwić,
odwiedzić schorowaną matkę albo kogoś tam, a potem i tak można się wyspowiadać.

Trudne to i złożone
pytania na które nie ma jednoznacznej odpowiedzi, ale kto mówił ze życie ma być
proste.

W każdym razie
życzę wszystkim , wierzącym , niewierzącym , wierzącym niepraktykującym i niewierzącym
ale praktykującym, bo na to nie jest za wcześnie

Merry
Shoping Christmas smileysmileysmiley



W

takie tam Posted on niedz., 20 listopada, 2016 11:18

czasach ciemności zewnętrznej i wewnętrznej przyszła pora
na książki które może nie spowodują że będzie jaśniej, ale może trochę skrócą nam czas
oczekiwania na jaśniejsze chwile.

Przy wyborze książki kierujemy się rożnymi względami ,
najczęściej to nam ktoś poleci albo recenzja spowoduje że się zainteresujemy jakimś tytułem ( są
oczywiście jeszcze lektury obowiązkowe ), w księgarni przyciągają listy bestselerów ,
czasami może być to okładka która przyciągnie naszą uwagę i tak właśnie wybrałem książkę
‘’Szachista’’ Waldemara Łysiaka ,

moją uwagę
przyciągnęła czwarta strona okładki

Hm, no cóż ja mogę Wam powiedzieć ??? smileysmileysmiley,

jak tylko zobaczyłem
fotkę autora z rodzinką to po prostu musiałem przeczytać ‘’Szachistę’’ no i tu sprawdziło się powiedzenie że nie
powinno oceniać się po wyglądzie.

Jeżeli chodzi o intrygę i temperament akcji to jest to mix ’Dnia Szakala’’ , ‘’ Parszywej dwunastki ‘’ i powieści Aleksandra
Dumasa , a wszystko osadzone w epoce
napoleońskiej.
Fundamentem jest porwanie
Napoleona, a ma się to udać dzięki jego zainteresowaniem grą w szachy. Ogromna wiedza historyczna Łysiaka i jego zdolności narracyjne
pozwalają nam śledzić przygody głównych
bohaterów ( którzy zresztą w większości
są Polakami ), jesteśmy oprowadzani z
taka sama zręcznością po salonach i ciemnych zaułkach Londynu jak i
miasteczkach i wsiach Niemiec i ziem polskich.

‘’Szachista’’ to taka opowieść-zagadka , gdzie prawda
splata się co krok z fikcją , a fakty z pełną fantazji wyobraźnią pisarza.
Ta książka
ma wszystko co dobra książka akcji powinna mieć i dodatkowo wątek który jest po
mistrzowsku spleciony z zagmatwaną historią
Polski.

A dla tych którzy
wolą słuchać niż czytać ,

Zagadka – Jak ma na imię
‘’dziwka’’ o której śpiewa Karel Zich ?

https://www.youtube.com/watch?v=6t7EPbnZUz8

A tu jeszcze
parę fajnych wersji znanych utworów w
wykonaniu naszych sąsiadów

http://novinka.pl/who-the-f-is-alenka-czyli-czeskie-wersje-znanych-hitow/

smiley Have a nice life smiley



Dzisiaj

takie tam Posted on niedz., 13 listopada, 2016 20:42

był taki jesienny dzień , którym można było się delektować i
taka mała podróż do Ustki była jak
najbardziej wskazana.

Byli nawet tacy którzy korzystali z kąpieli , na sam widok można
dostać gęsiej skórki, brrr.

A dla tych którzy są wrażliwi , szykuje się niespokojna noc

A tu taka mieszanka
jesienno-pomorska smiley

https://zdjecia.podrozemaleiduze.eu/#collection/288970



11 listopada

takie tam Posted on czw., 10 listopada, 2016 18:12

święto państwowe w Polsce obchodzone corocznie dla upamiętnienia odzyskania
przez Polskę niepodległości w 1918, po 123 latach zborów.

To ważna data w historii Polski , ciekawe ilu ludzi tak naprawdę
wie dlaczego akurat data 11-go listopada,
na pewno niewielu kojarzy ze jeszcze niedawno był to 22-i lipca, KRN po wojnie zniosło
11-go listopada a po transformacji je przywrócono , raz pomnożyli przez 2 a później
podzielili.

Takie święto kojarzy się z defiladami , uroczystościami, przemówieniami
, flagami , hymnem etc. Jest to chyba bardzo dobry moment do wyrażania swojego patriotyzmu
i szacunku do ojczyzny.

Deklarowanie patriotyzmu może przyjąć różne formy – malujemy np. twarze w narodowe kolory , nosimy
śmieszne czapy,

czy śpiewamy naszą piosenkę : Polska ! biało-czerwoni , podczas
gdy Polska reprezentacja zmaga się z przeciwnikami w imprezach międzynarodowych.

Tych najróżniejszych form umiłowania ojczyzny jest cale
multum i uważam ze wszystkie są chwalebne, oczywiście jeżeli nie krzywdzą innych.

Wg mojego subiektywnego zdania patriotyzm można jeszcze okazywać
na co dzień, nosząc go w sercu oczywiście, ale też wyrażać go prostymi gestami,
to trochę jak z miłością – słowo kocham Cię powtarzane w kółko, zatraca swoje
znaczenie, powszednieje, a prawdziwą miłość się czuje i nie wymaga ona słów.

Przypomina się takie zdarzenie: paniusia podjeżdża
wypasionym suwem pod bankomat, autko przyozdobione flagami bo będzie mecz, w
autku leżą te fajowe czapy i mnóstwo innych super gadżetów w barwach narodowych
które kupiła dla całej rodzinki , wyskakuje z autka i ustawia się w kolejce ,
silniczek sobie chodzi no bo po co go wyłączać ,

benzynki mam dużo a do tego zaoszczędzę
sekundę bo wskoczę do autka i odjadę, i szybciej się spotkam z koleżankami na
pazurkach , zakupach w galerii czy jakimś innym ciężkim zajęciu, jak odebranie milusińskich
ze szkoły czy coś w tym rodzaju.

W końcu wyciąga gotóweczkę, ooo a cóż to za spotkanie ??? koleżanka ze swoim ”stuporkiem” ,któremu ścieka ślinka
po bródce w wózeczku ( a silniczek w
autku milutko sobie mruczy i czeka na swoja panią ) ,

po opowiedzeniu ( po
raz tysięczny) i porównaniu porodów ze szczegółami
( szczegółów nie będę przytaczał ), jakieś 20 -30 min od przyjazdu wskakuje do
autka i zawadiacko odjeżdża.

Na pewno , jadąc z milusińskim do domu słucha i jest dumna
jak dzieci opowiadają jej o sortowaniu śmieci, ochronie środowiska i jakie to
jest ważne, do wieczora już wszystkie psiapsiółki, sąsiedzi i cala reszta będą wiedzieli, jakie to ma cudowne bachorki i
jakie mądre, bo będą sortować buteleczki i papier, a ona ma teraz super ważne zadanie
bo musi kupić kubełki i w ogóle nie wie jak to opanować.

Inne ciekawe zdarzenie oglądałem w TV : … dzięki ukrytej kamerze
zainstalowanej przez straż leśną, po nr
rej samochodu udało się dotrzeć do
facecika który urządził sobie w lasku wysypisko
śmieci,

reporter miejscowej
telewizji pojechał go odwiedzić . Dom – pałac !!!, trawniczek to taki ze
niejedno pole golfowe mogłoby pozazdrościć,
oczywiście basen i para wypasionych fur , piszczałki wesoło biegające po ogródku
, a do tego olbrzymi maszt i łopocząca flaga.

TU JEST POLSKA !!! a nie tam gdzie inni chodzą na spacery z
dziećmi.

Dla mnie nawet taka prosta czynność jak zgniecenie
opakowania przed wyrzuceniem jest w pewnym sensie czynem patriotycznym,

na pewno wiele osób się ze mną nie zgodzi, ale
trudno , nie po to o tym piszę, żeby ktoś się ze mną zgadzał.

Wiele razy zdarzyło mi się wyrzucić opakowanie czy puszkę na
trawnik i nawet nie starałem się poszukać
śmietnika, czy zostawiłem samochód z włączonym silnikiem na dłuższy czas.

Człowiek może się zmienić tak samo jak jego poglądy , zainteresowania czy
uczucia, i takie bezsensowne śmiecenie
czy inne zachowania które można zmienić a zmiany nic nas nie kosztują to brak szacunku dla własnego
domu , czy kraju jak kto woli.

To proste pomalować twarz i wymachiwać flagą w tłumie
, czy wygrywać przy pełnych trybunach, to są te proste codzienne rzeczy , czynności
czy gesty które robimy bo tak czujemy, a nie

bo jest święto czy rocznica , to tez może być ( a według mnie jest ) patriotyzm.

Miłego i słonecznego Święta Niepodległości.



No

takie tam Posted on sob., 05 listopada, 2016 19:08

i stałem się
przemytnikiem , I Półmaraton Przemytnika w Aleksdandrowie ukończony

a i czas poprawiony
, 2 godziny 6 minut i 45 ale to
chyba dlatego ze sam Ojciec Dyrektor brał udział ( nie ten , ale wszyscy go tak
tytułowali )

oooo, tu
przemytnik przed biegiem ,

a tu pies
przemytnika,


tu przemytnik po biegu,


no i taki gwóźdź dostałem, chyba do własnej trumny smiley

I pamiętajcie

Wierze w Was
, dacie rade i trzymam kciuki , Hej !!!!smileysmileysmiley

A tu krótką
relacja z biegu , wywiady z uczestnikami i przedstawicielami lokalnej społeczności.



