Chociaż nie
jestem zwolennikiem zwiedzania miast szczególnie jak są upały, to wybrałem się do
Pointe-à-Pitre ( Les Abymes bo taka jest nazwa miasta)


największego miasta na Gwadelupie, i tak jak Basse-Terre ( Baie-Mahault) było w miarę
ciekawe i do tego fajnie położone wspinając się od oceanu do podnóża wulkanu,

to Pointe-à-Pitre
to totalna porażka,

Zaniedbane, mierne i bierne, na głównym
placu w centrum z trudem z znalazłem jedyna restauracje ala bar samoobsługowy,

w bocznych uliczkach sklepy z tanimi ciuchami z Chin i Tajlandii , każdy dom
czy kamienica do remontu, ogólne wrażenie bardzo negatywne szczególnie jak się porówna
do innych miast i miasteczek, nic dziwnego ze turystów tez prawie nie spotkałem,
za to parę razy podszedł lokalny Krzychu czy Zdzichu, i prosił o fajkę albo o cenciaki
na berbeluchę, tak ze w pewnym sensie poczułem się swojsko chociaż parkingowych
nie widziałem.smiley

Jak pytałem lokalnych dlaczego największe
miasto jest tak zaniedbane, okazało się ze jak w latach 70-ych potargało trochę
okolicznymi wyspami , to wielu ludzi się tu przeniosło, a dawni mieszkańcy
wyjechali do Francji albo pobudowali domy, tak ze teraz mieszka tu mieszanka
ludzi z innych wysp państewek. Podobno są jakieś plany na rewitalizacje i maja wpompować
kasę, ale do tego czasu aż wyremontują mieścinę to nie polecam, ale to oczywiście
moja subiektywna uwaga.

No ale to może trochę jak w życiu coś nam się wydaje piękne i nieskazitelne na pierwszy rzut oka ( rzucamy okiem haha) , ale jak się poskrobie trochę  to pod tą nieskazitelną powierzchnią kryją się niespodzianki, nie zawsze przyjemne, samo życie 🙂 ,chodzi tylko o to żeby minusy nie przesłoniły nam plusów smiley

hm, oceńcie sami , link do fotek poniżej

https://zdjecia.podrozemaleiduze.eu/#collection/288974

chociaż wyszło o wiele lepiej na zdjęciu niż w rzeczywistości , to tak ja ze mną hahaha