Bylem ostatnio u fryzjera, jeszcze chodzę póki mogę, ale to końcówka.

Zakład to trzy krzesełka po lewej dla facetów i trzy dla kobitek po prawej. Siadam i modle się żeby ta katorga jak najszybciej dobiegła do końca. Wchodzi pani, najpierw długie powitania, buziaczki, pytanie o zdrówko, pani plask na siedzonko, no i zaczyna się: a wie pani ?, wnusia idzie do komunii, kupiłam…, a Hanka Mostowiak zginęła w kartonach…, co za tragedia !!!a byłam w sklepie …, kolano mnie boli …, a Brooke znowu w ciąży ,… z Ridgem ?… nie. z ojcem Ridga …. nie!!, z wnukiem !!!
…. gardło mnie boli…, chora pani ?…. na właśnie mówię że ledwo mówię ….
I tak bez przerwy, obie naraz, i to bez oddychania !!! i się rozumieją ?!!
Jak wyszedłem, spotkałem koleżankę, ma też krótkie włosy, opowiadam że bylem u fryzjera i dałem 25 zeta. A ona : Ile ??? ja też mam krótkie, a płace 100 ? hm no chyba za to p….., obraziła się .