Słyszy

takie tam Posted on śr., 02 listopada, 2016 20:12

się różne
określenia , święto zmarłych, wszystkich świętych, czy Zaduszki i nawet jeżeli definicje się różnią
to wszystkim się one kojarzą z odwiedzinami grobów , cmentarzy

i wspominaniem
bliskich. W Polsce jest to szczególny dzień, tabuny ludzi odbywają wędrówki i
pielgrzymki żeby w tym samy czasie pójść na cmentarz, trochę mnie to dziwi , ja
rozumiem ze działa psychologia tłumu i wszystko bardziej przezywamy jak to
robimy w grupie, ale chyba ważne jest żeby wspominać kogoś częściej niż raz w
roku , jeżeli oczywiście jest co wspominać.

Pamiętam jak
dawno temu pokazywałem koledze z Iranu ,’’ Człowieka z żelaza ‘’ Wajdy ,

Była tam
taka scena na cmentarzu , a on skomentował :’’… życie to macie ciężkie , ale za to jakie
groby !’’

A w TV :
trwa akcja ‘’znicz’’ i ‘’ hiena’’ , już zginęło kilkadziesiąt osób , a policja złapała
wielu szabrowników grobów.

Ludzie jadą kilkaset km na grób kogoś bliskiego po
to żeby zginąć – czy to nie dziwne ??? ,
czy tak szybko chcą się połączyć ? przecież
Ci ludzie nigdzie nie pójdą, nie przeprowadza się , jeden dzień wcześniej czy później
, co za różnica, chociaż są wyjątki , bo może nagle trzeba kogoś ekshumować bez
zgody rodziny , to rozumiem – trzeba się spieszyć , a nóż włożą kogoś innego.

Często słyszymy
– o zmarłych się źle nie mówi ??? hm, to co ? o Hitlerze czy jemu podobnym nie
powinno się mówić źle ?? nie, no Hitler nie był taki zły , a ze przyczynił się do
śmierci kilkudziesięciu milionów ludzi , trudno , nikt nie jest doskonały.

Wydaje mi się
to trochę dziwne jak ludzie opowiadają ze byli na czyimś pogrzebie i ksiądz kogoś
wspominał , a tam ani słowa o tym ze , dręczył rodzinę, chlał, kradł , zdradzał żonę i był ogólnie
podłym i złym człowiekiem i nie można nic dobrego o nim powiedzieć.

Takie mowy mówiące
prawdę to ja rozumiem : np. to był straszny człowiek , który w życiu nic
dobrego nie zrobił tylko potrafił krzywdzić wszystkich dookoła, a płakać po nim
to będą pracownice wszystkich agentur w okolicy, albo : była jak kościół ,
otwarta dla wszystkich o każdej porze dnia i nocy, maż tyrał, dzieci się chowały
na podwórku a ona spowiadała wszystkich jak leci i mężczyzn i kobiety.

Często myślę
o różnych osobach które odeszły , ale jest ktoś kogo grób staram się odwiedzić jak
jestem w Warszawie , a szczególnie w tym dniu.

to grób Tadeusza
Ślusarskiego,

który zdobył zloty medal w skoku o tyczce podczas igrzysk olimpijskich w
Montrealu. Zginął tragicznie razem ze swoim przyjacielem Władysławem Komarem.

Poznałem go
w Szwecji , mieszkał tam i trenował młodych Szwedów, nie mogę powiedzieć ze to mój
przyjaciel czy nawet kolega , spotkałem go raptem parę razy , ale zrobił na
mnie ogromne wrażenie ,

Przede
wszystkim swoja bezpośredniością, prostolinijnością i prawością, z jednej strony sportowiec z najwyższej polki
a z drugiej normalny niepozorny facet , nigdy się nie chwalił nie wywyższał, był
taki że jak coś powiedział albo obiecał
to można było polegać na nim na 110%. Miał tez niesamowita zdolność oceny ludzi
i nigdy się nie mylił.

Taki facet z
krwi i kości a przede wszystkim z ‘’kręgosłupem’’ a to w dzisiejszych czasach rzadkość.

I jemu zapaliłem
znicz.



Hm, no cóż ja

takie tam Posted on niedz., 30 października, 2016 16:33

mam Wam mogę
napisać ?smiley , do trzech razy sztuka ,

trzeci półmaratonik
zaliczony , czas poprawiony , ale był to najgorszy bieg pod względem pogody, padało
praktycznie cały czas , zimno i wiatr.

A to
rozgrzewka

Wszyscy na
start

A mnie nie
chcieli , powiedzieli to KONIEC !!! już ciebie nie chcemy to sobie sam biegnęsmiley

no i co ? moszna ? moszna !!!

Ale chyba
docenili mój udział , bo dostałem taka blachę

No i cóż ja mogę wam powiedzieć , jest takie porzekadło – piwko z rana jak śmietana ,

A ja mam
nowe – półmaraton z rana jak śmietana – smiley

Have a nice
life

a tu krotka relacja z biegu smiley

https://youtu.be/ZGMTarizKSk



Wracając

takie tam Posted on sob., 29 października, 2016 16:12

Do mojego
wczorajszego wywodu na temat bólu i z czym mi się kojarzy ,

Ale od
początku z kolegą postanowiliśmy polecieć na Kubę i wylądowaliśmy na Krecie ( tez na K ) ,

był
to taki spontan i właściwe w ostatnim momencie dowiedzieliśmy się dokąd lecimy,
ja w ogóle nic nie wiedziałem ale to jak zwykle , a kolega trochę zdążył poczytać,
nie chciało nam się uczestniczyć w ‘’ kretyńskich wieczorach’’ to sobie wypożyczyliśmy
motorek

i zwiedzaliśmy , kolega miał prawko a ja robiłem za hamulcowego , bo
pagórki tam są niezłe ponad 2000m , tak
ze hamulce nie łapały jak zjeżdżaliśmy, miałem butelkę z wodą , a ona krzyczał ze hamulce nie łapią to ja z
tej buteleczki polewałem tarcze i od razu zaczynały łapać.

Raz zaproponował
żebyśmy się przeszli wąwozem ‘’Samaria’’
, a ja ochoczo przystałem bo nie wiedziałem o co chodzi , ale za to była
okazja uczcić podjętą decyzję i tak tez zrobiliśmy , prosto z baru poszliśmy na
autobus , wyjazd był o piątej a po dwóch godzinach dojechaliśmy na miejsce.

Jak na początku
uważałem ze to bardzo fajny pomysł, ale jak dojechaliśmy a słoneczko zaczęło grzać
i kropelki kacowego potu powoli łączyły się w strumyczki, to już ten pomysł z wędrówka
nie wydawał mi się taki zabawny.

No i zaczęły
się schody ,

łupało w skroniach alkohol parował , a my szliśmy i szliśmy , po
godzinie miałem dosyć, niewyspanie , fajki i C2H5OH dawały o sobie znać w każdej milisekundzie.

Idąc w
takich bucikach na obcasikach ( zwróćcie uwagę na skarpetki)

, każde stąpniecie
na kamyku mogło skończyć się skręceniem kostki, ja zacząłem zachowywać się jak jakiś
debilny bachor, który cały czas pyta: a kiedy będziemy ?, kiedy dojedziemy ? ,
czy to już ? itd.

I tak szliśmy

i szliśmy ,
i szliśmy,

i szliśmy,

a z nami setki innych owieczek i kózek,

widoki były przepiękne , tylko tam nie było wiatru,
upal i gorąc doskwierały katastroficznie , taką rozrywką podczas marszu byli faceci którzy biegli
krzycząc ‘’ may day, may day’’ a za nimi osiołki na których siedziały
półomdlałe , ‘’Jaby’’ albo inne ‘’ Barbapapy ‘’

rozlewając się na grzbietach
biednych zwierzaków, takie miejscowe ambulanse.

I tak sobie spacerowaliśmy
– przez siedem godzin – k… m…. !!! hahaha

Ale doszliśmy
, bo tam trzeba dojść do końca, praktycznie nie ma możliwości wydostania się w
inny sposób, tyle szczęści nie miała dwójka rodzeństwa z Polski która parę lat
temu zgubiła się w wąwozie i zmarła z wycieńczenia.

Tak ze jak myślę
o bólu , to zawsze przypominam sobie Samarię , i jak byście się kiedyś zdecydowali
na taka wyprawę – to miejcie odpowiednie obuwie smileysmileysmiley



Zęby

takie tam Posted on pt., 28 października, 2016 20:54

większość
leczy i myje mniej lub bardziej częściej , nie znam nikogo kto chodziłby do
dentysty i czerpał z tego przyjemność czy traktował to jak chwilę relaksu, raczej są to spotkania których nie
oczekujemy z utęsknieniem.

Dzisiaj
wizyta u dentysty i tak jest o wiele bardziej komfortowa niż jeszcze parę lat
temu, do tego można zafundować sobie znieczulenie, chociaż osobiście tego
unikam , to takie dziwne, nie mieć kontroli nad tym jak ślina wycieka nam z ust a
my nawet tego nie jesteśmy świadomi, do tego napotkane osoby mogą pomyśleć ze się
ślinimy na ich widok.

Byłem ostatnio
u dentysty i przeżyłem prawdziwy szok , bo jedna rzecz która zawsze mnie denerwowała
i dziwiła podczas takich wizyt, to że dentyści starają się prowadzić dialog z pacjentem który ma wypchaną buzię, tamponami, ssawkami , wiertłami i jeszcze
próbuje przełknąć ślinę która zebrała mu się w gardle :

– to co ? zabieramy
się za górną prawą trojkę , czy najpierw
dolna czwóreczka po lewej ?


aaaueeeaooobłeooouuuuaaaaa !

– aha ,
dobra czyli dwójeczka

No i tak to
mniej więcej wygląda. A tu po raz
pierwszy żadnych rozmów , a raczej monologów i retorycznych pytań w trakcie zabiegu,
chyba sam wcześniej był gościem fotela
dentystycznego smiley

Wizyta u
dentysty kojarzy się wszystkim z bólem,

a mi ból kojarzy się z wędrówką wąwozem
Samaria na Krecie, którą zaliczyłem z kolegą kilkanaście lat temu, to jakieś 18
km w upale , ale niestety nie dokończę opowieści bo obowiązki wzywają.

A tu coś dla
tych którzy chcą się przejechać tunelem pod Martwa Wisłą smiley
https://www.youtube.com/watch?v=KRUxJzhL7wo



Ptaszki

takie tam Posted on czw., 20 października, 2016 18:19

Lecę sobie
ostatnio samolotem , i jak to przeważnie
bywa podczas lotu, w pewnym momencie z głośników można było usłyszeć : Dzień
dobry , kap. Urszula Sowa wita państwa na pokładzie samolotu… przepraszamy za opóźnienie
… lądujemy za …., pogoda na lotnisku jest.. itd. , kap. który lądował na Okęciu
bez podwozia, nazywa się Tadeusz Wrona

, dużo tych ptaszków wśród pilotów ,
ciekawe czy jest jakiś wróbel albo inny skrzydlaty.

Tak sobie rozmyślałem
w trakcie lotu i po tym jak pani Kapitan bezpiecznie wylądowała a nikomu nie spadł
włos z głowy ,

są państwa na świecie, np. jak Salwador, Nikaragua czy
Watykan, w których kobieta która zostanie zgwałcona nie ma prawa do aborcji,

tu kobiecie
pozwala się decydować o życiu 200 istnień
, pilotując konserwę wypchaną ludzkim mięsem,

a w przypadku gdyby została zgwałcona albo płód
byłby nieuleczalnie chory to już nie ma prawa do żadnej decyzji jest na to za głupia
?!!

nie !!!dupa !!!my
wiemy lepiej jaką decyzje powinnaś podjąć , będziesz miała pamiątkę , albo
przynajmniej przez dziewięć miesięcy nosiła taki prezencik , ciekawe że duża część
decydujących o tym czy kobieta ma prawo do usunięcia ciąży która jest wynikiem gwałtu
lub w przypadku jak to co się urodzi będzie nieuleczalnie chore – to faceci !???( potencjalni
sprawcy takiej niespodzianki)

dziwią dwa
fakty :

-po pierwsze
nie są w stanie sobie wyobrazić sobie co to jest ciąża i poród a szczególnie w
takich wypadkach

-po drugie
dziwi mnie to że będąc czyimiś dziećmi , mają przynajmniej matki w swoim otoczeniu,
większość też siostry, żony i córki i logicznie rozumując to powinni raczej stać
po stronie zgwałconych kobiet, no ale może się mylę ??? ( a może to solidarność plemników ??? )))

tatuś mówi
do córeczki : kochanie, no dlaczego nie chcesz urodzić ??? , a ty myślisz ze
jak ja mamę poznałem ?

Dziwi mnie
też postawa samych kobiet które wspierają takie praktyki i ustawodawstwo, czy
one rzeczywiście chcą żeby ich córki albo wnuczki urodziły w takich przypadkach
???,

Mówią :
kochanie, spójrz ! Ten gwałciciel nie jest taki brzydki , nawet jak mu się przyjrzeć
to taki męski a jak wyjdzie z więzienia to na pewno ci pomoże w wychowywaniu,
oj tam, oj tam , no i co ? że dziecko niewidome z uszkodzonym mózgiem i nie ma nóżek,
myśl pozytywnie – nie będzie biegało !!! nie ucieknie nigdzie i nie wpadnie pod
samochód.

No gdzie ta słynna
solidarność jajników???!!! Ja się pytam !!! wystarczy że kobitka powie psiapsiółce:
weź go rzuć ! bo to pijak i złodziej , bo każdy pijak to złodziej, to facet ląduje
na śmietniku smiley,haha, a tu ???

I takie to myśli
przychodzą człowiekowi do głowy jak sobie lata , a czasami trzeba sobie polataćsmileysmileysmiley

I może nie
jest to najlepszy wybór piosenki , i nie wiem czy się mogę zgodzić z autorem
tekstu ( ale mam nadzieje ze chociaż tu się mylę , bo nigdy się nie mylę i
zawsze mam rację ) —- że ludzi dobrej
woli jest więcej , w każdym razie uważam ze jest fajowa.

https://www.youtube.com/watch?v=wTjLZwpmufw


Hasta pronto.



No

takie tam Posted on niedz., 16 października, 2016 17:35

I udało się, śmignąłem
drugi półmaraton, myślałem ze w tym roku pobiegnę cały , no ale właściwie po
co ?, dwa razy pól , to tak jak jeden cały .

Pogoda była
super , chociaż na początku myślałem ze zmarznę bo 3+ to trochę chłodno, ale
zaryzykowałem i nie przesadziłem z ubrankiem , chociaż jeden cwany gapa jak
biegł koło mnie w pełnym umundurowaniu i w czapce , to puścił tekściora czy
mi ?( albo mnie )nie za gorąco , a ja go
kulturalnie spytałem czy go czapeczka nie ściska ? i rozstaliśmy się w pokoju.

Jeżeli
chodzi o rozgrzewkę to każdy ma swój sposób , to np. mój

albo tak

No bo chyba
sam bieg jest rozgrzewką ?! szczególnie jak się biegnie w takim zabójczym
tempie ponad dwóch godzin ( najszybsi uwijają się w ponad godzinę , prawdziwe gazele ), a to dwóch moich ulubieńców:

Ten z tego
teamu tez się rozgrzewał jak ja ,

A ten pan , biegł
na bosaka,

A reszta walczyła
z rozgrzewką już godzinę przed startem.

Organizacja
super i wszystko super , tylko dwie rzeczy trochę denerwowały :

– po pierwszy
to strasznie dużo było biegaczy z Wąchocka, ich wspólną cecha jest to ze biegną
ciasno koło siebie i nie ma możliwości wyprzedzenia , to dlatego autobusy w Wąchocku
są najszersze , bo wszyscy chcą siedzieć koło kierowcy

– inna irytująca
sprawa , to gadacze , po prostu cały czas gadają , biegną w parze , jeden
gadacz gada , a słuchacz słucha i widać jak go ten ciężar gadania przyciska i jaki jest
smutny, bo gadacz z niego cala energie wysysa
No ale nie był bym sobą jak bym nie postękał smiley

Cos co im się
bardzo udało, to medale, po prostu na medal , no na prawdę się przyłożyli, w porównaniu z tymi które dostałem na innych imprezach to górna polka.

Nikt we mnie
niczym nie rzucił ani nie zbluzgał, co tez było przyjemne, chociaż pod sam
koniec spotkała mnie dziwna historia , jakaś kobieta krzyczała : dajesz !!
wierze w ciebie, dasz rade ! trzymam kciuki !, po czym nagle – TO KONIEC!!! Hm , no wiem przecież , dobiegam do mety, dalej nie będę
biegł ??

No nie
dogadasz się z kobitami, haha.

No i
specjalne podziękowania dla A i P , którzy przywitali mnie na mecie i jeszcze
zaprosili na kawę i koktajl witaminowy , co było bardzo mile.

A tu relacja
i tak jak pisałem wcześniej ,starałem się wyjść naprzeciw prośbom czytelników i biegłem
tyłem, i mówiłem wolno i wyraźnie ale to sami możecie zobaczyć.

https://youtu.be/Tgagw8Urj1c

Najważniejsze
ze dobiegłem ,

a poprzedni wynik poprawiony o cztery minuty .

Hej !

a tu z łapką

czyli djadja pazdrawljajet smiley



Hm

takie tam Posted on pt., 14 października, 2016 17:27

ten post to bardziej ogłoszenie , hehe,
chętni mogą jeszcze się zapisać do udziału w półmaratonie albo pobiec sobie na 5 km w niedzielę ( 16-go) w Gdańsku , start i meta na ul . Żaglowej 11 spod siedziby AmberExpo,

więcej info znajdziecie klikając na linka

http://polmaratongdansk.pl/program-imprezy/

właściwie to nie jest w moim zwyczaju informować o czymś co dopiero będzie miało miejsce, szczególnie jak mnie to dotyczy bo jak pisałem w życiu są tylko dwie rzeczy pewne,

ale w każdym razie się zgłosiłem chociaż do końca nie bylem pewien bo jestem przeziębiony, w każdym razie jak ktoś chciałby sobie ulżyć i na przykład przybić rzymską piątkę , rzucić sobie czymś, albo coś wykrzyczeć to zapraszam , myślę ze będę kończyłsmiley kolo jedenastej , bo nie zaczyna się czegoś czego nie można skończyć , Hej !!! smiley



Wracając

Gwadelupa Posted on śr., 12 października, 2016 20:24

jeszcze do melancholii
,
takim jednych ze sposób na zabarwienie szarości , są wspomnienia tych
bardziej kolorowych chwil które nam się przytrafiły.

Mi się przypomina jedna przygoda która właściwie mogła się rożnie skończyć,
no ale skończyło się jak się skończyło i dlatego mogę dalej was nękać swoimi
postami.smileysmileysmiley

Jak byłem na
Gwadelupie to postanowiłem popływać na desce, pogoda super, wiatr nie za mocny
, ale gościu który zarządzał sprzętem odradzał mi , mówi : słuchaj, jak wypłyniesz
z zatoki to są bardzo nieprzewidywalne wiatry , które cały czas się zmieniają i
nawet jeżeli dobrze pływasz to możesz mieć problemy.

No niestety
jak człowiek uparty i nie słucha mądrzejszych to później ma za swoje , to tak
jak kiedyś ktoś mi powiedział: ja nie walczę z Tobą , tylko jestem po Twojej
stronie, no ale ja musiałem zrobić po swojemu. haha

I oczywiście
jak tylko wypłynąłem z zatoki to zaczęła się jazda, co wszedłem na deskę i wyciągnąłem
żagiel z wody to z niej spadałem, wiatr wiał co chwila z innej strony,

co gorsza zaczęło
mnie wywiewać w kierunku Jamajki , o powrocie nie było mowy,

tak szybko straciłem
siły, ze jedyne wyjście jakie wtedy wykombinowałem to płynąć ciągnąc za sobą deskę
, pomyślałem ze jak dociągnę ją do zatoki to później spokojnie dopłynę do
brzegu zachowując twarz, haha. , zamiast wezwać pomoc bo nie chciałem facetowi przyznać
racji, zacząłem płynąć.

Mówię wam , co ja się namordowałem i opiłem
wody, co ciekawe człowiek w takim amoku podejmuje głupie decyzje, czułem jak słabnę i nie byłem pewien czy dam radę dopłynąć , to zamiast pomachać bo to nie było aż tak daleko od
brzegu, to nie , męczyłem się dalej , jakoś mi się udało a w końcowej fazie poratował
mnie Hindus.

No i jaki
jest morał tej opowiastki – żaden ,

Wnioski tez żadne
, no chyba tylko takie ze są uparte jednostki które płyną pod prąd
nie zważając na konsekwencji , nawet jak mądrzy ludzie im dobrze radzą haha.

a tu relacja
z tego zdarzenia , ponad godzinna eskapadę
udało mi się skrócić do paru minut

https://youtu.be/uz2yAJEJ7I4

i parę fotek
z wycieczki w góry tak na ocieplenie ,
haha

https://zdjecia.podrozemaleiduze.eu/#collection/37



Melancholia

takie tam Posted on niedz., 09 października, 2016 19:23

To taki stan
nijakości , niby nie depresja , ale coś jest na rzeczy, niby wszystko ok a
jednak nie , najgorsze jest to ze właściwie nie ma powodów które ją przywiozły,
trochę ciężej się oddycha , nic nie cieszy , ściska w żołądku, normalnie to
przechodzi po jakimś czasie, ale okropne jest jak ludzie ciągle z takim
uczuciem żyją a pomagają im tylko prochy.

Dzisiaj taki
melancholijny dzień , szarówka , a przy mojej kurzej ślepocie to podwójnie denerwujące,
jeszcze niedawno pisałem jak to ludzie się rozdziewają bo się robi ciepło a
teraz na odwrót, ciekawe jak pogoda może pogłębić nastroje negatywne czy
pozytywne.

Słuchałem
Sixto Rodrigueza ,,I Wonder’’

https://www.youtube.com/watch?v=t6bjqdll7DI

i pomyślałem od razu o Maliku Benjelloul

który
nakręcił dokument o Rodriguezie – ,, Searching for Sugar Man’’ ( który zresztą wszystkim polecam ) za który dostał Oscara , jak z automatu wyskoczył reżyser
,, Chrztu i demona’’

Marcin Wrona,
zdolni młodzi ludzie którzy targnęli się na swoje życie, ale chyba nie z powodu
pogody.

Jaki ten umysł
ludzki jest zarówno piękny jak i mroczny , dziwny i nieprzewidywalny. W świecie
zwierząt raczej nie ma takich przypadków , no poza koniem sołtysa z Wąchocka, który
się powiesił jak sołtys dokupił ziemi.

Ludzie balansują
ciągle na granicy, wydawałoby się ze wszystko mają , kariery przyjaciół a tu
nagle zwrot o 180 stopni , hmm, szkoda , to takie podejmowanie decyzji pod wpływem
impulsu które później dotyka wszystkich którzy zostają , chociaż niektórzy to noszą
w sobie , tylko się dobrze maskują.

Każdy miewa
lepsze lub gorsze dni, coś co nam się wydaje dzisiaj tragedią jutro już może być bez znaczenia , często w takich sytuacjach myślę
sobie o pracy którą miałem wiele lat temu, opiekowałem się miedzy innymi kobietą
która miała wrodzoną łamliwość kości, nawet taka banalna czynność jak
ubieranie groziło wieloma frakturami, nie zapomnę jak poszedłem do niej
pierwszy raz żeby jej podsunąć kaczkę pod tyłek , sytuacja była bardzo krepująca
, ale okazało się ze bardziej dla mnie, haha.

Byłem sam i
pierwszy raz u niej , w tej całej swojej sytuacji i chorobie zadziwiła mnie swoim
pozytywnym nastawieniem, chęcią życia i aktywnością, kobitka miała nie więcej niż
1 m wysokości i poruszała się na wózku kierując nim joystickiem, za to energii miała
za trzech zdrowych, studiowała , uczęszczała na jakieś kursy, cały czas aktywna , i doszedłem do
wniosku ze ja ze swoimi wyimaginowanymi problemami jestem bardziej upośledzony,
ona była zawsze uśmiechnięta i wesoła, chociaż cierpiała bo ciągle jej się coś łamało.

Czasami
sobie myślę ze musimy mieć trochę gorsze dni żeby docenić te lepsze, ze musi popadać
deszcz żeby docenić słońce i na odwrót, niektórzy mówią : … ooo chciałbym żeby już była wiosna , a ja uważam
ze nie należy poganiać czasu, do tego jak przeżyjemy te gorsze okresy to będziemy się bardziej cieszyć i doceniać te
lepsze.

I takie to przemyślenia
w ten melancholijny dzień , ja to sobie
puszczam „Everybody’s
Talkin
’’ z Nocnego kowboja

https://www.youtube.com/watch?v=2AzEY6ZqkuE

i pozamiatane smileysmileysmiley

No i nie dajce się za bardzo
melancholii ,

I jak zwykle

Wierzę w Was, trzymam kciuki,
dacie radę smiley



Kącik

takie tam Posted on pon., 03 października, 2016 10:42

książkowy
cieszy się dużą popularnością, wiele osób się skusiło i zajrzało do moich
propozycji , co osobiście bardzo mnie cieszy, ja tez z kolei dostałem podpowiedzi
o paru tytułach które warto przeczytać, a nawet dostałem książkę ( pożyczono mi)

Tym razem chciałbym
polecić dwie bardzo różne książki.

Pierwsza to „Bóg Rekin – Wyprawa do źródeł
Magii`
` Charlesa
Motgomery

autor wyrusz
śladami swojego pradziada, biskupa który w XIX wieku „nawracał „ „dzikich„
na południu Pacyfiku. Montgomery chce sprawdzić w co dziś wierzą rdzenni , to książka
reportaż, to podróż w melanezyjski świat wciąż podzielony miedzy tradycją przodków
a konkurującymi ze sobą stowarzyszeniami misyjnymi, prawdziwy kocioł pogańsko-chrześcijański,
to duchowa mapa Melanezji utkana z mitów, magii i wierzeń która wyłoniła się ze
splecenia wiary chrześcijańskiej z pogańską.

…wrogość tubylców
była w pełni uzasadniona. Drogę na wyspy utorowały misjonarzom istne szumowiny
cywilizacji europejskiej. Najpierw przybyli kupcy drewna sandałowego…. Za to ,
czego nie zdołali ukraść , płacili toporami i muszkietami … na jednym ze statków
zamknięto w ładowni tubylca z Tanny z marynarzami chorymi na odrę , po czym odesłano
z powrotem na wyspę , gdzie ofiara zarazy padły tysiące jego pobratymców.

…obserwowałem
ich, stojąc w cieniu pod Domem Kanibali, gdzie przybysze płacili po 10 dolarów
za możliwość sfotografowania swoich dzieci zanurzonych po pas w olbrzymim kotle
w towarzystwie dzierżących włócznie „wojowników` ` w przepaskach biodrowych.
Wojownicy stroili głupawe miny, poszturchując australijskich klientów i pokrzykując
figlarnie : ,, Mmm, tłuściutkie i pyszne !’’

I chociaż jestem
osoba niewierzącą ( i nie chce tu być kontrowersyjny ) podobnie zresztą jak
autor, to jest to książka godna polecenia wszystkim, wierzącym i nie , i w
pewnym sensie daje do myślenia na tle tego co się dzieje teraz w Polsce, a szczególnie
mam na myśli czarne protesty.

Ta chwila – Guillame
Musso , to niesamowita książka pod wieloma względami, a dla mnie ma ona osobiste znaczenie, bo w pewnym sensie się z nią utożsamiam.

Historia
lekarza który dostaje w spadku od ojczyma ( mamusia miała chwile słabości w
trakcie małżeństwa ) latarnię morską która kryje sekret, bohater łamie
obietnicę i odkrywa sekret, co odmienia całkowicie jego życie, ta książka to podróż w czasie , to fantazja która
nią nie jest, to książka o miłości. To jedna z tych niewielu, gdzie do końca nie
wiemy co jest jawą a co snem ?, a zakończenie jest nieprzewidywalne.

,, Za cala
odpowiedz ojciec wyciągnął z kieszeni koszuli kredę, narysował na ścianie
wielki krzyż i wskazał na niego palcem.


– w tym
miejscu za ścianą z cegieł znajdują się stalowe drzwi.


-Drzwi ?

-To jest przejście,
które zamurowałem ponad trzydzieści lat temu…

Zmarszczyłem
brwi.

-Przejście ?
Dokąd?


Ojciec machnął
ręką i znów dopadł go atak kaszlu.


-To jest właśnie
drugi warunek Arthurze- wysapał, kiedy wreszcie złapał oddech. Nie wolno ci
nigdy otworzyć tych drzwi.’’

,, – nie boj się Arthurze, skacz !
Tata cię złapie
!

Złapiesz
mnie ?
Na pewno ?!


Mam piec
lat. Siedzę na piętrowy łóżku które dziele z bratem…..


-Skacz
synku!


-Boje się !

-Mówiłem Ci
ze cię złapię !
Chyba mi ufasz, synku ?


Jeszcze
przez kilka sekund kręcę niepewnie głową , po czym z szerokim uśmiechem rzucam się
przed siebie, gotów zacisnąć na szyi człowieka, którego kocham.

Jednak w ostatniej
chwili ojciec – Frank Costello – celowo cofa się o krok, a ja rozpłaszczam się na
podłodze. Boleśnie uderzam w parkiet twarzą…..

– W życiu
nie wolno nikomu ufać, słyszysz Arthurze ?!

Patrzę w
niego przerażony.

-Nikomu!

powtarza ojciec z mieszanina smutku i wściekłości skierowanymi do siebie
samego. – Nawet własnemu ojcu ! ’’

Każdy rozdział
zaczyna się , złotą myślą jakiejś znanej osoby albo przysłowiem:

,, Nie zapomnij
ze mamy dwa życia. Drugie zaczyna się , gdy sobie uświadomisz ze żyje się tylko
raz’’

,, Miłość ma
ostre żeby, a jej ukąszenia nie goja się nigdy. ’’- Stephen King

,,Zastanawiam
się, co tez szykuje nam przeszłość …’’- Francoise Sagan

,Miłość to
przygoda bez kompasu i mapy, a zgubić człowieka może tylko ostrożność’’ – Romain
Gary

,,Uwierzę we
wszystko , byle było nie do uwierzenia.’’ – Oscar Wilde

,, … i pomyślałam,
ze to nie mijanie czasu jest rozdzierające, ale raczej fakt, ze zanikają uczucia
i emocje, tak jakby nigdy nie istniały.’’
Laurence Tardieu

To tylko parę
przykładów takich sentencji , resztę musicie przeczytać sami.

A teraz coś
z innej beczki, pisząc tego bloga już parę miesięcy, dostaje wiele rad czy
uwag, i naprawdę je doceniam , bo to znaczy ze nie tylko czytacie o czym piszę
ale tez się angażujecie a to dowód ze moja twórczość , was porusza i wzrusza.

A tu parę przykładów:

– ktoś pisze
ze się pośmiał nawet z tego co wypocę i żebym pisał dalej , ale pozytywne
rzeczy , czyli rozumiem takie do śmiechu ..

– usłyszałem
ze filmiki fajne i owszem, ale ze mowie niewyraźnie, bełkocze i seplenię i ze
powinienem pójść na jakie zajęcia gdzie mógłbym poćwiczyć dykcje
– blog ok,
ale podobno lepiej i młodziej wyglądam w rzeczywistości niż na zdjęciach czy
filmach
– filmy ok ,
ale przydałby się podkład muzyczny i komentarze dodać później

– niektórzy się
strasznie martwią małą ilością
komentarzy i jest im przykro

– biegi ok i
wszystko cacy , ale może mógłbym zacząć biegać do tylu , byłoby ciekawiej

To oczywiście
nie wszystkie rady i komentarze , ale za wszystko jestem bardzo wdzięczny i biorę
sobie do serca.

No cóż ja mogę
wam napisać ???

Macie
wszyscy racje !!!

A ja święty spokój,
haha

To nie
znaczy ze lekceważę tych rad, i obiecuje ze się poprawie,

Np. żeby wszystko
wydawało się pozytywne, to będę wklejał wszędzie uśmiechnięte ryjki, postaram się wyglądać starzej w rzeczywistości. Zapisałem się
tez na kurs dykcji podczas biegania, niestety tylko w języku rumuńskim , ale
zawsze dobry początek. Będę wpisywał komentarze podszywając się pod kogoś
innego, to takie spontaniczne zmiany żeby wyjść naprzeciw waszym radom.smileysmileysmiley

I pamiętajcie
!!!

Wierzę w
Was, dacie rade i trzymam kciuki !!!
smiley

A tu kółko przyjaciół
mojego bloga.



Praca

takie tam Posted on śr., 28 września, 2016 15:08

to jedna z najważniejszych składowych naszego życia,
szczególnie jeżeli weźmiemy pod uwagę ile czasu większość ludzi poświęca na nią
, najpierw latami się uczymy, studiujemy, kończymy kursy, specjalizacje, po to
żeby dostać prace, potem ludziska zasuwają do emerytury , i jeżeli ktoś pracuje
w pełnym wymiarze to praca z dojazdami zajmuje średnio 10- 11 godzin dziennie ,

reszta to spanie, wypróżnianie i codzienne miotanie się z rodzina, znajomymi
itd. , są oczywiście wyjątki kiedy sytuacja pozwala na działalność naukową i studiowanie wolnego czasu, to tacy którzy
nie muszą babrać się w pracy lub tzw. polipy które chętnie gdzieś się przykleją
i chętne wydają pieniądze które ktoś inny zarobił.

Zamieściłem ostatnio ogłoszenie w prasie i Internecie ze
poszukuje pracownika, wymagania niezbyt wysokie, przede wszystkim angielski,
kreatywność itd., możliwość łączenia z inną pracą, zdziwiło mnie ze
tak mało ludzi się zgłosiło, chyba to bezrobocie w Polsce jest zawyżone, albo
to skutek dobrej zmiany.

Na tych parę zgłoszeń które dostałem, polowa praktycznie
bez czytania nadawała się do kosza, bo jeżeli dostaje Cv z adresu gusia69, to
ja nie wiem co autor chciał powiedzieć, żadnego dzień dobry , pocałuj mnie w d…
, czy cos w tym stylu, po prostu, ctrl +c
i ctrl + v i wysłane, widać ze osóbka nawet chyba nie przeczytała
ogłoszenia, nawet nie warto czytać co taka persona w życiu dotychczas
stworzyła.

To tak jak Anglik który przyleciał do Polski w latach
siedemdziesiątych, bo chciał kupować polskie Fiaty produkowane na Żeraniu.

Wystawiono sto autek , wypucowano, a Angol mówi
przełóżcie drzwi z tego do tego , z
tamtego do tego itd. ,mechanicy ochoczo rzucili się to przerzucania drzwiczek,
i co ? i dupa, drzwi nie pasowały, komuchy przerażone wizją straty źródła
wpływu dewiz, zaczęli go namawiać żeby sprawdził inne rzeczy, silnik i tak
dalej, on tylko się uśmiechnął i mówi : Panowie , jeżeli drzwi nie pasują , to
strach pomyśleć co się dzieje w silniku, haha.

Wiele lat temu ze względu na pełnione obowiązki ,
przyjmowałem do pracy wiele osób, przeczytałem kilkaset a może kilka tysięcy CV
i listów motywacyjnych, przepytałem setki osób. Czasami po prostu nie chciało
mi się wierzyć jak zobaczyłem co dostałem czy, co ludzie wygadywali na
przepytaniach. Wtedy jeszcze wiele osób wysyłało dokumenty pocztą , dostałem
np. zdjęcie ze ślubu z odciętym mężulkiem, albo kobitka w bikini ,hm no ja
rozumiem ze gdzieś w tropikach , ale w naszym klimacie ??? nigdzie nie pisałem
ze biuro mieści się w saunie.

Ciekawe sytuacje miałem tez podczas rozmów
kwalifikacyjnych, jako naiwniak, na początku nie myślałem ze ludzie mogą
oszukiwać jeżeli chodzi o znajomość języków obcych, przedstawiali zaświadczenia
o pokończonych kursach, wieloletniej nauce w szkole, no nigdy bym nie
podejrzewał ze ktoś będzie kłamał i nie posiadał podstawowych umiejętności , a
jednak, i później trzeba było wywalać delikwenta.

Jak ludzie myślą, doszło do mnie jak zacząłem sprawdzać
czy znają język, cwaniaczki z zaświadczeniami poproszone żeby opowiedziały coś
o sobie w obcym języku, nagle zaczynały stękać i się jąkać, wydawały
najróżniejszego rodzaju dźwięki, syczały i trzeszczały , czerwieniały , wychodziły im żyłki, a czoło
pokrywało się cieniutką warstwą potu, ale najlepsze przychodziło na koniec,
takie osóbki z rozbrajającą szczerością komunikowały : … no ba ja się nie
przygotowałem .., to co ? miałem wysłać
pytania ?

Czyli jak zadzwoni obcokrajowiec , to usłyszy po polsku
: proszę wysłać pytania , to ja się przygotuje , haha., albo jak urocza
dziewczynka wykrzyczała na koniec ale ja mogę zrobić kawę, no super !, to
gratuluję !!! ale kawę sobie tez potrafię
zrobić, do tego wiem jaka lubię , haha.

Dziwi mnie tez podejście samych kobiet, które na własną prośbę
stawiają się w pozycji podrzędnej ( nie wiem jak to inaczej określić) np. .
znajoma która dowiedziała się ze poszukuję asystentki, zasugerowała ze jej by
taka praca odpowiadała, i ze ona do kawy to jeszcze śmietankę ubije, ale po co
???, przecież można kupić w sklepie ?:))) i to osoba z wyższym wykształceniem , znająca
języki i mająca doświadczenie, no i co ? później to ja będę musiał zatrudnić jej
siostrę , brata i najlepsza koleżankę , haha,

albo zwolnić, tak jak robią Ci którzy z premedytacją decydują się na kawkę z dodatkami.

To tak jak znajoma która
mi opowiadała jak przyjaciółka zbliżyła się z szefem z centrali, który akurat odwiedzał
region, cala w skowronkach opowiada jak było cudownie ( chociaż dopiero co go poznała
i jaki Big Love, mimo ze wiedziała ze facet jest dzieciaty i żonaty, no tak na
pewno zostawi wszystko dla niej ) no i co ? , no po miesiącu wyleciała na zbita
d…, trochę szacunku dla siebie samego, i
fantazji, bo jak nawet taki facet opowiada jak to on z żoną to już nic itd. to często taka żona w cudowny sposób
( a znane są takie przypadki , jak poczęcie niepokalane ) zachodzi w ciążę ,
hahaha

I tak kończąc ten wolny wywód na temat pracy, przypomina
mi się historia , jak przyjechałem do Petersburga tuż po upadku Związku
R., biegałem po Newskim Prospekcie (który
ma kilka km długości i jest centralną ulicą w kilkumilionowym mieście) w
poszukiwaniu restauracji, było to bardzo trudne bo nie było reklam ani szyldów,
ale w końcu udało mi się .

Godzina była 13-14,
w drzwiach wejściowych były zatarasowane stołem i
musiałem się przeciskać bokiem, jak już znalazłem się w środku w moim kierunku zaczął
biec- oficiant , krzycząc : zakryta !!!,

ale co zakryra ???, u nas piereryw !!! , jaki znowu piereryw ??? przecież
jest pora obiadowa , nu da , nam toże
nada pakusztats !!! , no fajnie, zrobili sobie przerwę w trakcie obiadu, no właściwie
to logiczne , to ja głupek tego nie rozumiałem.


I takie to wypaczenie może powstać przy braku ekonomii rynkowej,
gdzie wszyscy i tak mają zagwarantowaną pracę i pensję.

Ja w każdym razie rezygnuje z szukania pracobiorców ,
mniej zarobię , ale kawę to wolę sobie sam zrobić ( do tego są ekspresy ) a i śmietankę
….hmm, kupię sobie w kartoniku. Haha.

I wszystkim pracodawcom i pracobiorcom , życzę żeby znaleźli
tych na których sobie zasłużyli 🙂

A oto jak życie może nas zaskoczyć,

tu jeden z
moich znajomych z Petersburga obecnie oligarcha , a ja ?!!! co ???!!!smiley

A tu specjalnie foty dla mojego fan klubu Franciszki i Izabelli :)))

coś co było i se ne wrati 🙂


i oczywiście chodzi mi o NRD , poniżej zdjęcie z plaży w Travemunde od strony RFN,
po wschodniej stronie tylko wieżyczka i zasieki, to dla tych którym się marzą stare czasy.



Dziwne

takie tam Posted on sob., 24 września, 2016 06:19

towymysły,
ślub , wesele, panieński i kawalerski
, ludzie celebrują ostatni dzień
wolności ???, dobre, haha . Mają się z
kimś związać na cale życie bo się kochają , a tu jak by miał nastąpić koniec
świata i chcą chociaż przez chwile zażyć wolności zanim wszystko się skończy.

Dla wielu to na pewno nastąpi koniec świata, wcześniej czy później,
a wszystko skończy się kataklizmem, rozwodem, szarpaniną o dzieci , zdradami,
rozprawami i przepiłowywaniem wszystkiego na pól z psem włącznie .

Wydaje mi
się ze najlepszym wyjściem było by podpisywanie cyrografów pięcioletnich , tyle
średnio wytrzymują małżeństwa, z możliwością automatycznego przedłużenia albo z opcja trzymiesięcznegowypowiedzenia , po upływie 5 lat.
smiley

Na pewno
fajnie jest wziąć ślub jeżeli się kogoś kocha i jest się kochanym, ale raczej
to powinna być kameralna impreza, a nie jakieś weselicho , gdzie trzeba nakarmić
i napoić zgraje ludzi, to już bezsens , lepiej te pieniądze przeznaczyć na wspólne
cele.

Ale
wszystkim życzę żeby przysięga małżeńska nie była pustym frazesem , chociaż tak
to się zwykle kończy. I żeby się związali z kimś z kim chcą być i na kogo sobie zasłużyli
smiley, hehe

Good luck
and good night.



Schronisko

takie tam Posted on wt., 20 września, 2016 16:32

No i cóż ja
mam Wam napisać, to jeszcze jedna z tych „podróży„ którą planowałem, czy chciałem
zrobić, ale po prostu już przestałem chcieć , tylko pojechałem, niestety nie było
osoby która mogłaby mnie oprowadzić i opowiedzieć o działalności, bo akurat miały
wolne i dlatego tez nie chciano abym podawał link do strony schroniska, po
prostu jakby się bali ze napisze cos negatywnego i na nic zdały się moje tłumaczenia,
akurat robili remonty wybiegów i uważali ze to będzie źle wyglądało.

Osobiście uważam
ze ten sierociniec dla psów i kotów jest bardzo dobrze prowadzony i ze
zwierzaki maja bardzo dobre warunki, ale po wielu było widać ze są „straumatyzowane„
i musiały wiele przejść , niektóre się cieszyły skakały , czuć było tę tęsknotę
za kontaktem z człowiekiem inne były apatyczne albo agresywne.

Podobnie jak
u ludzi Łatwo stracić zaufanie zwierzaka, ale je odbudować ?, to czasami nie możliwe,
można je tylko zaleczyć.

Można im
pomoc w różny sposób, i najlepszy to adoptować, ale tez są ludzie którzy przywożą
karmę, albo przyjeżdżają żeby je wyprowadzać na spacery.

Oczywiście to
jest moje zdanie, ale warto pomagać takim schroniskom albo organizacjom które pomagają,
i wydaje mi się ze czasami to lepiej pomagać zwierzętom niż ludziom,

bo mimo że
człowiek to jedno z najwspanialszych stworzeń, to tak samo jedno z
najpodlejszych, bo chyba jako jedyne może skrzywdzić innego człowieka albo
stworzenie z premedytacją i będąc w pełni
świadomym.

I jak się patrzy
na te psy w klatkach , to ma się takie wrażenie jak by to byli więźniowie, chociaż
nie popełnili żadnego przestępstwa, a ich jedyne przewinienie to, to ze po
prostu przestały kogoś bawić i już nie są kochane, na szczęście większość z
nich, tak jak mówiła mi kierowniczka, po adaptacji, resocjalizacji i
sprawdzeniu przyszłych właścicieli trafia do fajnych domów i rodzin.A tu możecie zobaczyć wszystkie które „ zfocilem„

https://zdjecia.podrozemaleiduze.eu/#collection/35

smiley



Świecie

takie tam Posted on niedz., 18 września, 2016 17:58

To takie miejsce na świecie o którym nikt dotychczas nie
słyszał, pamiętam tylko jak zawsze obok przejeżdżałem to już było je czuć z
daleka, zapach zgniłych jaj i myśl : ooo !!! Świecie, trzeba zamknąć szyby i : to
już niedaleko do 3miasta.

Ale dzisiaj Świecie zaistniało na mapie świata, a
wszystko dzięki mojemu udziałowi w półmaratonie z Chełmna do Świecia ( który zresztą
współorganizował główny winowajca smrodu czyli firma Mondi ),

przebiegłem 21 km
z ogonkiem w ciągu 2 godzin 16 minut i 23 sekund i zająłem 121 miejsce wśród 119
uczestników w mojej grupie wiekowej od 30 do 40 lat, swoisty rekord.

Dostałem tez koszulkę, najajecznik, coś pomarańczowego, czapeczkę
i odblask w kształcie duszka.

Najbardziej cieszę się z najajecznika zawsze o
takim marzyłem, teraz będę mógł nosić tam wszystkie dokumenty, pomarańczkę i zdjęcie
dziewczyny.smiley

Jeżeli chodzi o odblask to chętnie komuś odddam jeżeli ma,
albo zna kogoś kto ma bachorka i chce go chronić , ja już nie znam.

Pogoda była super, trasa z Chełmna do Świecia bardzo fajna,
organizacja na medal, wszędzie policja i straż.

I mogę tylko powiedzieć: Panie prezydencie, melduję :
zadanie zostało wykonane !

A tu relacja z biegu

https://youtu.be/QtIjRPHMm7k

Aaa byłbym zapomniał, a tu kaczki świeckie



W życiu dwie

takie tam Posted on niedz., 11 września, 2016 11:56

rzeczy są
pewne , to że umrzemy i że nic nie jest pewne. Od momentu jak się budzimy do
zaśnięcia podejmujemy tysiące decyzji, mniejsze większe , ważne i bez znaczenia
i nawet te które wydają się nie mieć znaczenia, czy najpierw pójdziemy do
toalety czy do kuchni jak rano się budzimy, czy włączymy tv i coś przyciągnie
naszą uwagę, czy przeczytamy maile i wiadomości, czy zrobimy to później ,
wszystkie takie decyzje mniej lub bardziej świadome mogą odmienić nasze życie
na zawsze.

Takie
poranne decyzje , mogą spowodować że spotkamy sąsiada i zamienimy parę słów, i później
wyjedziemy, a to już może mieć znaczenie czy spóźnimy się do pracy, czy na spotkanie, czy może już nigdy
nie wrócimy do domu.

Tak się nad
tym wszystkim zastanawiam

Bo ostatni
rok pokazał mi osobiście jak wszystko może się pozmieniać i wywrócić do góry nogami
, jak coś co bierzemy za pewnik dzisiaj, jutro już nie istnieje, nasze żywoty
ta takie trajektorie atomów które podążają w jakimś kierunku i naraz wali w nas
jakiś zbłąkany atom i zmienia nam kierunek naszej podróży, to też mnie
utwierdza w tym że starego psa jak najbardziej można nauczyć siedzieć i że możemy
zmienić zdanie , a to dlatego żeby moc łatwiej przystosować się do
nieoczekiwanych zmian które jeszcze są przed nami.

à propos zderzeń atomów, przypomina mi się historia
dwóch sióstr z których jedna była koleżanką mojej znajomej, jedną z
siostrzyczek zostawił facet a ona się podłamała, pomimo że bardzo się broniła bo
wolała wszystko przetrawić w samotności, to dała się namówić na wyjazd do
Egiptu.

W autobus którym jechały
wbił się inny zabijając parę osób, w tym „kopniętą przez faceta„ , tuż przed wypadkiem siostry zamieniły się miejscami, ta która
namówiła na wyjazd, namówiła tę która zginęła żeby zamieniły się miejscami, chciała
żeby siostra miała lepszy widok jak usiądzie przy oknie , hm no i zobaczyła, maskę autobusu.

Niedawno zaproszono mnie na latynoską imprezę , nigdy jakoś
się rytmami latynoskimi nie podniecałem, nie przeszkadzały mi, ale tez nie wzbudzały
jakiegoś zachwytu, a taniec to w ogóle, a tu doznałem olśnienia, po prostu było
super, pomijam już fakt ja Ci ludzie się bawili, w większości z Iberoameryki,

to muzyka na żywo zrobiła na mnie niesamowite wrażenie,
po prostu nie da się usiedzieć, człowieka ciągnie do tego żeby potańczyć,
daje taką pozytywna energię a w każdym takcie czuć ciepłą bryzę, kolory, plażę, zapachy, palmy i uśmiechniętych ludzi, nie jestem jakimś „dansjorem„ ale na prawdę mnie
poniosło, w życiu się tak nie wytańczyłem, nie potrafię tańczyć, ale musi być super
potrafić tańczyć a jeszcze z odpowiednią partnerką i do tego będąc gdzieś na
Kubie czy Dominikanie to bajka smiley

Tu taki krótki klip, niestety nagrywałem aparatem z
teleobiektywem i wyszło jak wyszło , ale za to muzykę słychać.

https://www.youtube.com/watch?v=s57zxKYf79Y

a tu taka ciekawostka którą dostałem od kolegi, nasz rod trzyma się mocno smiley,
jeden z dalekich krewnych ze stanów, jako jeden z dwóch przeżył zatoniecie statku na Missisipi w którym zginęło 1200 osób ( poległo ).

Za chwile się okaże ze jestem spokrewniony z każdym człowiekiem na ziemi i
to by był fakt autentyczny, haha.

I pamiętajcie, nie oceniajcie ludzi po obuwiu


i że


https://www.youtube.com/watch?v=VD9zmaX4ez8

smileysmileysmiley



Szczęście

takie tam Posted on niedz., 04 września, 2016 22:44

Ma tysiące
definicji i tylu ilu jest ludzi tyle różnych opinii co to dla każdego znaczy.
Czytałem artykuł gdzie porównywano różne państwa po kątem szczęścia i jest
tendencja ze państwa południowe , gdzie jest dużo słońca mają szczęśliwszych i
bardziej radosnych mieszkańców. Na pewno jest lepiej być zdrowym, ładnym i bogatym
niż biednym, chorym i brzydkim. Nasza sytuacja materialna ma oczywiście wpływ
na poczucie szczęścia czy radości, ale to nie wszystko.

Pamiętam jak
przyjechałem do Szwecji i mimo ze ludzie mieli prace, domy , wakacje za granica
parę razy do roku, to nie mogłem odczuć żeby byli szczęśliwi, właściwie to
wielu było tylko radosnych w piątek jak się napili. Najbardziej to się rzucało
w oczy, jak pijane nastolatki w piątkowe i sobotnie wieczory nakręcone alkoholem
z piskiem rzucały się sobie w ramiona w centrum miasta , jaka radość.

Otoczenie, środowisko
i w jakich warunkach się wychowaliśmy ma tez olbrzymi wpływ na nasze poczucie szczęścia
lub nieszczęścia, wszystkie osoby które poznałem i które brały antydepresanty miały
sp….e dzieciństwo przez rodziców, nie dość ze były labilne to musiały się wspierać
prochami żeby dać sobie rade z codziennością, może nie jest to regułą ale coś w
tym jest.

Ciekawe jest
to z czego ludzie czerpią radość, znajomy opowiadał mi o swoim szefie który
jest milionerem i prowadzi biznes w Polsce, był najbardziej szczęśliwy jak poszedł
do baru mlecznego i zjadł zupę za parę złotych, opowiadał o tym później na każdym
spotkaniu, haha.

Ważne jest
tez jakimi ludźmi się otaczamy i to ze możemy dzielić swoją radość z kimś innym
ale też otrzymać wsparcie kiedy tego
potrzebujemy. Kolega miał bardzo dobrze płatną pracę , żona , dwójka dzieci,
prywatna szkoła, luksusowe mieszkanie, egzotyczne wyjazdy wakacyjne, pełna
idylla, szczęście i radość. Przyszedł kryzys i z dnia na dzień stracił pracę, szukał
pracy ale w jego sytuacji było wielu, po upływie pól roku podczas obiadu u teściów
żonka zaczęła się głośno skarżyć jaki jej mąż to pierdoła bo nie może znaleźć pracy
( sama nie pracowała ).

Są tez
ludzie którzy czerpią radość z nieszczęścia innych, ludzie którzy wprost nie mogą
przeżyć ze ktoś z czegoś ma radość, to przeważnie tacy którzy jak sąsiad kupi lepszy
samochód mają satysfakcję ze ktoś mu ten samochód porysuje albo przebije oponę
( lub sami to zrobią ). To tez tak zwani przyjaciele czy przyjaciółki , którzy jak
ich przyjaciele są szczęśliwy w związku, nie mogą tego przeżyć bo sami nie są w związku ,
albo są nieszczęśliwi w swoich i często przyczyniają się do rozpadu.

Najważniejsze
jest chyba umieć potrafić czerpać radość z tych małych rzeczy, cieszyć się szczęściem
przyjaciół i bliskich.

I takie to moje
przemyślenia w te coraz ciemniejsze i płaczliwe dni, wszystkim i sobie życzę żebyśmy znaleźli
swoje źródło szczęścia i radości, oprócz tych którzy czerpią ją z niepowodzeń
innych, takim ludziom należy tylko współczuć.

Na ogół nie jesteśmy tego świadomi jak jesteśmy szczęśliwi.

Dobranoc. smiley



Prezent

Szwajcaria Posted on wt., 30 sierpnia, 2016 19:52

No i jak co
roku nadszedł ten dzień, urodziny, niestety z każdym rokiem czas pomiędzy
wydaje się coraz krótszy. Osobiście nie przepadam za urodzinami, bo ważniejszy
jest czas pomiędzy i właściwie to życzenia to może bardziej należą się matkom,
ale dziękuję za pamięć i za życzenia które dostałem, niestety oprócz daty
swoich urodzin pamiętam daty urodzin tylko dwóch osób , tak ze nie
gniewam się jak ktoś nie pamiętał, i przepraszam jeżeli komuś nie złożyłem sam
albo nie złożę.

Byłbym
zakłamany jak bym powiedział ze to nie jest przyjemne jak ktoś złoży życzenia
albo kupi prezent, to znaczy ze nie jest się całkowicie zapomnianym.

Ogólnie to
mnie to krępuje jak dostaje prezenty czy życzenia bo właściwie nie wiem za co,
ale jedne urodziny na pewno zapamiętam do końca życia, to jak dzieci siedmio- i
ośmioletnie przygotowały mi urodziny, coś tam narysowały, zrobiły,

nadmuchały
baloniki , a wszystko w wielkiej tajemnicy, ich radość przy wręczaniu wykonanych
własnoręcznie prezentów i śpiewaniu była tak wieka ze aż się wzruszyłem , to
wszystko takie naturalne, szczere i niewinne. I w gruncie rzeczy jest to dosyć smutne, ze tak się zmieniamy z wiekiem.

Nigdy nie
kupuje sobie prezentów ale w tym roku pomyślałem, ze właściwie to dlaczego nie ?

A jak się
dowiedziałem że w związku z 72-ą okrągłą
rocznicą skoku kuriera Józefa Uznańskiego który skoczył z
kolejki na Kasprowy aby si uratować przed gestapowcami, będzie można z niej skoczyć na bungy, no to chyba lepszego
prezentu nie mogę sobie zrobić, no i skoczyłem.

Dzień wcześniej
trochę połaziłem po szlakach, piękna jest ta nasza natura , można spotkać wiele
zwierząt np. owce albo kozice.

Byłbym zapomniał
muszę podziękować za prezent Mamie ( która również dołączyła do grona czytelników
). Prezent na początku bardzo mnie zaskoczył i ze sama wpadła ale później wszystko
zrozumiałem, oto obiektyw i raz wygląda tak,

A raz tak

Hm mam już swoje
lata i wiadomo ze kobiety zawsze mogą ale nie zawsze chcą, a faceci na odwrót,
nie zawsze mogą, haha, ale teraz jak wyciągnę sprzęt , to każda kozica, sarna czy
łania moja , nawet na kilometr.smiley

Dziękuję ze
mnie urodziłaś no i za prezent.

filmik ze skoku

 

a tu parę fotek ze skoku

https://zdjecia.podrozemaleiduze.eu/#collection/288978

i z wycieczki po górach ,

Harder Kulm i Spiez

https://zdjecia.podrozemaleiduze.eu/#collection/288985

Grindelwald

https://zdjecia.podrozemaleiduze.eu/#collection/288986

Wszystkim którzy kiedykolwiek myśleli o bungee , polecam,
zróbcie to , cala ekipa super profesjonalna, ze mną skakały cale rodziny , najciekawsze to, to ze skakały
matki z dziećmi, a faceci stchórzyli i gapili się tylko z platformy ( hm może liczyli ze guma się urwie , haha) , ta która skakała za mną i zgubiła buty, skakała z trojka swoich
dzieci.

więcej info znajdziecie na

http://www.alpinraft.com

i pamiętajcie

wierze w Was, dacie rade , trzymam kciuki smiley

a tu foty z Interlaken

https://zdjecia.podrozemaleiduze.eu/#collection/289001



Wstyd

takie tam Posted on pt., 26 sierpnia, 2016 07:21

To książka ,
którą wszystkim polecam , a w szczególności tym którzy jej nie czytali.

Opowiada o czymś
co może praktycznie dotyczyć każdego z nas , w dzisiejszych czasach,
smartfonów, Ipodow, internetu, komunikatorów , ukrytych kamer, każdy może się
stać królową albo królem internetu w ciągu sekundy i do tego wbrew swojej woli.

Osiemnastolatka
uprawia publicznie sex oralny z dwunastoma facetami, ktoś to nagrywa i wrzuca
do sieci, nikt nie wie ze jest pod wpływem alkoholu i narkotyków które jej ktoś
wrzucił do drinka , a jedna z uczestniczek podgrzewających atmosferę okrzykami
to jej siostra. Dziewczyna po tym wszystkim zapada się pod ziemie, a matka, sędzina
próbuje odnaleźć i ukarać winnych.

To
oczywiście wymyślona historia i jakaś ekstremalna sytuacja ( chociaż słyszałem
różne historie i to od kobiet i wiem żeby nie potrzebowały ani drinka ani
narkotyków) , ale tak sobie myślę, kto z nas nie ma jakiejś foty czy zdjęcia z którego
nie jest dumny albo jest to prywatne utrwalenie czegoś czym nie chcemy się dzielić
z innymi, najgorsze to jak dostanie się w niepowołane ręce, ktoś nam je
ukradnie, albo osoba którą darzyliśmy zaufaniem chce się za coś zemścić i je pokaże
innym albo upubliczni w sieci.

Znam tez
takie sytuacje ze niektórzy specjalnie robią zdjęcia albo nagrywają, jak ktoś
jest np. niedysponowany a potem pokazują innym, ktoś zobaczy zdjęcie i już ma jakiś
obraz i opinie, to tak jak ktoś tam coś tam na czyjś temat powie, i może to
prawda albo nie, ale jak to mówią, nic się nie stało ale smród pozostał, a
takim czymś szczególnie jeżeli człowiek jest slaby można zniszczyć komu życie.

Przeczytajcie
koniecznie „Wstyd„, to tez dobra książka dla rodziców nastolatków i daje
obraz jak młodzież się bawi, ale czasami jak słucham historii rodziców to mnie
to nie dziwi, w końcu myśmy tez byli młodzi i nie chce tu nikogo oceniać czy krytykować,
święty tez nie byłem, ale są jakieś granice wszystkiego.



Podsumowanie

Gwadelupa Posted on sob., 20 sierpnia, 2016 14:23

Hm, no i
nadszedł czas żeby pozbierać te stare kości i wrócić do rzeczywistości.

Na pewno
jest warto tutaj przyjechać , bo tylko na samej Gwadelupie jest tyle do
zwiedzania, tyle do robienia, tyle do odkrycia, ze potrzebowałbym jeszcze paru
miesięcy.

Zaskakuje
tez ta różnorodność , bo jedna wyspa to lasy tropikalne i góry, wulkan, wodospady,
druga jest raczej plaska z plażami o śnieżnobiałym piasku i super miejscami do
nurkowania, w ogóle kolor piasku jest od śnieżnobiałego , poprzez żółty do
czarnego.

Samych plaż
są tysiące , od małych intymnych, do ciągnących się kilometrami , nie ma tłoku
i bez problemu można znaleźć plażę tylko dla siebie.

Czytając
trochę o G. przed wyjazdem, nastawiłem się na coś całkiem innego, niestety są
to oczywiście podobnie jak moja subiektywne oceny do tego pisane za kasę.

Najlepiej
przyjechać samemu.

Jedna rzecz
która mi się podobała, to ze ludzie nie byli natarczywi czy natrętni, nikt
niczego nie próbował wciskać, a jak się o coś pytało to raczej starali się
pomoc , ale żadnej wylewności, jedyne chyba co może zrobiło na mnie negatywne
wrażenie, to miasteczko o którym pisałem.

Jeżeli
chodzi o takie praktyczne porady , to na pewno nie należy wypożyczać samochodu
w hotelu którym się mieszka, bo to wychodzi najdrożej.

Dla palących
to tez nie raj , bo ćmiki kosztują siedem EUR, ale za to dla pijących , bo litrowa flaszka berbeluchy – 50
voltow poniżej 7 eur, tak ze najlepiej
zamiast ćmikow na zakąskę kupić sobie jeszcze jedną flachę na popitkę , haha.

Ogólnie ceny
do najniższych nie należą.

Jeżeli
chodzi o drogi to uważam ze naprawdę są dobre, chociaż często zakorkowane, i co
dziwnego asfalt się nie topi ???, nie ma kolein, czy tarki jak się dojeżdża do
skrzyżowania, nawet sobie pomyślałem ze Polska mogła by im sprzedawać biały
cukier bo tu tylko żółty , a my od nich byśmy kupowali asfalt ? To by była
dopiero dobra zmiana.

W każdym razie
wszystkich gorąco zachęcam, oczywiście to nie jest tania podróż , ja miałem to szczęście
ze pośrednio dostałem ją w prezencie, ale teraz już wiem ze można znacznie obniżyć
koszty, np. polecieć Norwegian, wcześniej wynająć dom u lokalnych i samochód
tez, bo można to zrobić legalnie z ubezpieczeniem.

Często jak z
kimś rozmawiam o podróżowaniu, to ludzie mówią , ee zagranica ? po co ? ja
tylko w Polsce ! Polska jest najpiękniejsza itd., i od razu mi sie przypomina :… a ja to nie dam sie ogolic , nosze wasy od przedwojny ….smiley
a wracając do Polski to się zgadzam , bo mało jest
takich państw które są tak zróżnicowane, góry , morze jeziora, nawet kawałek
puszczy który wygląda tak jak kiedyś lasy w Europie, takich miejsc już się nie
znajdzie i należy się spieszyć żeby go odwiedzić bo tam jakiś pomnik będą stawiać,
podobno przyrody ? ale ja się na tym nie znam.

W każdym razie
dziwi mnie ta łatwość , oceny i wyciągania wniosków o czymś czego się nie widziało,
a zna się tylko z opowiadań albo ze zdjęć ? , tak samo jak w stosunku do ludzi
jest to krzywdzące.

Często się spotykałem
z tym jak ludzie wypowiadali się na temat Polski i Polaków a nigdy tam nie byli,
na szczęście to się zmienia, ale często słyszałem, do Polski ??? przecież tam
nawet nie warto brać kolorowego filmu bo wszystko czarno-białe.

Ci którzy by
chcieli ponurkować w rezerwacie Jacques-Yves Cousteau de Bardon, albo zobaczyć
ptaka Kupa-Lupa, lub skosztować oryginalnego Coulombo a nie wg mojej recepty,

muszą tu
koniecznie przyjechać.

Polecam
tez stronę

https://zyciepodpalmami.pl/2015/03/09/czego-potrzeba-aby-przeprowadzic-sie-na-karaiby/

gdzie
znajdziecie mnóstwo praktycznych informacji o Karaibach.

A poniżej link do
zbieraniny fotek na pożegnanie

https://zdjecia.podrozemaleiduze.eu/#collection/289025

Aaa, zapomniałbym,
bo nic nie opowiadałem jak mnie wywiało na desce bo się uparłem ze będę pływał,
chociaż mi odradzano, no i o mały włos bym nie został z płaszczkami albo wylądował
na Jamajce, w końcu jakiś Hindus mnie uratował, człowiek sobie nawet nie zdaje
sprawy jak szybko traci siły w wodzie, ale to może innym razem jak posklejam
film bo wszystko się nagrało.

no i oczywiście wierzę w Was, dacie radę , trzymam kciuki smiley



Kulinarnia

Gwadelupa Posted on śr., 17 sierpnia, 2016 19:59

Już się tu rozpisywałem o różnych
rzeczach ale nadeszła żeby napisać coś jedzeniu, bo to rytm, zapachy,
kolory, to serce w każdej kulturze ,
pokaz mi co jesz a powiem Ci kim jestem. Wiele osób prosiło żebym coś
opowiedział o jedzeniu, i co ciekawe prawie sami faceci.

Jednym z takich głównych dan kreolskich
jest Columbo, naprawdę wyśmienite palce lizać. Później podam wszystkie przepisy,
bo wiele osób o nie prosiło.

A to wspaniały deser, ananas i
banany

Innym daniem które należy do top
listy jest , hm a właściwie podam wszystkie które mi poleciła znajoma Kreolka ,
a przepisy do wszystkich podam później .

To super danie , sam kucharz mi nakładał

A to jeszcze lepsze sam sobie
nakładałem

Miałem tez jedna nieprzyjemna
przygodę związana z jedzeniem, a wszystkiemu winna moja upartość i głupota, poprosiłem
o coś, co maja najostrzejszego, ostrzegali , ale co ??? JA ? nie dam rady

A oto i co mnie pokonało

Takiego diabelstwa w życiu nie
jadłem, a żeby pokazać jaki ja to mocarz to wp….. całą, pogryzłem i
połknąłem, no myślałem ze się przekręcę,
wszystkie gruczoły się uruchomiły na raz, leciało mi z nosa, oczu i buzi, do
tego się tak pociłem ze wyglądałem jak bym wziął prysznic. Najgorsze jest to ze
bełkotałem bo mi sparaliżowało twarz, normalnie jak po znieczuleniu, biedni
kelnerzy nie wiedzieli co mi jest, czy mam jakiś atak czy o co kamman ? na
koniec popełniłem największy błąd , bo popiłem woda, ale nie bylem w stanie wytłumaczyć
żeby mi dali mleko.

Przeżyłem, chociaż tak mnie
paliło przez cala noc w żołądku, jak by
diabły urządziły imprezę po tym jak Piotrek zabrał ciepłego do siebie , i znów
można było się schylać po węgiel.smiley

No cóż ja mogę Wam powiedzieć,
następnego dnia papier toaletowy tylko z lodówki.

Dlatego może czasami warto się
zastanowić , szczególnie wtedy kiedy wiemy ze nie mamy racji , nie obstawać
tylko przy swoim, bo wtedy z d… dym. haha

https://zdjecia.podrozemaleiduze.eu/#collection/288990



« PoprzedniNastępny »